Solidar Śląsko Dąbrow

Korupcja przy budowie elektrowni wiatrowych

30 proc. farm wiatrowych powstało na terenach należących do radnych, burmistrzów lub wójtów oraz pracowników gminnych jednostek samorządowych. Najczęściej były to osoby, które uczestniczyły w podejmowaniu decyzji dotyczących miejsca inwestycji – ustaliła Najwyższa Izba Kontroli w raporcie opublikowanym 26 lipca.

Inspektorzy NIK stwierdzili, że ustalanie miejsca lokalizacji elektrowni wiatrowych odbywało się z naruszeniem prawa oraz w sytuacjach, które mogły prowadzić do korupcji lub niedopuszczalnego lobbingu. – W zdecydowanej większości skontrolowanych gmin (ok. 80 proc.) zgoda organów gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych uzależniona była od sfinansowania przez inwestorów dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny – czytamy w raporcie. NIK podkreśliła, że tego rodzaju wydatek powinien zostać pokryty ze środków gminy,

Równocześnie żadna ze skontrolowanych gmin nie przeprowadziła referendum w sprawie lokalizacji elektrowni. Nie skłoniły jej do tego nawet liczne protesty mieszkańców. Mimo że ustawa z 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym dopuszcza zorganizowanie głosowania w tej sprawie. Decyzje w imieniu lokalnych społeczności podejmowane były wyłącznie przez radnych. – Skontrolowane gminy umożliwiły wprawdzie mieszkańcom wyrażenie opinii i stanowisk na każdym etapie procedowania zagadnień związanych z lokalizacją elektrowni wiatrowych, niemniej argumenty i obawy przeciwników ich budowy z reguły nie były podzielane i uwzględniane w trakcie podejmowania decyzji – czytamy w opracowaniu.

Raport NIK ujawnił również brak przepisów, które określałyby bezpieczną odległość od domów i gospodarstw, w której elektrownia wiatrowa powinna zostać wybudowana. Jest ona warunkowana jedynie dopuszczalnym poziomem hałasu, emitowanym przez wiatraki. – Jednak przepisy regulujące metodologię pomiaru emisji hałasu nie gwarantowały miarodajnej oceny uciążliwości tego typu urządzeń – stwierdziła NIK. Inspektorzy zaznaczyli, że zgodnie z obowiązującymi wymogami wykonywanie pomiarów natężenia hałasu mogło się odbywać tylko w warunkach niskiej wietrzności, kiedy siła wiatru nie przekraczała 5 metrów na sekundę. Tymczasem największy natężenie hałasu powstaje w warunkach optymalnej dla działania wiatraków prędkości wiatru, wynoszącej 10-12 metrów na sekundę. – W takich warunkach pomiary nie były już wykonywane – napisali inspektorzy.

Zwrócili też uwagę, że służby dozoru technicznego nie interesowały się bezpieczeństwem urządzeń technicznych elektrowni wiatrowych. Powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego sprawdzali jedynie zagadnienia związane z ich konstrukcją budowlaną.  – Kwestia zapewnienia bezpieczeństwa użytkowania zasadniczej, technicznej części elektrowni wiatrowych pozostawała i pozostaje poza zainteresowaniem jakichkolwiek organów inspekcyjnych państwa – czytamy w raporcie.

ak
 

Dodaj komentarz