Solidar Śląsko Dąbrow

Premier zrozumiał? Nie będzie się bał?

Nastąpiła w końcu reakcja premiera Donalda Tuska na kierowane do niego przez NSZZ Solidarność listy, apele i pisma. – Co prawda nie odpowiada osobiście, lecz za pośrednictwem ministerstwa pracy, ale mam nadzieję, że z czasem pan premier nabierze odwagi – mówi Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

17 kwietnia przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Piotr Duda otrzymał odpowiedź na pismo wzywające rząd do przedstawienia harmonogramu realizacji postulatów sformułowanych podczas marcowego posiedzenia KK w Bielsku-Białej. Te postulaty w zasadzie pokrywają się z żądaniami wystosowanymi do rządu przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy, z tą różnicą, że kwestię likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia zastąpiono postulatem realizacji związkowego projektu o płacy minimalnej. Dodatkowe żądanie MKPS, czyli wycofanie się rządzącej koalicji z planów niekorzystnych dla pracowników zamian w Kodeksie pracy również zostało powtórzone przez Komisję Krajową.

Premier na obradach trójstronnych?
W odpowiedzi minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, podkreślając, że działa z upoważnienia premiera, poinformował, że „w odniesieniu do większości postulatów prace toczyły się lub w dalszym ciagu toczą się na odpowiednich forach, w szczególności Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych”. Przedstawił dotychczasowy bilans rozmów w tej sprawie. – Pragnę zapewnić, że rząd nie uchyla się i nie będzie się uchylał od prowadzenia rzeczowej i merytorycznej debaty, na potwierdzenie czego Pan Premier Donald Tusk zadeklarował swój udział na najbliższym posiedzeniu Trójstronnej Komisji w dniu 24 kwietnia – napisał minister Kosiniak-Kamysz. – To pokazuje, że premier wreszcie, choć to na razie deklaracja, zrozumiał, że nie może się dłużej izolować od najtrudniejszych problemów społeczno-gospodarczych i udawać, że to nie jego problemy, tylko poszczególnych ministrów. Mam nadzieję, że na deklaracji się nie skończy i premier faktycznie pojawi się na obradach komisji – komentuje Dominik Kolorz.

Trzeba mieć odwagę
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności przypomina, że 8 kwietnia Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy w naszym regionie wysłał do premiera zaproszenie na spotkanie na Śląsku. – Na to pismo nie uzyskaliśmy dotychczas odpowiedzi. Być może 24 kwietnia pan premier osobiście ustosunkuje się do naszego pisma. Mamy nadzieję, że nie boi się przyjazdu na Śląsk. Funkcja szefa rządu to nie przelewki, trzeba „brać na klatę”, jak to zwykł określać premier Tusk, również trudne problemy, nie bać się ludzi i rozmawiać z nimi – dodaje Kolorz.

Czas nagli
16 kwietnia MKPS wysłał również pismo do wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, który stał na czele delegacji rządowej prowadzącej rozmowy z MKPS. – Podczas spotkania delegacji rządowej z Międzyzwiązkowym Komitetem Protestacyjno-Strajkowym, które odbyło się 14 marca w Katowicach, strony zadeklarowały gotowość kontynuacji rozmów w sprawie postulatów komitetu. Zaznaczył Pan też wówczas, że decyzja MKPS o przeprowadzeniu strajku w regionie nie ma wpływu na chęć strony rządowej do dalszego prowadzenia dialogu. Czekając na realizację tej deklaracji, zwracamy się o ustalenie terminu i miejsca kolejnych rozmów. Liczymy, że woli porozumienia będzie też towarzyszyć determinacja, aby ten konsensus osiągnąć – czytamy w piśmie MKPS do wicepremiera Piechocińskiego.

Członkowie komitetu podkreślają, że dalsze zwlekanie z podejmowaniem konkretnych decyzji powoduje, że sytuacja w naszym regionie będzie się jeszcze bardziej pogarszać. – Problemy społeczno-gospodarcze w naszym regionie same nie znikną. Brak odpowiednich działań systemowych ze strony rządu oraz opieszałość w ich uzgadnianiu i wprowadzaniu powodują dalsze pogłębianie się tych problemów, czego dowodem jest m.in. ogłoszony właśnie plan zwolnień grupowych w hucie CMC Zawiercie. Dlatego apelujemy, aby kwestię podjęcia decyzji w sprawie kontynuacji rozmów potraktował Pan priorytetowo – podkreślili reprezentanci MKPS. – Tempo negocjacji musi zostać znacząco przyspieszone. Skróceniu musi też ulec czas pomiędzy zawarciem uzgodnień a ich realizacją. Samo rozmawianie może co najwyżej poprawiać samopoczucie rządzących, dawać alibi, że coś robią. Tymczasem potrzebne są konkretne decyzje i działania, a nie bezpłodne rozmowy – dodaje szef śląsko-dąbrowskiej „S”.

 

Dodaj komentarz