Nieuczciwe agencje są bezkarne
Zatrudnianie pracowników bez żadnej umowy, pobieranie nielegalnych opłat, zaniżanie bądź niewypłacanie wynagrodzeń – to niestety codzienność na polskim rynku pracy tymczasowej. W ubiegłym roku inspektorzy PIP wykryli nieprawidłowości w co drugiej agencji pośrednictwa pracy.
W 2011 PIP skontrolowała 401 agencji pracy tymczasowej (APT). Inspektorzy odnotowali 119 przypadków pobierania od pracowników nielegalnych opłat. Co czwarty pracownik zatrudniony za pośrednictwem agencji nie miał terminowo opłacanych składek na Fundusz Pracy. Z ponad połową osób kierowanych do pracy za granicą agencje nie podpisywały wymaganych prawem umów. 37 proc. pracowników agencji objętych kontrolą było zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych.
Nieuczciwe agencje pracy tymczasowej są w świetle obecnie obowiązujących przepisów w zasadzie bezkarne. Mimo że ustawa o zatrudnianiu pracowników tymczasowych nakłada na nie określone obowiązki i nakazy, w większości przypadków za ich nieprzestrzeganie nie grożą żadne sankcje. Np. choć prawo zakazuje zatrudniania pracowników tymczasowych do prac w warunkach szczególnie niebezpiecznych lub na stanowiskach, na których w poprzednich trzech miesiącach byli zatrudnieni stali pracownicy, z którymi rozwiązano stosunek pracy z przyczyn niedotyczących pracownika, za złamanie tych przepisów ani agencja, ani pracodawca, do której pracownik tymczasowy jest kierowany, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Co więcej, nawet w przypadkach, gdy APT grożą kary finansowe, są one tak niskie, że łamanie prawa po prostu się opłaca. Jak czytamy w raporcie PIP, znaczna część agencji świadomie narusza prawo, traktując ewentualne mandaty jako koszt prowadzenia działalności.
Paweł pracował w za pośrednictwem różnych agencji zatrudnienia podczas studiów. Wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Pracy nie są dla niego zaskoczeniem. – Dostawałem od agencji różne zlecenia. Zazwyczaj była to praca na kasie w hipermarkecie lub nocne inwentaryzacje towaru. Obcinanie liczby przepracowanych godzin czy kilkumiesięczny poślizg przy wypłacie wynagrodzenia to standard. W jednej agencji na przelew czekałem 5 miesięcy. W innej o to, żeby dostać jakąkolwiek umowę dopominałem się 3 razy. W końcu kazano mi podpisać umowę zlecenie na 10 miesięcy. Gdybym chciał ją zerwać, musiałbym zapłacić karę. Do pracy trzeba było przyjść nawet w przypadku choroby, bo inaczej też była kara – mówi Paweł.
Jak wynika z wyliczeń Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w 2010 roku w Polsce działało niespełna 2 998 prywatnych podmiotów zajmujących się pośrednictwem pracy. Obecnie jest ich już przeszło 3,5 tys. Mimo spowolnienia gospodarczego rynek pracy tymczasowej w naszym kraju rozwija się w imponującym tempie. Wg danych Polskiego Forum HR, organizacji zrzeszającej największe agencje pracy tymczasowej, obroty tej branży od 2009 roku uległy podwojeniu.
Jedną z gałęzi gospodarki, w której ekspansja agencji zatrudnienia postępuje najszybciej, jest handel wielkopowierzchniowy. Jak przekonuje Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność z usług APT korzysta zdecydowana większość sieci super- i hipermarketów. – Ta rzekoma tymczasowość trwa często przez wiele lat i staje się powoli podstawową formą zatrudnienia w handlu. Zdarza się, że ci ludzie za godzinę pracy dostają 5,50 zł brutto. Zazwyczaj są oni zatrudniani w niepełnym wymiarze godzin, więc o tym, żeby chociaż zbliżyć się do zarobków na poziomie płacy minimalnej, mogą jedynie pomarzyć – mówi Bujara. – Agencje przerzucają pracowników pomiędzy różnymi marketami, nie zapewniając im żadnej stabilizacji zatrudnienia. W praktyce często wygląda to tak, że pracownicy tymczasowi wzywani są na telefon. Nie wiedzą, czy następnego dnia nadal będą mieli pracę.
W marcu Solidarność przekazała premierowi projekt nowelizacji ustawy o zatrudnianiu pracowników tymczasowych, zakładający m.in. zwiększenie ochrony pracowników tymczasowych, wzmocnienie pozycji PIP wobec nieuczciwych agencji oraz przeciwdziałanie „stałej” tymczasowości pracy. W maju projekt otrzymał również prezydent. Niestety, choć zarówno Donald Tusk, jak i Bronisław Komorowski zapewniali, że przeanalizują związkowe propozycję, po raz kolejny skończyło się na obietnicach.
Łukasz Karczmarzyk