Solidar Śląsko Dąbrow

Matematyczne szanse

A po co ty tato jedziesz do tej Warszawy – zapytał mnie syn. Znacie to uczucie. Na te proste z pozoru pytania dziecka najtrudniej odpowiedzieć. Jak siedmiolatkowi w przystępny sposób sprawę wytłumaczyć? Mission impossible. Wytłumacz młodemu, co to jest referendum, co to jest manifestacja, postulaty itd. Wytłumacz mu, co to za ludzie ten premier, rząd czy Sejm. Gdybym mu powiedział, że rząd to banda złoczyńców, a premier to ich herszt, to by zrozumiał, ale byłoby to, musicie przyznać, niewychowawcze. Bo ja mam nadzieję, że w przyszłości będzie żył w kraju, w którym premier i jego rząd będą się cieszyli szacunkiem. I premier nie będzie synonimem złego wilka, złej czarownicy czy innego czarnego charakteru z baśni dla dzieci. A jeśli słowo szacunek budzi w dzisiejszym świecie uśmiech politowania, to wymieńmy je na respekt. Znaczy w gruncie rzeczy to samo, ale jakże inaczej brzmi. Tak mądrze. Prawda?

Jadę, synku, do Warszawy po to, żebyś Ty, co daj Boże, mógł żyć lepiej niż rodzice. Wiem, że nie rozumiesz. Ja też w Twoim wieku nic z tego nie rozumiałem. Wiem, że zobaczysz w telewizji, usłyszysz w radiu, że do Warszawy przyjechała horda barbarzyńców, czyli związkowców, czyli złych ludzi, którzy powodują korki i rzucają petardami. Nie będziesz chciał uwierzyć, że to Twój tatuś te potworne korki robił, ale w telewizji powiedzieli, w radiu też, że to oni. Ci z Solidarności. Nie wiesz, co o tym myśleć. A trudno wytłumaczyć dziecku, że jedna pani HGW, albo zupełnie apolityczna, rowerowa „Masa Krytyczna”, powodują takie korki dużo częściej i nikt o tym nie trąbi. Korki to codzienność stolicy i wielu innych wielkich, choć dużo mniejszych miast. I jak wytłumaczyć dziecku, że o tych korkach się mówi po to, żeby nie mówić o ich prawdziwych przyczynach?

Pamiętam, jak zareagowałeś, gdy powiedziałem, żeby nie wierzyć we wszystko, co widzisz w telewizji i co słyszysz w radiu. Pamiętam, jak przekonałeś się o tym samodzielnie parę miesięcy temu, kibicując najsłynniejszemu polskiemu napastnikowi, jakiego znasz. Kłóciłeś się z tatą, mówiąc, że tu i tam powiedzieli, jaka będzie jego przyszłość. A skoro tu i tam powiedzieli, to jest to prawda. Pamiętasz, że tata mówił, iż nie jest pewien, ale wydaje mu się, że raczej będzie inaczej niż mówią tu i tam, i powiedział jak najprawdopodobniej będzie.

A pamiętasz, jak płakałeś, gdy polska reprezentacja piłkarska po raz kolejny osiągnęła wynik, który daje jej jeszcze podobno matematyczne szanse na wyjście z grupy. Jako miłośnik piłki kopanej widziałeś i już rozumiesz, co to są podobno matematyczne szanse. No więc (wiem, że to niewychowawczo tak zaczynać zdanie), z tym referendum, manifestacją i postulatami to faktycznie trudna sprawa. Zrozumiesz, jak dorośniesz. Ale mówiąc krótko i dla dziecka w miarę zrozumiale, tata jedzie do tej Warszawy po to, żebyś Ty w przyszłości nie musiał wysłuchiwać, że przecież wciąż mamy matematyczne szanse na znalezienie pracy, kupienie mieszkania i normalne życie.

Jeden z Drugą:)

Dodaj komentarz