Solidar Śląsko Dąbrow

Olać i wylać

Święta, święta i po świętach. Pisanki pokolorowane, babka zjedzona, żurek wypity. Jak co roku w Wielką Sobotę taszczyliśmy do kościoła kosze, które – sądząc po gabarytach – służą bardziej do składowania brudnej  bielizny, niż przechowywania święconki. A w koszu kopa jaj, 3 kilo kiełbasy i czekoladowe zające wielkości zdrowego cielaka. Byle tylko mieć więcej i bardziej bogato od sąsiada. Do kościoła oczywiście furą nawet, jeżeli stoi on w odległości 200 metrów naszego od domu. Niech Kowalscy spod trójki widzą, żeśmy sroce spod ogona nie wypadli. Uginając się pod ciężarem monstrualnych  koszy, mało kto przystaje na chwilę, żeby pomodlić się przy Grobie Pańskim. 

A w poniedziałek sru wiadrem wody żonę Kowalskiego spod trójki. Niech się nie pęta po osiedlu, Śmigus-Dyngus w końcu jest. Śmigus-Dyngus tkwi w narodzie mocniej niż mogłoby się wydawać i nie chodzi tylko o oblewanie wodą sąsiadek czy chlustanie wiadrem w sąsiada, najlepiej przez otwarte okno samochodu, w którym akurat siedzi. Pracodawcy olewają pracowników, wymiar sprawiedliwości olewa łamanie prawa pracy, premier olał 2 mln Polaków, którzy podpisali się pod wnioskiem o referendum emerytalnym, przy okazji nazywając ich pętakami. Jak lać to na całego.

W Wielki Piątek zakończył się strajk okupacyjny w Hucie Batory. Zarząd huty od zeszłego roku pozbywał się kolejnych pracowników do agencji pracy tymczasowej. Agencja zatrudniała tych pracowników do takiej samej pracy w tym samym zakładzie, ale za dwa razy mniejszą kasę. Ostatnio zarząd zaczął wylewać (nomen omen) ludzi na bruk. Widocznie znalazł miejsce, gdzie produkować będzie można jeszcze taniej. Prawa pracownicze? Społeczna odpowiedzialność biznesu? Olewamy. Liczy się przecież tylko kasa – a kasa to nie przelewki.

Zdesperowani ludzie zastrajkowali. Protest trwał 5 dni. Po jego zakończeniu prezes huty oznajmił, że stalownia, na której trwał strajk, zostanie zamknięta, a pracujący tam ludzie dyscyplinarnie wylecą z pracy. Wydawałoby się, że media będą huczeć, a cały Chorzów zakorkują wozy transmisyjne. Niestety poza krótkimi wzmiankami tzw. wiodące media w zasadzie temat strajku w Hucie Batory olały.

Cóż w hucie nie było Kaczora, nie było Donalda, ani nawet Palikot nie biegał z gumowymi akcesoriami. Nikt nie chciał ściągać ze ścian krzyża, ani legalizować marihuany. Byli tylko zrozpaczeni ludzie, a to się nie sprzedaje, zwłaszcza na zielonej wyspie. O wiele ważniejsze jest przecież, że mama Madzi z Sosnowca przefarbowała włosy, a Kasię Tusk nęka jakiś internetowy świr.

Poza tym jak święta, to trzeba obowiązkowo powiedzieć, ile kalorii ma przeciętne jajko na twardo, a ile statystyczny kawałek mazurka i przede wszystkim, jak się tych wszystkich kalorii po świętach pozbyć. Co na „zajączka” dostał Donald, jakie życzenia złożył Kaczor Hofmanowi  i czy Pawlak podzielił się jajkiem z Millerem.

Po świętach, wiadomo, należy policzyć pijanych kierowców i można spokojnie wrócić do politycznej młócki i tańca z gwiazdami. Jak ktoś nie chce dłużej tańczyć zawsze może odpłacić „wiodącym mediom” i media te olać, zmieniając kanał w telewizorze. Spadek oglądalności może otrzeźwić lepiej, niż kubeł zimnej wody i to nie tylko w Lany Poniedziałek.

Trzeci z Czwartą:)

Dodaj komentarz