Solidar Śląsko Dąbrow

Pikieta w obronie lidera „Solidarności” w Nexteer

Kilkuset związkowców z NSZZ „Solidarność” protestowało przed bramą zakładu Nexteer Automotive Poland w Tychach w obronie niesłusznie zwolnionego z pracy przewodniczącego związku w tej firmie Grzegorza Zmudy. W pikiecie uczestniczyli przewodniczący „Solidarności” Piotr Duda i szef śląsko-dąbrowskiej „S” Dominik Kolorz.

– Czujemy się dyskryminowani w wolnym kraju tylko dlatego, że mamy śmiałość bronić pracowników i zakładać wolne związki zawodowe, niezależne od pracodawców – mówił Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Podkreślił, że polskie prawo nie chroni działaczy związkowych, mimo że art. 59 Konstytucji mówi o swobodzie zrzeszania się w związkach zawodowych. Ocenił, że od 89 roku kolejne rządy w Polsce nie są w stanie poradzić sobie z tym problemem. – One powinny jasno postawić tamę temu, co dzieje się w zakładach pracy, jak wyrzucani są za działalność związkową działacze związkowi, którzy mają niby ochronę, ale jak widać po przykładzie Grzegorza, jest to fikcyjna ochrona, która nic nie znaczy – mówił szef NSZZ „Solidarność”.

Skuteczna ochrona prawna związkowca

Przypomniał, że 4 lata temu „Solidarność” wystąpiła z inicjatywą legislacyjną w sprawie skutecznej obrony działaczy związkowych przed niesłusznym zwolnieniem z pracy. – Był projekt ustawy o odpowiedzialności zbiorowej podmiotów gospodarczych za czyny zabronione. W tej ustawie było jasno napisane, że jeżeli zostanie zwolniony działacz związkowy, który jest pod ochroną, do czasu prawomocnego wyroku sądu jest dalej pracownikiem zakładu pracy – mówił Piotr Duda, dodając, że projekt został zablokowany i trafił do sejmowej zamrażarki. Wskazał, że blokowanie tej ustawy jest na rękę pseudopracodawcom, którzy zwalniając działacza związkowego, mają otwartą drogę do zablokowania działalności organizacji związkowej w zakładzie. – Porządny przedsiębiorca wie, że związek zawodowy w zakładzie pracy nie jest żadną przeszkodą. Jest stroną do prowadzenia dialogu, prawdziwego dialogu społecznego. Dlatego po raz kolejny będziemy się zwracać do parlamentarzystów, aby odmrozili ten projekt ustawy – zaznaczył przewodniczący. – Grzesiu jest prawdziwym działaczem związkowym, Jesteś naszym bohaterem. Będziemy robić wszystko, abyś wrócił do firmy – zapewnił Piotr Duda.

Dotrzymajcie słowa
Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” przypomniał, że przed wyborami politycy przyjeżdżali do związkowców, w tym do działaczy „S” z zakładu Nexteer w Tychach i zapewniali, że ich prawa będą chronione. – Było tu obecny pan minister Ziobro, pan minister Wójcik. Naobiecywali, że jak oni dojdą do władzy, to nigdy nie będzie tak, żeby działacz związkowy był zwolniony za działalność związkową. Prawie 8 lat jesteście przy władzy i co? Widocznie wam to tak pasuje, żeby móc osłabiać i może deprecjonować działaczy związkowych, a być może szczególnie działaczy „Solidarności” – mówił przewodniczący. – Apeluję z tego miejsca do tych wymienionych polityków: Wreszcie dotrzymajcie słowa. Nie przyjeżdżajcie tutaj do nas raz na cztery lata tylko wtedy i tylko po to, żeby zdobywać nasze głosy. Dotrzymajcie słowa, bo jak tego nie zrobicie, to naprawdę nie macie po co przyjeżdżać – dodał.

Dominik Kolorz poinformował, że jeszcze przed zwolnieniem angażował się w mediacje z zarządem Nexteer w sprawie poprawy relacji ze związkiem. – Na trzy, cztery dni przed spotkaniem, takim ostatecznym, gdzie istniała szansa, żebyśmy spisali sobie takie uzgodnienie wzajemnych relacji, Grzegorz Zmuda dostaje zwolnienie. Tak się nie godzi – podkreślił szef śląsko-dąbrowskiej „S”. – Grzegorz jest zwolniony po raz trzeci, ale jestem przekonany, że po raz trzeci tę sprawę wygra. Jeżeli te panie i ci panowie mają honor, to po tym, jak Grzegorz wygra, obojętnie, czy stanie się to za miesiąc, za pół roku, czy za rok, powinni stąd odejść – dodał. Przewodniczący regionalnych struktur „S” zapewnił, że Grzegorz Zmuda w oczekiwaniu na decyzję sądu będzie miał z czego żyć i że związek zapewni mu wszelki dostępne wsparcie i pomoc renomowanych kancelarii prawnych.

Nie dam się złamać
Grzegorz Zmuda podziękował wszystkim za wsparcie. Mówił, że to pomaga mu przetrwać ten ciężki czas. Opisywał, z jakimi szykanami ze strony pracodawcy spotykał się od wielu miesięcy, co odbiło się nie tylko na nim, ale też na jego rodzinie, żonie i dzieciach. – Zanim mnie zwolniono, próbowano mnie łamać na wszelkie sposoby. Nie otrzymywałem wynagrodzenia. Nie zapłacono mi za grudzień 2021 roku. Po kontroli Państwowa Inspekcja Pracy nakazała wypłatę wynagrodzenia, które otrzymałem w lutym 2022 roku. A co stało się z wynagrodzeniem za luty? W lutym nie otrzymałem wynagrodzenia, ja i mój zastępca. Sprawa jest w sądzie – mówił Zmuda. – Pracodawca myśli, że mnie złamie, bo wynagrodzenia nie zapłaci. Nie. On mnie jeszcze wzmacnia. On pokazuje, że łamie przepisy prawa, a ja będę stał na straży tych przepisów. Będę robił wszystko, żeby naszym pracownikom nie działa się krzywda – podkreślił związkowiec.

Wskazywał, że w zakładzie miały miejsce liczne nieprawidłowości i szereg przypadków łamania praw pracowniczych i związkowych, co potwierdzały kontrole PIP, o które się zwracał. Wymienił m.in. dysproporcje płacowe wśród pracowników zatrudnionych na tej samej linii produkcyjnej, które sięgają 145 proc., niezgodnie z prawem delegacje do pracy w innym zakładzie, zakaz wpuszczania przewodniczącego na halę produkcyjną. – Będziemy te nieprawidłowości zwalczać, będziemy się domagać godnych wynagrodzeń – zapewnił Zmuda.

W pikiecie obok liderów krajowych i regionalnych struktur „S” udział wzięli też przedstawiciele „Solidarności” z zakładów motoryzacyjnych z całego regionu i kraju. Z tyskiej i gliwickiej fabryki Stellantis, z Volkswagena, z Solaris, a także przedstawiciele zakładów z innych branż z całego regionu.

ny, łk