Solidar Śląsko Dąbrow

Pracodawcy równiejsi wobec prawa

Organizacje pracodawców pochłaniają miliony złotych rocznie, a ich działalność finansowana jest z budżetu państwa. Tymczasem pracownicy należący do związków zawodowych płacą składki członkowskie z własnej kieszeni i nie mają możliwości odliczenia ich od podatku dochodowego.

W Polsce funkcjonują trzy duże centrale zrzeszające pracodawców: BCC, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan oraz Pracodawcy RP. Jak wynika z informacji umieszczonych na stronach internetowych tych stowarzyszeń, w sumie zrzeszają one 16,4 tys. firm, w których zatrudnionych jest aż 6,4 mln ludzi. Sposób finansowania organizacji pracodawców od lat jest tematem tabu i w dyskusjach publicznych praktycznie się nie pojawia. A szkoda, bo w przeciwieństwie do działalności związków zawodowych, do funkcjonowania organizacji pracodawców dopłacamy wszyscy, ponieważ pośrednio jest ona finansowana przez państwo.

Dzieje się tak dlatego, że przedsiębiorcy mogą wliczyć składkę na organizacje pracodawców w koszty działalności firmy. Dzięki temu mogą wykazać mniejszy zysk i zapłacić niższy podatek dochodowy. – Składki na rzecz tych organizacji są zaliczane w koszty uzyskania przychodów członka danej organizacji do wysokości łącznie nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty odpowiadającej 0,15 proc. wynagrodzeń wypłaconych w poprzednim roku podatkowym, stanowiących podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne – czytamy w Gazecie Podatkowej nr 27 z 3 kwietnia 2014 roku.

Powołując się na interpretację Gazety Podatkowej, można hipotetycznie oszacować na podstawie ogólnie dostępnych danych (liczba pracowników zatrudnionych w firmach zrzeszonych w związkach pracodawców i wysokość przeciętnego wynagrodzenia w 2013 roku – 3650,06 zł), ile w sumie pieniędzy ze składek członkowskich otrzymały organizacje pracodawców w ubiegłym roku. Mogło to wyglądać tak: [6.400.000 x (3650,06 x 12)]x 0.0015 = 420.480.000 mln zł. Z tego tytułu do budżetu państwa mogło nie wpłynąć ponad 79,8 mln zł. Podobne wyliczenia ukazywały się już w mediach i do tej pory żadna z organizacji pracodawców ich nie zakwestionowała.

Tymczasem pracownicy, którzy należą do związków zawodowych, nie mają możliwości odliczenia składki członkowskiej od podatku dochodowego. Zdaniem ekonomisty prof. Ryszarda Bugaja jest to rażąca dysproporcja i postawienie pracodawców na uprzywilejowanej pozycji. – Pracownikom trzeba dać prawo potrącenia od swojego dochodu składek, albo pracodawcom kazać płacić składki z własnej kieszeni, a nie na koszt przedsiębiorstwa – mówi prof. Bugaj.

Ekonomista podkreśla, że składka związkowa nie jest wysoka, ale dla pracowników o najniższych dochodach i tak może stanowić spory wydatek. – Nawet jeżeli jest ona proporcjonalna do dochodu, to jednak przy niskim zarobku stanowi większy ciężar – mówi prof. Bugaj. Jego zdaniem pewna część pracowników nie należy do związków zawodowych ze względu na obciążenie składką. – Wprowadzenie możliwości odliczenia składki od podatku dochodowego wpłynęłoby na wzrost uzwiązkowienia. Teraz, kiedy trwa kampania wyborcza, związki zawodowe powinny nagłośnić temat i domagać się od kandydatów ustosunkowania się do tego postulatu. Nie jest tak, że prezydent nic nie może. Ewentualne veto prezydenta, albo podpisanie ustawy, ma rozstrzygające znaczenie – podkreśla.

Jak wynika z informacji Biura Zagranicznego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, w wielu państwach Unii Europejskiej wspieranie działalności związków zawodowych przez państwo jest standardem. Z jednej strony finansowane jest ich funkcjonowanie na terenie zakładu pracy m.in. w Szwecji, Norwegii, z drugiej  z tytułu przynależności związkowej z ulg korzystają pracownicy. W niektórych krajach np. w Hiszpanii, czy w Danii mają oni możliwość odliczenia składki związkowej od podatku dochodowego. W innych np. w Norwegii, Niemczech, Finlandii i na Węgrzech istnieje ulga podatkowa za opłaconą składkę związkową.

Agnieszka Konieczny

źródło foto: freeimages.com/Sadlej
 

Dodaj komentarz