Solidar Śląsko Dąbrow

Program potrzebny, ale budzi zastrzeżenia

Sejm przyjął, a prezydent RP podpisał program „Rodzina 500 plus”, który ma być początkiem strategicznej polityki demograficznej państwa. Jednak część dzieci nie została nim objęta, co rodzi poczucie niesprawiedliwości.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oszacowało, że ze wsparcia skorzysta 2,7 mln rodzin, które wychowują ponad 3,7 mln dzieci. Wypłata świadczeń ma ruszyć w kwietniu. Za przyjęciem programu „Rodzina 500 plus” głosowało 261 posłów, przeciw było 43, 140 wstrzymało się od głosu. – To jest właściwy krok w sytuacji poważnego zagrożenia demograficznego. Ryzykowany dla budżetu, ale odważny i potrzebny. On powinien być uczyniony 10, 15 lat wcześniej – ocenia Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus.

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, Polska jest jednym z najszybciej wyludniających się państw europejskich. Mniej dzieci przychodzi na świat jedynie w Portugalii i Hiszpanii. W 2014 roku wskaźnik dzietności w naszym kraju wynosił 1,33, a wartość określana przez GUS jako prosta zastępowalność pokoleń to 2,13-2,15. Inne kraje Unii Europejskiej już dawno uświadomiły sobie, że wsparcie finansowe dla rodzin z dziećmi jest inwestycją w całe społeczeństwo. Polska pod tym względem wciąż ciągnie się w ogonie, zajmując 24. miejsce na 28 państw UE. Od lat w najtrudniejszej sytuacji materialnej znajdują się rodziny wielodzietne. – 27 proc. rodzin z czworgiem dzieci egzystuje poniżej minimum biologicznego, a ponad 48 proc. rodzin wielodzietnych żyje bardzo skromnie. Ta pomoc będzie dla nich bardzo ważna – dodaje prezes Krupska.

Założenia projektu
Program zakłada, że bez względu na dochody świadczenie wychowawcze w wysokości 500 zł na drugie i kolejne dziecko otrzyma rodzina, w której najstarsze dziecko nie ukończyło 18 lat. W przypadku rodzin z jednym dzieckiem wprowadzony został próg dochodowy, który  wynosi 800 zł na osobę lub 1200 zł w przypadku dziecka z niepełnosprawnością. Ze względu na te ograniczenia ponad trzy miliony dzieci nie uzyskało prawa do świadczenia. Henryk Nakonieczny, członek Prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność przypomina, że już na etapie tworzenia programu „Rodzina 500 plus” związek sygnalizował swoje obawy w tej kwestii. – Dobrze, że ten program wszedł w życie, ale bardzo źle się stało, że nasze opinie nie zostały wzięte pod uwagę. To zdecydowanie osłabi jego moc i wzbudzi poczucie niesprawiedliwości – mówi Henryk Nakonieczny.

Uwagi Solidarności
W ocenie Prezydium KK próg dochodowy dla rodziny wychowującej jedno dziecko jest żenująco niski, co może doprowadzić do tego, że najważniejsze założenie projektu, jakim jest zmiana modelu polskiej rodziny z 2+1 na 2+2, nie zostanie zrealizowane. – Rodziny wychowujące jedno dziecko, które żyją w biedzie, będą miały poważne opory żeby zdecydować się na kolejne. Mówienie, że ludzie, którzy żyją za 800 zł na członka rodziny, to są ludzie mniej zamożni, jest niewłaściwe. Mówmy wprost, to są ludzie ubodzy. To absurd, by miarą zamożności w Polsce był dochód na osobę w wysokości 800 zł netto. Należy jednak mieć w pamięci, że na podjęcie decyzji o pierwszym dziecku wpływa przede wszystkim stabilizacja bytowa i zawodowa. Perspektywa samodzielnego mieszkania i stabilne zatrudnienie jest podstawą do takiej decyzji, natomiast śmieciówki temu nie sprzyjają. Z kolei czynniki ekonomiczne, całej rodziny wywierają wpływ na decyzje dotyczące kolejnych dzieci – mówi Henryk Nakonieczny.

Zastrzeżenia „S” wzbudziło także wykluczenie z programu uczących się dorosłych dzieci. Pieniędzy nie otrzyma np. rodzina wychowująca kilkuletnie dziecko i dwoje 18-letnich. Z kolei świadczenie na młodsze dziecko będzie przysługiwało do ukończenia 18. lat przez starsze z rodzeństwa. W ocenie Solidarności granicą powinien być nie wiek, a moment zakończenia nauki. – Wykluczenie z programu młodzieży uczącej się jest sprzeczne ze strategią rozwoju państwa, w której budowanie społeczeństwa opartego na wiedzy zostało uznane za priorytet – mówi przedstawiciel KK.

Bogaci dostaną
W kontekście wyznaczenia niskiego progu dochodowego dla rodzin wychowujących jedno dziecko i pominięcia uczącej się młodzieży poczucie niesprawiedliwości społecznej budzi brak górnego progu dochodowego. Rządowa pomoc trafi również do ludzi bardzo bogatych. Jednak jak przekonuje Joanna Krupska, mogłoby się okazać, że koszty związane z wprowadzeniem górnej granicy dochodów, zatrudnieniem kolejnych urzędników do weryfikowania oświadczeń składanych przez rodziny, mogłyby być zbyt duże. – Z obliczeń Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że wielodzietnych rodzin bardzo bogatych jest zaledwie kilka procent. Dla nich wszyscy musieliby rozliczać się z dochodów. Koszty stworzenia takiego systemu mogłyby być równe lub wyższe od oszczędności, które chcielibyśmy uzyskać – podkreśla prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus.

Agnieszka Konieczny
źródło foto:pixabay.com/CC0

 

Dodaj komentarz