Solidar Śląsko Dąbrow

A ty z tej Solidarności też możesz przyjść i stanąć z tyłu

Dziwię się, że po 25 latach oni ciągle jeszcze się krygują, ciągle jeszcze powtarzają, że jakoś tam szanują NSZZ Solidarność. Chłopaki, dziewczyny i osoby płci mieszanych! Nie krępujcie się. Walcie prostu z mostu. Powiedzcie otwarcie to, co i tak widać jak na dłoni, że NSZZ Solidarność po prostu pogardzacie, że żałujecie, iż ten związek żyje i upierdliwe przypomina Wam o jakichś tam ideałach, wartościach, korzeniach, wspólnych marzeniach Polaków, że nie rozumie, iż wybrańcy nie mogą mieć takich samych marzeń jak robole, nie mogą się z robolami zdobyczami dzielić. Powtórzcie wyraźnie, że wkurza was fakt, iż ten okropny związek nie chce przyjąć potulnie do wiadomości,, że wybrańcy mogą co najwyżej posłużyć się robolami w walce o władzę, z trudem ukrywając obrzydzenie i wypierając z pamięci oczywistą oczywistość, że bez roboli tej władzy by nie zdobyli.

Towarzysze walki o wolność częściową
Po 25 latach wygłoście wreszcie to przemówienie, które grubą kreską oddzieli Was od tego nieszczęsnego NSZZ Solidarność. To może brzmieć np. tak: „Towarzyszki i towarzysze władzę trzymający w urzędach państwowych i wojewódzkich, w powiatach, miastach i gminach, drodzy sojusznicy z byznesu, szanowny establishmencie! Powiedzmy w końcu tę prawdę nierozumnemu ludowi. Wykrzyczmy: Zapomnijcie o Solidarności. To wam się tylko śniło. Niech wszyscy w końcu wbiją sobie do głowy, że pierwsze częściowo wolne wybory do Sejmu i całkowicie wolne wybory do Senatu to zasługa zupełnie kogoś innego. Całą tę nieszczęsną komunę własnymi ręcyma i innymy częściamy ciała obalali Bronisław Komorowski z Donaldem Tuskiem, przy pomocy dziennikarzy z redakcji zaprzyjaźnionych. Trochę też pomagali dobrzy ludzie, o których hołota powtarza plotkę, że byli zarejestrowani jako TW, a przecież każde dziecko wie, że nawet jeśli współpracowali z bezpieką, to z pewnością nie szkodząc nikomu. Pamiętajmy też, że te wybory nie byłyby możliwe bez wsparcia różnych, często bezimiennych ludzi honoru, których nazwisk nie sposób wymienić, ale którzy nie dają o sobie zapomnieć. Im też należy się stosowny hołd.”

Pomyślicie pewnie, że takie przemówienie jest niemożliwe, że są granice, których oni nie przekroczą. Ale gdybyście jeszcze raz, na chłodno zobaczyli, co działo się przy okazji państwowych obchodów 25. rocznicy czerwcowych wyborów, dostrzeglibyście, że tak naprawdę to przemówienie już zostało wygłoszone, choć na raty.

Co oni obchodzili?
NSZZ Solidarność nie został zaproszony do współorganizacji obchodów. Przewodniczących NSZZ Solidarność, wybieranych przez członków związku w wolnej podobno Polsce, potraktowano z lekceważeniem. Zaproszenie skierowane do przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Piotra Dudy wysłano mailem na tydzień przed obchodami w formie uwłaczającej wszystkim członkom związku. To zabrzmiało tak, jakby ktoś z lekceważeniem powiedział: „A ty, z tej Solidarności, też możesz przyjść i stanąć gdzieś z tyłu”. Pisemne zaproszenie, w formie przypominającej właściwe standardy, dotarło do przewodniczącego dopiero na dwa dni przed planowanymi uroczystościami. Ale jak podkreśla Piotr Duda forma zaproszenia, to dla niego rzecz drugorzędna. Sedno sprawy tkwi gdzie indziej. Zaznacza, że w pierwszym rzędzie, na honorowych miejscach podczas państwowych obchodów rocznicy pierwszych po wojnie wolnych (choć tylko częściowo) wyborów powinni siedzieć członkowie NSZZ Solidarność, weterani związku, którzy o wolną Polskę walczyli. A skoro oni tam nie zasiedli, to co w takim razie obchodził ten rządzący establishment?

Nasze święto jest w sierpniu
31 sierpnia to symboliczny dzień narodzin NSZZ Solidarność. Symbol zwycięstwa nad arogancją establishmentu (wówczas peerelowskiego). I choć od 9 lat (dopiero) to święto państwowe, tego dnia tytuły wszystkich gazet zaprzyjaźnionych nie będą wydrukowane solidarycą, jak to obserwowaliśmy 4 czerwca. I nie chodzi o to, że rocznica w tym roku nie jest okrągła. To dla „onych” rocznica bolesna. 31 sierpnia 1980 roku nagle się okazało, że jacyś zwykli ludzie pozwalają sobie mieć marzenia. Ile to wymagało pracy, żeby ich tych marzeń pozbawić? Cholernie dużo. A robota wciąż nieskończona. Z ich punktu widzenia – niestety. Z naszego – na szczęście.

Stefan Woźnicki

źródło foto:politycznememy.pl

Dodaj komentarz