Solidar Śląsko Dąbrow

Wspólne, czyli niczyje?

Na początek quiz. Kto wypowiedział poniższe słowa: „Proszę pani, ja nie siedziałam z kalkulatorem i nie dodawałam tych liczb jedna do drugiej”
Odpowiedź A: Uczennica klasy trzeciej szkoły podstawowej, którą pani od matematyki złapała na tym, że nie odrobiła pracy domowej.
Odpowiedź B: Pańcia w kolorze różowo-blond, która właśnie wróciła z shoppingu z psiapsiółkami i tłumaczy się małżonkowi z tego, ile wydała.
Odpowiedź C: Pani Poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, członkini partii rządzącej, główna promotorka idei organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie w 2022 roku zapytana o koszty tego przedsięwzięcia.
 
Tak! Zgadliście! Brawo! Zagadka prosta jak konstrukcja posła. Autorką powyższego cytatu jest posłanka Jagna Marczułajtis z peło, niegdyś przeciętna snowboardzistka, dzisiaj…. sami widzicie. Dlaczego zgadliście z taką łatwością. No, bo to przecież nic nowego. Nie ona pierwsza, nie ostatnia. Już dawno zdążyliśmy się przyzwyczaić, że politycy wszelkiej maści traktują publiczne pieniądze, jakby rosły one na drzewach. Wspólne znaczy niczyje, a dobry polityk to taki, który da najwięcej. Nieważne, że daje nie ze swoich i że na głupoty, zamiast na to, co potrzeba. Kto by tam siedział z kalkulatorem i dodawał te wszystkie liczby jedna do drugiej.
 
A inni usiedli i pododawali. Jeszcze w ubiegłym roku zimową olimpiadę 2022 roku chcieli organizować politycy ze Szwajcarii. Politycy, a nie Szwajcarzy, bo ci drudzy w referendum posłali tych pierwszych do diabła razem z ich pomysłem. Takie samo referendum zorganizowane zostało w Bawarii. Mieszkańcy Monachium, Garmisch-Partenkirchen i dwóch innych alpejskich gmin również uznali, że wolą, aby pieniądze z ich podatków zostały przeznaczone na coś bardziej pożytecznego, niż np. tor bobslejowy, z którym nie będzie wiadomo co począć po olimpiadzie. Igrzyska chciał też urządzić Sztokholm. Jednak w końcu Szwedzi policzyli, że ich na to nie stać, bo kasy na taką imprezę trzeba wyłożyć mnóstwo, a szanse na to, że inwestycja się zwróci, są praktycznie żadne. Najprawdopodobniej tak samo zakończy się olimpijska przygoda norweskiego Oslo. 
 
Jeżeli Norwedzy również się wycofają, a wszystko na to wskazuje, w grze obok Krakowa zostaną kazachskie Ałmaty, ukraiński Lwów i chiński Pekin. Nie wiem jak Wy, drodzy Czytelnicy, ale ja wolałbym się znaleźć raczej w tej pierwszej grupie, ze Szwajcarami, Szwedami i Niemcami. Niestety, jak widać, naszym politykom mentalnie bliżej do Ałmaty niż do Sztokholmu. 
 
Nasi politycy mają wschodnią fantazję i szeroki gest. Koszty nie grają roli, bo przecież to nie oni płacą. Znowu będą sobie stawiać pomniki jak w 2012 roku, znowu będą opowiadać o cywilizacyjnym skoku, znowu różne misie będą kręcić lody przy przetargach, a na koniec urządzi się propagandową szopkę z premierem w szaliku w strefie kibica i medalistami na śniadaniu u prezydenta. Kto bogatemu zabroni?
 
Trzeci z Czwartą:)
 
 

Dodaj komentarz