Sto procent za strajkiem
100 proc. pracowników zakładu Służb Komunalnych Miasta Wodzisław Śląski biorących udział w referendum poparło solidarnościowy strajk generalny w regionie. Frekwencja wyniosła 81 proc. Załoga wodzisławskich Służb Komunalnych liczy około 120 osób. – Tak wysoka frekwencja oraz świetny wynik głosowania pokazują, że dla naszych pracowników najważniejsze jest dobro wspólne, do którego odwołują się wszystkie postulaty strajkowe. Ich nie trzeba było do nich przekonywać, bo w naszym zakładzie mamy wiele problemów. Może się okazać, że nam też wkrótce potrzebne będzie wsparcie innych grup zawodowych. Mam nadzieję, że z problemami zakładu identyfikują się jego dyrektor i kierownictwo, którzy również zagłosowali w referendum – mówi Kazimierz Piechaczek, przewodniczący zakładowej Solidarności.
Piechaczek wyjaśnia, że „gwoździem do trumny” dla wodzisławskich Służb Komunalnych będzie znowelizowana ustawa śmieciowa, która zacznie obowiązywać od 1 lipca 2013 roku. Ustawa obligatoryjnie wskazuje, że wykonawca wywozu śmieci musi zostać wyłoniony w drodze przetargu i nie może nim być jednostka samorządowa. – Wszystko wskazuje na to, że nie będziemy już mogli zajmować się wywozem śmieci, bo nasz zakład podlega samorządowi. Likwidacja działu gospodarki odpadami oznacza zwolnienia blisko 40 pracowników. Ale jeśli zabraknie tego działu, który przynosi spore dochody z zewnątrz, to cały zakład legnie w gruzach. Władze miasta zainwestowały ogromne pieniądze m.in. w samochody-śmieciarki i w specjalistyczną segregację odpadów, a teraz może się okazać, że te środki zostały wyrzucone w błoto. W przypadku zlikwidowania tzw. działu śmieciowego będziemy musieli też zwrócić unijne fundusze, które pozyskaliśmy na rozbudowę linii segregacyjnej – mówi Piechaczek.
Przewodniczący podkreśla, że załoga wodzisławskich Służb Komunalnych popierając strajk generalny w regionie, jednoznacznie dała wyraz swojemu niezadowoleniu z polityki rządu. – Dla nas jest jasne, że ustawa zmieniona została pod naciskiem lobby śmieciowego z zachodnim kapitałem. Rządzący pokazali, że ważniejsze dla nich są interesy ludzi zarabiających na śmieciach ogromne pieniądze, niż dbałość o państwowe zakłady i ich pracowników. Dlatego jesteśmy gotowi strajkować, także w obronie naszej firmy i miejsc pracy – mówi Kazimierz Piechaczek.