Solidar Śląsko Dąbrow

Im głupiej, tym lepiej

W ostatnią niedzielę we Włoszech odbyły się wybory samorządowe. Nie same wybory były jednak interesujące, ale to, co było przed nimi. Włoscy politycy prześcigając się obietnicach, naprawdę poszli po całości. Jedna z kandydatek na burmistrza Rzymu zaproponowała np., by problem z wywozem śmieci rozwiązać poprzez stosowanie tetrowych pieluch dla niemowląt zamiast pampersów. Kolejny jej pomysł to wprowadzenie alternatywnej dla euro waluty i powrót do handlu wymiennego. Inny kandydat wymyślił, że korki w Wiecznym Mieście najlepiej rozwiązać poprzez podniesienie limitu prędkości do 150 km/h i umożliwienie jazdy pod prąd na pasach dla pojazdów uprzywilejowanych. Jeszcze inny obiecał sprowadzić do Rzymu pół miliona azjatyckich kotów, aby rozwiązać problem szczurów, które rozpanoszyły się w mieście.

Może następnym razem, gdy przyjdzie wam ochota, żeby powiedzieć coś w stylu: „Na Zachodzie byłoby to nie do pomyślenia” lub „W normalnym kraju takie rzeczy się nie zdarzają”, ugryziecie się w język. W tzw. dojrzałych demokracjach odsetek wariatów pchających się do polityki jest nie mniejszy, niż u nas.

Piszę o tym jednak nie po to, aby podleczyć nieco nasz narodowy kompleks wobec magicznego Zachodu. Zastanawia mnie inna rzecz. Możemy się śmiać z pomysłów o azjatyckich kotach, czy jeździe pod prąd w celu rozładowania korków. Z tym, że jest to niestety śmiech przez łzy, gdyż tego rodzaju mądrości wcale nie eliminują ich autorów z życia publicznego. Przykładów nie trzeba szukać we Włoszech. Facet o poziomie wiedzy ogólnej najsłabszego w klasie gimnazjalisty mianuje się dzisiaj liderem polskiej opozycji. Jego partyjna koleżanka słysząc słowo „inwokacja”, prosi, aby nie używać epitetów. Śmieszne? No pewnie. A okazji do śmiechu z pewnością nam nie zabraknie, bo daję głowę, że oboje wyżej wymienieni będą obecni w polityce jeszcze przez wiele lat.

W każdej normalnej robocie gość partaczący wszystko, czego się dotknie, ląduje na dywaniku u szefa, a następnie w kolejce po zasiłek. W polityce jest odwrotnie. Pracodawcy, czyli wyborcy zamiast wywalić z roboty posła, radnego czy burmistrza, co cztery lata przedłużają mu umowę. Polityk może opowiadać najgorsze dyrdymały, byle był przy tym pewny siebie i agresywny wobec wszystkich, którzy myślą inaczej. Im głupiej i śmieszniej, tym więcej minut na wizji. Im większa zadyma i bardziej wulgarny język, tym wyższa pozycja na liście.

Psychologii znany jest tzw. efekt Dunninga-Krugera. Zjawisko to polega na tym, że osoby niekompetentne są przekonane o swoich wysokich umiejętnościach, podczas gdy ludzie wykwalifikowani zaniżają ocenę swoich kompetencji. Innymi słowy, gdy człowiek inteligentny zastanawia się, czy ma rację, idiota krzyczy, że jest nieomylny. Gdy człowiek inteligentny wątpi, czy nadaje się do polityki, idiota rozlepia plakaty wyborcze ze swoją podobizną. W takiej sytuacji, z góry wiadomo, kto wygra. Czy na pewno jest się z czego śmiać?

Trzeci z Czwartą:)

 

Dodaj komentarz