Groszówki dla ministra
Pracownicy sądów z całej Polski rozpoczęli dziś wysyłanie do ministra sprawiedliwości jednogroszówek. Jest to kolejny etap akcji protestacyjnej sądowniczej Solidarności. Przed świętami urzędnicy zatrudnieni w sądach przesłali do Marka Biernackiego ponad 2 tys. swoich pasków z wynagrodzeniami. – Liczymy, że kwotę uzbieraną z przesłanych przez nas grosików pan minister przeznaczy na szkolenie m.in. z komunikacji. Kieruje on resortem od maja ubiegłego roku, ale mimo naszych wielokrotnych próśb i apeli nie znalazł nawet kilku minut, żeby z nami porozmawiać – mówi Edyta Odyjas, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa.
Akcja sądowniczej Solidarności ma również zwrócić uwagę na coraz większą pauperyzację pracowników sądów. Pensje w tej grupie zawodowej są zamrożone od 2008 roku. Szeregowy pracownik zarabia ok 1200-1300 zł netto. – Cały czas wymaga się od nas podnoszenia kwalifikacji, zleca się nam coraz większą liczbę obowiązków, a nasze płace z roku na rok są realnie coraz niższe. Nikt nie liczy się ze zdaniem zwykłych pracowników. Wszelkie zmiany są narzucane odgórnie, przez ludzi, którzy o funkcjonowaniu sądów nie mają zielonego pojęcia. Każda taka „reforma” powoduje jeszcze większy bałagan i kompromituje cały wymiar sprawiedliwości w oczach obywateli. Dlatego wysyłamy do ministra groszówki, aby mógł sfinansować odpowiednie szkolenia dla siebie i swoich współpracowników. Jeżeli pan minister, jego zastępcy i dyrektorzy poszczególnych departamentów w ministerstwie nauczą się rozmawiać z nami, czyli z praktykami, wszystkim wyjdzie to na dobre – podkreśla przewodnicząca.
„Groszówkowy” happening to już kolejna akcja protestacyjna zorganizowana przez sądowniczą „S” w ostatnich miesiącach. W grudniu i w styczniu pracownicy sądów wysyłali do ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego swoje paski z wynagrodzeniami wraz z życzeniami świąteczno-noworocznymi. – Z danych, które cały czas spływają od koordynatorów akcji z różnych regionów naszego kraju, wynika, że do resortu trafiło ponad 2 tys. takich pasków. To bardzo ostrożne szacunki, bo wiemy, że do protestu przyłączyli się też pracownicy sądów, w których nie działa nasza organizacja – tłumaczy Odyjas.
Podkreśla, że happening nie spotkał się z żadną reakcję ministerstwa. – Mało tego. Do tej pory cały czas mówiono nam, że nie ma pieniędzy w budżecie resortu, ale gdy tylko uda się zaoszczędzić jakieś środki, trafią one do pracowników. Niedawno dotarła do nas informacja, że resort zaoszczędził 3 mln zł, ale pieniądze te zostaną przeznaczone na inny cel. Szkoda tylko, że w tym samym czasie coraz większa liczba naszych pracowników musi, mimo uczciwej pracy na pełen etat, zgłaszać się po pomoc do opieki społecznej. Jak co roku znalazły się też środki na podwyżki dla sędziów. Czujemy się oszukani – zaznacza przewodnicząca.