Solidar Śląsko Dąbrow

Pikieta pod BMZ

Około 150 osób pikietowało przed siedzibą gliwickiej spółki BMZ Poland w obronie  pracownic zakładu wyrzuconych  z pracy po tym, jak założyły związek zawodowy. – Dzisiaj przyszliśmy tutaj ostrzec prezesa BMZ oraz zarządy innych przedsiębiorstw funkcjonujących na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej, że to jest pierwsza i ostatnia tak pokojowa pikieta. Jeżeli nasze koleżanki nie zostaną przywrócone do pracy, zablokujemy całą strefę i ucierpi na tym wiele zakładów – podkreślał podczas pikiety Sławomir Ciebiera, wiceprzewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

W akcji protestacyjnej pracownice BMZ wsparli koledzy z wielu zakładów pracy z terenu Gliwic i innych miast naszego regionu. Oprócz trąbek, gwizdków i związkowych flag uczestnicy pikiety przynieśli ze sobą transparenty „Bronimy wykorzystywanych pracownic BMZ”, „Stop nędzy w BMZ” czy „Gliwicka Strefa Łamania Praw Pracowniczych”.

W trakcie akcji protestacyjnej odczytano petycję do zarządu BMZ, w której związkowcy zażądali natychmiastowego przywrócenia zwolnionych kobiet do pracy. Następnie delegacja protestujących udała się do budynku, w którym mieści się siedziba spółki, aby wręczyć pismo jej prezesowi. – Niestety pan prezes nie znalazł ani minuty, żeby z nami porozmawiać –  powiedziała Justyna Latos, wiceprzewodnicząca śląsko-dąbrowskiej „S”.

Komisja zakładowa Solidarności powstała w gliwickim BMZ w lutym tego roku. Jak zaznaczają pracownice spółki, związek założyły po to, żeby poprawić warunki pracy w zakładzie, bo w tej kwestii w BMZ notorycznie dochodziło do różnego rodzaju nadużyć. Zdarzały się m.in. przypadki zwalniania z pracy za L4 czy opiekę nad dzieckiem. Po założeniu związku jego przewodnicząca została najpierw zdegradowana, a później dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Zatrudnienie straciły też dwie inne kobiety. Ponad 90 proc. załogi BMZ to kobiety, cześć z nich to matki samotnie wychowujące dzieci.

Dodaj komentarz