Solidar Śląsko Dąbrow

„Bezprecedensowe” – takiego określenia użył premier Wielkiej Brytanii opisując przyjętą na COP26 deklarację w sprawie zatrzymania wycinki lasów na świecie. Problem w tym, że niemal identyczny dokument przyjęto na klimatycznym szczycie 7 lat temu. Nie uratował on ani jednego drzewa.

Podpisana przez ponad 100 państw deklaracja o zatrzymaniu i odwróceniu wylesiania do 2030 roku była pierwszym „dużym” porozumieniem wynegocjowanym podczas trwającego szczytu klimatycznego Organizacji Narodów Zjednoczonych COP26 w Glasgow. Wydarzenie zostało przedstawione jako ogromny sukces, co podkreślił w swoim wystąpieniu brytyjskim premier pełniący role gospodarza tegorocznego szczytu. – Dzięki dzisiejszym bezprecedensowym deklaracjom będziemy mieli szansę zakończyć długą historię ludzkości jako zdobywcy natury, a zamiast tego stać się jej opiekunem – powiedział w Boris Johnson.

Triumfalną atmosferę panującą w Glasgow psuje nieco jeden, drobny fakt. Dokument przyjęty na COP26 wcale nie jest bezprecedensowy. W 2014 roku podczas szczytu klimatycznego ONZ w Nowym Jorku przyjęto analogiczne zobowiązania. Porozumienie pod nazwą „Deklaracja Nowojorska w Sprawie Lasów” zakładało ograniczenie wycinki drzew o połowę do 2020 roku i – podobnie jak dokument z tegorocznego szczytu w Glasgow – całkowite zatrzymanie deforestacji do 2030 roku. Również wówczas oficjele nie szczędzili słów zachwytu. – Deklaracja Nowojorska ma na celu zredukowanie co roku większej ilości zanieczyszczeń klimatu niż Stany Zjednoczone – zaznaczał ówczesny Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon.

Jak można łatwo się domyślić, owego celu nie udało się osiągnąć. W 2019 roku NYDF Assessment Partners koalicja 25 organizacji ekologicznych opublikowała raport podsumowujący pięć lat realizacji Deklaracji Nowojorskiej. Z opracowania wynikało, że wylesiania nie tylko nie udało się wyhamować, ale wręcz uległo ono przyspieszeniu. Co roku w latach 2014 – 2018 z powierzchni naszej planety znikały lasy o łącznej powierzchni równej Wielkiej Brytanii.
Historia bohaterskiej walki światowych przywódców z wylesianiem Ziemi jak w pigułce obrazuje, czym są kolejne szczyty klimatyczne ONZ. To mieszanka patetycznych przemówień, górnolotnych deklaracji i ogłaszanych rok w rok sukcesów. Na każdym szczycie musi obowiązkowo być ich co najmniej kilka, nawet jeśli w rzeczywistości są to odgrzewane kotlety sprzed kilku lat.

Od pierwszego COP-u, który odbył się w 1995 w Berlinie, takich sukcesów ogłoszono już kilkadziesiąt. Tymczasem globalne emisje gazów cieplarnianych z roku na rok rosną nieprzerwanie, a powierzchnia lasów na świecie ciągle się kurczy.

Łukasz Karczmarzyk
źródło foto: pixabay/CC0