Kto świętuje 1. maja
1. maja to Święto Pracy. To niegdyś święto tzw. klasy robotniczej. Dziś powiedzielibyśmy raczej, że to święto pracowników najemnych, czyli większości z nas. Jest obchodzone na całym świecie od 123 lat, ale w Polsce ta data i to święto budzą mieszane uczucia. Z różnych względów.
Dla młodszego pokolenia pracowników najemnych 1 maja to po prostu dzień wolny, środek długiego weekendu. Wielu ludzie w okolicach 40-tki wspomina ten dzień raczej sentymentalnie, ze względu na jarmarczne elementy, które towarzyszyły w czasach PRL-u pierwszomajowym pochodom i obchodom. To był dzień waty cukrowej, lodów i baloników. A w przededniu święta na szkolnych zajęciach wycinało się z papieru „gołąbki pokoju”, biało-czerwone flagi i zalepiało tą dziecięcą twórczością szyby w szkole. 1 maja od rana w telewizji leciała wielogodzinna transmisja niekończących się pochodów w miastach polskich, sowieckich i w miastach innych bratnich reżimów demokracji ludowej.
Święto władzy
Dla sporej części przedstawicieli pokolenia rodziców dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków 1. maja było świętem opresyjnym. Byli zmuszani do zakładania szturmówek i udziału w pochodach z okazji swojego święta, choć nie czuli, że ono jest ich. To było święto peerelowskiej i sowieckiej władzy. To był dzień demonstracji rzekomej jedności rządzących kacyków z ludem robotniczym, demonstracji rzekomego szerokiego poparcia dla władzy partyjnych towarzyszy. Część biorących udział w świętowaniu ignorowała tę ideologiczną otoczkę i traktowała jako majówkę. Wszak władza się starała, aby tego dnia było lepiej, niż na co dzień. W przededniu święta pojawiały się w sklepach deficytowe towary, a po pochodzie też można było zaznać odrobiny peerelowskiego luksusu na pierwszomajowych piknikach.
Wspomnienie św. Józefa
Solidarność, mimo że jest organizacją robotniczą, obchodziła 1 maja inaczej. Członkowie związku nie chcieli brać udziału w demonstracjach poparcia dla władzy. Skorzystali z alternatywy dla laickiego Święta Pracy, jaką stworzył w 1955 roku papież Pius XII. Na dzień 1 maja wprowadził do kalendarza liturgicznego wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika, choć w Polsce częściej mówiło się św. Józefa Robotnika. Członkowie Solidarności, z racji chrześcijańskich korzeni związku 1 maja obchodzili i wciąż obchodzą, choć już dużo mniej licznie niż w latach 80-tych zeszłego wieku, wspomnienie tego świętego, uczestnicząc w mszach świętych czy w pielgrzymce do sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
Święto zgrillowane
Obecnie, mimo że 1. maja wciąż ma status święta państwowego, oficjalne państwowe uroczystości zaniknęły. W wielu miastach odbywają się koncerty i pikniki, ale o żadnej ideologii nie ma mowy. Gdzieniegdzie chyłkiem przemykają się rachityczne pochody dawnych działaczy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i SLD, aby złożyć wieńce i kwiaty. Gdzieniegdzie kanapowe organizacje lewackie organizują wiece i pochody z garstką zwolenników. Oficjalne delegacje Solidarności uczestniczą w mszach św. z okazji wspomnienia św. Józefa Rzemieślnika, ale większość Polaków nie bierze udziału w tych uroczystościach, skupiając się na grillowaniu, spacerowaniu, po prostu wypoczywaniu. Od 2004 roku 1. maja w Polsce to dzień wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej. Władze państwowe i samorządowe organizują tego dnia pikniki i koncerty z nową otoczką ideologiczną, tym razem unijną. Zamiast gołąbków pokoju są niebieskie flagi z żółtymi gwiazdkami. Ale ta ideologia też ludzi mało interesuje. Różnica pomiędzy peerelowskim 1. maja, a obecnym państwowym świętowaniem rocznicy wstąpienie do UE jest taka, że większości z nas nikt do tego świętowania nie zmusza
Jednak warto pamiętać
Historia tak się potoczyła, że 1. maja w Polsce stał się właściwie świętem niczyim i umierającym. Mimo wszystko warto pamiętać, że Święto Pracy ustanowione w 1889 roku i obchodzone od 1890 roku, zostało wprowadzone dla upamiętnienia wydarzeń z Chicago z pierwszych dni maja 1886 roku. Amerykański robotnicy pracujący po 12 godzin dziennie, w fatalnych warunkach i za niskie płace walczyli o ośmiogodzinny dzień pracy. W trakcie demonstracji doszło do starć z policją i rozlewu krwi. Ginęli robotnicy i policjanci. Po starciach skazano na karę śmierci 7 działaczy związkowych i organizatorów protestu.
Stefan Woźnicki