Solidar Śląsko Dąbrow

Historia zatoczyła kółeczko

Mile wspominam lata 70-te. To był czas mojego dzieciństwa. Bardzo mile wspominałem poprzednią dekadę już w latach 80-tych. W pamięci utkwiły mi wczasy nad morzem, Pepsi-Cola i Mirinda w litrowych butelkach oraz maska do nurkowania z rurką. Często też wracał obrazek zielonych bananów dojrzewających na parapecie oraz czekolad na półkach sklepowych, szczególnie czekolady Wawel. Nie wiedziałem, że to wtedy było na kredyt. Zresztą wówczas nie mówiło się kredyt, lecz pożyczka. I to nie rodzice zapożyczali się na ogromne sumy, lecz państwo. Ale kto by w tym czasie pomyślał, że dziesiąta potęga świata może wpaść w tarapaty? Później tłumaczono, że kierunek był dobry, ale ten światowy kryzys połknął taką wspaniałą gospodarkę.

Mój syn ma tyle lat, ile ja pod koniec dekady Gierka. I mam nieodparte wrażenie, że historia zatoczyła kółeczko. Przesadzam? Na pewno. Ale analogii jest aż nadto. Ta wszechobecna propaganda sukcesu wspierana na klęczkach przez telewizję. Te budowane za ciężko pożyczone pieniądze pomniki władzy, te wyreżyserowane wizyty na placach budowy i u przedstawicieli ludu pracującego, te coraz bardziej przypominające groteskę zachowania partyjnych sekretarzy, obecnie nazywanych przedstawicielami Platformy. Czekam tylko, aż któremuś zamarzą się billboardy z hasłem „Naród z Platformą, Platforma z Narodem”. Analogię widzę też w pędzie do tzw. reformy szkolnictwa. W wieku 7. lat zostałem uczniem pierwszej klasy tzw. 10-letniej szkoły średniej, która miała zastąpić archaiczną 8-klasową podstawówkę. Ostatecznie i na szczęście projekt upadł. Zostało po staremu, ale formalnie zostałem pasowany teleskopowym długopisem na ucznia tejże zreformowanej na wzór sowiecki szkoły.

Cieszą mnie i martwią zarazem sukcesy naszych siatkarzy. Pamiętacie „złotą drużynę” Wagnera? W 1974 roku mistrzostwo świata. Dwa lata później olimpijskie. Już teraz porównuje się do niej biało-czerwonych zwycięzców Ligi Światowej i przepowiada medal na igrzyskach w Londynie. W 1976 roku protestujących przeciwko drożyźnie robotników z Radomia nazwano warchołami, podobnie jak w 2012 roku członków Solidarności, protestujących przed Sejmem przeciwko „reformie emerytalnej”. A drożyzna znowu jest w szczycie formy. Aż chciałoby się zapytać, jakiż to Jaruzelski przyjdzie po tym Gierku, choć patrząc na talenty Tuska nietrudno sobie wyobrazić, że jest zdolny wystąpić w obu rolach. Inna sprawa, że po tamtym Gierku oprócz „gierkówki” coś jeszcze zostało. Można to było kilkanaście lat później opchnąć za bezcen tzw. zagranicznym inwestorom. Zostały też bloki mieszkalne, w których mieszkania kosztują dziś naprawdę ciężkie pieniądze, wszak ich wartość liczona jest we frankach szwajcarskich. A po Tusku? Na pewno cztery stadiony i stado orlików oraz parę przejezdnych odcinków „tuskówek” i „schetynówek”.

Do tych analogii związanych z Gierkiem dochodzą analogie związane z latami 90-tymi. Bezrobocie, likwidacja zakładów pracy, bieda to nie były tematy najważniejsze. Źle się dzieje, to podrażnijmy tych konserwatywnych Polaków i skierujmy dyskusję na inny front. Wtedy aborcja, krzyż w Sejmie. A teraz też krzyż w Sejmie i in vitro. Aborcja też wróci. W tle profilaktyczne i nieustanne szczucie jednych na drugich.

I co ja powiem synowi za parę lat? Dlaczego ta historia zatacza kółeczka? Takie fatum? Fakt, że ja zaczynałem naukę w podstawówce jako mały obywatel dziesiątej potęgi gospodarczej świata, a ty jako mały obywatel „zielonej wyspy”, nic tu nie zmienia. Ani nie byliśmy wtedy potęgą, ani teraz zieloną wyspą. Ale wielu dało się nabrać. I nadal niestety daje się nabierać. To dlatego te kółeczka.

Jeden z Drugą:)

Dodaj komentarz