Solidar Śląsko Dąbrow

Wilno będzie kontrolować polskie niebo

Już niedługo Polska może utracić kontrolę nad jedną piątą przestrzeni powietrznej. W Sejmie trwają prace nad ustawą o ratyfikacji polsko-litewskiego porozumienia w tej sprawie. Zdaniem lotniczej Solidarności wejście w życie kuriozalnej umowy Baltic FAB spowoduje ogromne zagrożenie dla pasażerów oraz masowe zwolnienia polskich kontrolerów lotu.

Funkcjonalne Bloki Przestrzeni powietrznej (Functional Airspace Block – FAB) to obszary zapewniające zintegrowane zarządzanie ruchem lotniczym niezależnie od istniejących granic państwowych. FAB-y mają być pierwszym krokiem w kierunku ustanowienia jednolitej europejskiej przestrzeni powietrznej. – Idea jest ze wszech miar słuszna. FAB-y pozwalają m.in. „prostować” drogi lotnicze, co zmniejsza koszty i zwiększa przepustowość ruchu powietrznego. W skrócie chodzi m.in. o to, aby na obszarach przygranicznych, które zazwyczaj mają nieregularny kształt, samolot nie musiał co minutę zmieniać częstotliwości. Stosuje się wtedy tzw. delegacje przestrzeni powietrznej – tłumaczy Robert Siarnowski, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Transportu Lotniczego i Obsługi Lotniczej NSZZ Solidarność. Na takiej zasadzie Polska od dawna deleguje np. niewielką cześć Kotliny Kłodzkiej czeskim kontrolerom, z kolei rejon Głubczyc leżący na terenie Republiki Czeskiej jest nadzorowany przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej.

Polskie niebo dla Litwinów
17 lipca 2012 roku w Wilnie przedstawiciele rządów Polski i Litwy podpisali porozumienie o ustanowieniu Bałtyckiego Funkcjonalnego Bloku Przestrzeni Powietrznej (Baltic FAB). Umowa od początku budzi gigantyczne kontrowersje. Zgodnie z jej zapisami nasz kraj odda Litwinom kontrolę nad ok. 20 proc. polskiego nieba. Chodzi tutaj o całą północno-wschodnią część kraju sięgającą aż do Radomia i Łodzi. – Oznacza to, że zarówno cywilne, jak i wojskowe samoloty latające nad Warszawą, stolicą naszego kraju, będą nadzorowane z Wilna. To kompletny absurd. Nigdzie na świecie nie występuje sytuacja, w której w warunkach pokoju jeden kraj oddaje innemu nadzór nad tak znaczną częścią swojego terytorium – zaznacza Siarnowski.

Nie wiedzą, co podpisują?
29 marca 2013 roku do Sejmu wpłynął projekt ustawy o ratyfikacji Baltic FAB, nad którym obecnie pracują komisje: infrastruktury, spraw zagranicznych i obrony narodowej. Lotnicza Solidarność protestuje przeciwko kontrowersyjnej umowie od wielu miesięcy. Już w styczniu związki zawodowe działające w PAŻP wystosowały do premiera Donalda Tuska list z prośbą o interwencję. – W odpowiedzi, której udzieliło nam Ministerstwo Transportu w imieniu pana premiera, padło zapewnienie, że umowa nie zawiera zapisu o oddaniu Litwinom 20 proc. naszej przestrzeni powietrznej. Tymczasem w oficjalnych dokumentach czarno na białym jest napisane, że tak właśnie się stanie. Są również mapy, które precyzyjnie wskazują, o jaki obszar chodzi. Tak więc albo resort wykazał się niespotykaną arogancją, albo ministerialni urzędnicy nie znają treści umów, które podpisują w imieniu naszego państwa – komentuje przewodniczący.

Zagrożenie dla bezpieczeństwa
14 maja związkowcy napisali kolejne pismo do szefa rządu, w którym wyliczyli zagrożenia wynikające z ratyfikacji polsko-litewskiej umowy. Ich zdaniem wdrożenie Baltic FAB drastycznie obniży poziom bezpieczeństwa w ruchu lotniczym. Wskazują m.in., że OroNavigacija, litewski odpowiednik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej zatrudnia tylko ok. 70 osób, w tym zaledwie 32 kontrolerów obszaru powietrznego. – Szkolenie kontrolera trwa kilka lat. Litwini nie mają wystarczającej liczby ludzi i nie będą ich mieć. Dlatego planują zmniejszenie obsady stanowisk kontrolerskich z dwuosobowych do jednoosobowych, co jest złamaniem podstawowych standardów bezpieczeństwa i prędzej czy później skończy się tragedią – zaznacza Siarnowski.

Straty ekonomiczne i zwolnienia
Forsowanie Baltic FAB w obecnym kształcie nie ma również żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej jest instytucją utrzymującą się z opłat pobieranych od linii lotniczych. Działalność PAŻP nie kosztuje budżetu ani złotówki, a stawki przelotowe u naszych wschodnich sąsiadów są o 30 proc. wyższe niż u nas. Jak alarmują związkowcy w piśmie do Donalda Tuska, odebranie PAŻP spod nadzoru północno-wschodniej Polski spowoduje konieczność zwolnienia ok. 300 pracowników. – Doskonale wykwalifikowanych fachowców, przygotowywanych do zawodu przez wiele lat, którzy teraz zasilą armię bezrobotnych przez ignorancję urzędników – dodaje Robert Siarnowski.

Łukasz Karczmarzyk


Dodaj komentarz