Solidar Śląsko Dąbrow

Krok w dobrym kierunku, ale to za mało

Rząd przedstawił projekt zmiany ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który zakłada obowiązek odprowadzania składek emerytalno-rentowych od umów-zleceń oraz od wynagrodzeń członków rad nadzorczych. Umowy-zlecenia mają być oskładkowane przynajmniej do wysokości minimalnego wynagrodzenia. – To krok w dobrym kierunku, choć wciąż zdecydowanie za mało. Jednak widać, że nasze działania zaczynają przynosić efekty – mówi Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Szef „S” przypomina, że związek domaga się oskładkowania wszystkich rodzajów umów i to od całej zarobionej przez pracownika kwoty.
 
Niewielkie wpływy
Z tytułu oskładkowania umów-zleceń i wynagrodzeń członków rad nadzorczych na konto Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ma wpłynąć 650 mln zł rocznie. Ta kwota tylko na pozór jest wysoka. W rzeczywistości to znikomy odsetek rocznych przychodów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. – W ustawie budżetowej na 2014 rok wykazano przychody ZUS w kwocie 188,3 mld zł, przy czym wpłaty ze składki mają wynieść 130,9 mld zł. Łatwo obliczyć, że dodatkowe wpływy z oskładkowania  dochodów członków rad nadzorczych  i umów śmieciowych będą stanowiły zaledwie 0,35 proc. przychodów ZUS. No, ale od czegoś trzeba zacząć – mówi prof. Grażyna Ancyparowicz ze Szkoły Głównej Handlowej. 
 
Zdaniem prof. Ancyparowicz oskładkowanie umów-zleceń i wynagrodzeń członków rad nadzorczych to działanie, które przede wszystkim ma poprawić wizerunek koalicji rządzącej wśród potencjalnych wyborców i wobec Komisji Europejskiej. Ekonomistka przypomina, że do 2015 roku gabinet Donalda Tuska musi zredukować deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych do poziomu 3 proc. PKB i nie ma pomysłu, jak to zrobić. – Ze strony Komisji Europejskiej grożą nam sankcje bardziej dotkliwe niż te, z jakimi spotkali się Grecy i inni mieszkańcy peryferyjnych krajów strefy euro. Polski rząd nie ustaje zatem w wysiłkach, by przekonać Komisję Europejską, że chce ograniczyć nadmierny deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych, lecz napotyka na trudne do pokonania bariery. Oskładkowanie dochodów członków rad nadzorczych i umów śmieciowych jest tylko jednym z przykładów takich działań – zaznacza.
 
Zostaną bez emerytury?
Zapowiedź oskładkowania umów-zleceń wywołała falę komentarzy części ekonomistów i stowarzyszeń pracodawców, którzy próbują przekonać opinię publiczną, że takie działanie zrujnuje polską gospodarkę, a wiele firm doprowadzi do bankructwa. – Protesty korporacji i związków pracodawców przeciw podwyżkom kosztów pracy nie mają żadnych podstaw merytorycznych – mówi prof. Ancyparowicz. Zaznacza, że to właśnie wielkie korporacje i transnarodowe grupy kapitałowe decydują o koniunkturze gospodarczej, ale to nie one, a małe i średnie przedsiębiorstwa kształtują dochody większości gospodarstw domowych. Jej zdaniem państwo powinno na różne sposoby wspierać sektor MSP, ale nie kosztem coraz wyższego deficytu FUS. – Za kilka, kilkanaście lat okaże się, że minimalne składki osób samozatrudnionych i pracowników najmniej zarabiających nie zapewnią im nawet minimalnej emerytury i co nas wtedy czeka? – pyta ekonomistka. I zauważa, że osób pozbawionych nawet minimalnej emerytury mogą być setki tysięcy. 31 stycznia 2014 roku w rejestrze REGON zarejestrowanych było bowiem aż 3,9 mln firm zatrudniających do 9 pracowników. – Ludzie tam zatrudnieni zarabiają niewiele, a i właścicielom się nie przelewa – dodaje.
 
Nie pogorszy się
Mimo to – jak podkreśla prof. Ancyparowicz – po podwyższeniu składek na ubezpieczenie społeczne sytuacja finansowa większości mikroprzedsiębiorstw nie ulegnie pogorszeniu. Do tej pory zatrudnione w nich osoby płaciły minimalne składki emerytalno-rentowe i tak zapewne pozostanie. – W bieżącym roku składki na ubezpieczenia społeczne drobnych przedsiębiorców rozpoczynających działalność lub prowadzących ją krócej niż dwa lata wzrosną rocznie tylko o 80 zł, a składki zdrowotne o 104 zł. To nie są duże pieniądze. Za pracownika pobierającego minimalne wynagrodzenie pracodawcy zapłacą co miesiąc dodatkowo 96,59 zł. W skali roku wyniesie to 1159,08 zł. Te sumy nie porażają swoją wysokością i nie mogą nikogo doprowadzić do upadłości – podkreśla.
 
Rażące dysproporcje
Z 650 mln zł dodatkowych wpływów do FUS aż 300 mln zł ma pochodzić z ozusowienia wynagrodzeń członków rad nadzorczych. Z danych GUS wynika, że jest ich 50 tys. Natomiast odprowadzenie składki emerytalno-rentowej od ponad 800 tys. osób zatrudnionych na podstawie umów-zleceń ma przynieść ok. 350 mln zł. 
 
Ancyparowicz zwraca też uwagę na dysproporcje pomiędzy wynagrodzeniami zwykłych pracowników a osób zatrudnionych na kontraktach menedżerskich. – Zarobki menedżerów są kilkadziesiąt razy wyższe od wynagrodzeń osób zmuszonych do świadczenia pracy na podstawie umów-zleceń – mówi ekonomistka. Zaznacza jednak, że do tej uprzywilejowanej finansowo grupy zastosowanie ma przepis nakazujący odprowadzanie składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe do kwoty stanowiącej 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia prognozowanego w ustawie budżetowej. – Należałoby znieść limit składki w tych ubezpieczeniach, ale zabrakło odwagi i woli politycznej – dodaje ekonomistka.
 
Agnieszka Konieczny
 

 

Dodaj komentarz