Solidar Śląsko Dąbrow

Niepotrzebny i kosztowny pośpiech

Redukcja emisji CO2 w Unii Europejskiej o 55 proc. do 2030 roku będzie kosztować nawet 5 bilionów euro. Dzięki temu gigantycznemu wysiłkowi temperatura na Ziemi spadnie o 0,004 °C, a globalne ocieplenie zostanie opóźnione o całe 6 tygodni – czytamy w raporcie Climate Intelligence Foundation (CLINTEL).

Opublikowany pod koniec kwietnia raport pt. „Niepotrzebny pośpiech klimatyczny” (Undue Climate Haste”) jest próbą oszacowania kosztów, efektywności i wykonalności obecnej polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Wnioski płynące z opracowania są druzgocące dla autorów tej polityki.

Wiatraki na każdym skrawku ziemi
Po pierwsze w ocenie CLINTEL osiągnięcie tzw. neutralności klimatycznej w Unii Europejskiej w 2050 roku jest całkowicie niewykonalne. W raporcie przedstawiono niezwykle prosty i obrazowy dowód na potwierdzenie tej tezy. Jeśli chcielibyśmy do połowy obecnego stulecia całkowicie wyeliminować z UE paliwa kopalne nie tylko z energetyki, ale również m.in. z transportu i przemysłu, i zastąpić je odnawialnymi źródłami energii, to co roku przez najbliższe 30 lat trzeba by uruchamiać 80 tys. nowych turbin wiatrowych o mocy 2,5 MW. Raport nie podaje, po ilu latach na naszym kontynencie zabudowanoby wiatrakami ostatni skrawek ziemi. Stałoby się to jednak raczej szybciej niż później, zważywszy na rozmiary turbin o mocy 2,5 MW. Są to potężne konstrukcje z wirnikami o średnicy ok. 100 metrów.

Nierealne jest również całkowite zastąpienie paliw kopalnych atomem i to nie tylko dlatego, że Bruksela coraz bardziej niechętnie spogląda na energetykę jądrową. Jak wyliczono w raporcie, co roku aż do 2050 roku w UE musiałoby być oddawanych do użytku 55 nowych bloków jądrowych o mocy 1000 MW. W całej Europie po kilkudziesięciu latach rozwoju energetyki jądrowej jest obecnie 106 reaktorów.

Kupimy sobie 6 tygodni
Druga kwestia to efektywność działań UE. Zdaniem CLINTEL coraz bardziej restrykcyjne przepisy UE dotyczące emisji CO2 nie mają i nie będą miały w przyszłości praktycznie żadnego wpływu na zmiany klimatu, nawet przy założeniu, że to rzeczywiście emitowany przez człowieka CO2 jest główną przyczyną tych zmian. Unia Europejska odpowiada za niespełna 10 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych. Zgodnie z przyjętymi pod koniec ubiegłego roku nowymi celami redukcyjnymi, UE ma do 2030 roku obniżyć emisje CO2 o 55 proc. w stosunku do 1990 roku. To oznacza, że do 2100 roku Wspólnota wyemituje do atmosfery 12,7 gigaton CO2 mniej. Ten ogromny wysiłek spowoduje spadek globalnej temperatury o spektakularne 0,04 stopnia Celsjusza i spowolni globalne ocieplenie o całe 6 tygodni.

Co warte podkreślenia, UE jest jedynym regionem świata, w którym prowadzona jest tak rygorystyczna polityka klimatyczna. Według prognoz przytoczonych w raporcie CLINTEL zapotrzebowanie na energię elektryczną a wraz z nią zużycie paliw kopalnych na świecie będzie dynamicznie rosło jeszcze przez co najmniej dwie dekady.

Choć pozbawiona sensu, polityka klimatyczna UE jest jednak niezwykle kosztowna. Redukcja emisji o 55 proc. do 2030 roku będzie kosztować nawet 5 bilionów euro. Dla porównania jest to kwota ponad sześciokrotnie wyższa od całkowitego budżetu planu odbudowy Unii po kryzysie spowodowanym pandemią Covid-19.

Ekonomia zamiast ideologii
Raport CLINTEL nie sugeruje jednak, że należy zaprzestać jakichkolwiek działań w zakresie zmian klimatu. Postuluje natomiast gruntowne przewartościowanie polityki klimatycznej. Należy to zrobić biorąc pod uwagę dwie zmienne: koszty spowodowane przez zmiany klimatu oraz koszty samej polityki klimatycznej.

Celem działań UE w zakresie zmian klimatu jest utrzymanie wzrostu globalnej temperatury na poziomie poniżej 2 °C w porównaniu do epoki przedindustrialnej. Aby ten cel zrealizować, Unia chce osiągnąć tzw. neutralność klimatyczną do 2050 roku. Pomijając już fakt, że nikt inny na świecie nie zamierza na poważnie podejmować podobnych zobowiązań, jest to strategia niebywale droga. Koszty unijnej polityki klimatycznej wielokrotnie przewyższają korzyści, które można dzięki niej osiągnąć.

CLINTEL proponuje zbudować nową politykę klimatyczną w oparciu o tzw. model DICE. Jest to narzędzie opracowane przez Williama Nordhausa, profesora ekonomii na Uniwersytecie Yale, laureata ekonomicznego Nobla, które pozwala oszacować koszty i korzyści płynące z rozmaitych strategii ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Model DICE wskazuje, że optymalna polityka klimatyczna powinna dążyć do utrzymania wzrostu średniej temperatury na naszej planecie na poziomie 3,5 °C w porównaniu do ery przedindustrialnej.

W praktyce oznacza to, że wcale nie musimy osiągać neutralności klimatycznej do 2050 roku. W zupełności wystarczy, że w obniżymy emisję gazów cieplarnianych o połowę w ciągu kolejnych 50 lat. To cel wciąż ambitny, ale realny do zrealizowania. Bez potrzeby ponoszenia gigantycznych kosztów, bez konieczności rujnowania energetyki, przemysłu i dobrobytu obywateli.

Łukasz Karczmarzyk