Solidar Śląsko Dąbrow

Kto tu zwariował?

Zaczęło się. Nawet bez wychodzenia z domu i wyglądania przez okno można zorientować się, że mamy środek wakacji. Wystarczy komputer podłączony do internetu lub telewizor podłączony do anteny i prądu.
 
W indyjskim stanie Chhattisgarh archeolodzy odkryli malowidła sprzed 10 tys. lat przedstawiające ufoludki i latający spodek. Europę zaatakowały azjatyckie szerszenie-giganty, których długość dochodzi do dziesięciu centymetrów, a ukąszenie prowadzi do jednego zgonu. Floryda zmaga się z plagą afrykańskich ślimaków-mutantów, które są jeszcze większe od azjatyckich szerszeni i pożerają wszystko, co spotkają na swojej drodze łącznie z budynkami. Bliżej bo w Beskidach jegomość o nazwisku Justyn Kołek znalazł borowika, który miał 2,2 kg wagi i ponad metr obwodu w kapeluszu (o długości nóżki i narodowości borowika gazety nie napisały). Sezon ogórkowy ma swoje prawa.
 
W ostatnich dniach w charakterze „ogórkowego” newsa przez media przewinęła się wypowiedź meksykańskiego magnata telekomunikacyjnego, jednego z najbogatszych ludzi na świecie Carlosa Slima. Pan Carlos oświadczył, że powinniśmy pracować tylko trzy dni w tygodniu, a resztę czasu poświęcać na relaks i rozrywkę. Oczywiście coś za coś. W zamian za czterodniowy weekend dniówka miałaby trwać 11 a nie 8 godzin, a na emeryturę przechodzilibyśmy dopiero po 70 roku życia. Zdaniem miliardera trzydniowy tydzień pracy przyczyniłby się do lepszej wydajności i poprawy zdrowia pracowników.
 
Pewnie większość z was Drodzy Czytelnicy, czyta o pomysłach Slima z uśmiechem. Jednak, gdy przyjrzeć się biznesowej działalności pana Carlosa, jego deklaracje przestają wyglądać jak dowcip. Slim jest znany z dbania o swoich pracowników. Ostatnio wprowadził dla nich nowe warunki przechodzenia na emerytury. W jego firmach osoby, które zaczęły pracować jeszcze jako nastolatkowie i osiągnęły 50 rok życia mogą przejść na emeryturę, lub pracować dalej, z tym że 4 dni w tygodniu, ale z zachowaniem pełnego wynagrodzenia.
 
Nie wiem, ile Carlos Slim płaci swoim pracownikom i czy jego rewelacje nie są tylko PR-owską sztuczką. Nie wiem też, jakie skutki przyniosłoby wdrożenie pomysłów o trzydniowym tygodniu pracy w życie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego zawsze, gdy ktoś mówi, że powinniśmy mniej lub krócej pracować, jest traktowany jak wariat, a gdy politycy każą nam pracować do śmierci, media przedstawiają ich jako odpowiedzialnych mężów stanu?
 
Dlaczego, gdy pseudoeksperci opowiadają, że podniesienie płacy minimalnej o parę złotych zrujnuje gospodarkę, przyjmuje się ich słowa jako prawdę objawioną, a gdy związkowcy domagają się podniesienia najniższego wynagrodzenia, z automatu określa się ich mianem oszołomów? Każdy rozsądny człowiek wie przecież, że nie da się utrzymać rodziny za 1680 zł brutto i nie da się pracować, przynajmniej na niektórych stanowiskach do późnej starości.
 
Dlaczego więc człowieka, który w biednym kraju, własnymi rękami potrafił zbudować gigantyczną fortunę polskie media z góry obśmiały, a np. pana Balcerowicza, który od lat powtarza te same brednie, bez względu na otaczającą go rzeczywistość media te obwołały najwyższej klasy autorytetem? Może to jednak nie pan Slim zwariował?
 
Trzeci z czwartą:)
 

Dodaj komentarz