Solidar Śląsko Dąbrow

Czyj jest handel w Polsce?

W ostatnich latach liczba zagranicznych dyskontów spożywczych w naszym kraju uległa podwojeniu. Zachodnie sieci handlowe stopniowo wypierają z rynku rodzimy handel. Dominująca pozycja pozwala im dyktować warunki zarówno polskim producentom żywności, jak i polskim pracownikom.

Na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, w tzw. okresie transformacji, błyskawicznie zmieniło się oblicze polskiego handlu. Po dziesięcioleciach życia w gospodarce stałego niedoboru pokłady niezaspokojonego popytu w polskim społeczeństwie były ogromne. Nieskrępowany handel oraz dostęp do nieosiągalnych wcześniej towarów stał się symbolem przemian zachodzących w naszym kraju. Ludzie handlujący czym się tylko da z polowych łóżek lub bagażników samochodów byli przedstawiani jako reprezentanci rodzącej się w Polsce klasy kapitalistów. Ci prekursorzy prywatnego handlu detalicznego w Polsce poza nielicznymi wyjątkami nie zbili jednak fortun na swojej działalności i nie zamienili bazarowych stoisk na gabinety prezesów dużych sieci handlowych. Dzisiaj rodzimy handel to plankton w porównaniu z zagranicznymi gigantami, takimi jak Biedronka, Lidl czy Auchan. W wolnorynkowej rzeczywistości zupełnie nie poradził sobie również handel spółdzielczy, a jego potencjał został niemal zupełnie roztrwoniony. O ile jeszcze w 1988 roku handel spółdzielczy skupiał ok. 60 proc. sieci sklepów w kraju, to dekadę później było to już zaledwie 5 proc.

Wolnoamerykanka
Głód zachodnich produktów w polskim społeczeństwie, niskie koszty pracy oraz ogromna przychylność polskich władz dla zagranicznego kapitału napływającego do naszego kraju bez oglądania się na warunki, na jakich zachodnie firmy wchodziły na nasz rynek, sprawiły, że bardzo szybko pojawiły się u nas zagraniczne sieci handlowe. Pierwszy w Polsce zachodni supermarket powstał w Warszawie już w 1990 roku. Należał on do polsko-austriackiej firmy Billa Polen powstałej w wyniku współpracy austriackiej sieci Billa z nomenklaturową spółką Mitpol, której współwłaścicielem był były sekretarz KC PZPR, a następnie polityk SLD Sławomir Wiatr.

Pierwszy hipermarket w naszym kraju otworzyła dwa lata później niemiecka spółka HIT. W 1995 roku super i hipermarkety kontrolowały w Polsce 4 proc. powierzchni handlowej. Dziesięć lat później było to już ponad 25 proc. – Wchodzeniu na nasz rynek zachodnich sieci handlowych nie towarzyszyły żadne regulacje prawne cywilizujące ten proces i chroniące rodzimych przedsiębiorców. Zagraniczne marki nie tylko korzystały z różnego rodzaju preferencji podatkowych, ale również bardzo szybko podporządkowały sobie polskich producentów żywności, z jednej strony narzucając im ceny na granicy opłacalności, a z drugiej wydłużając terminy płatności za zamówione towary. W ten sposób bardzo często zagraniczne sieci rozwijały się i otwierały nowe sklepy za pieniądze polskich producentów. Sytuacja, w której zachodnie podmioty są tak bardzo uprzywilejowane kosztem rodzimej branży, nie ma zbyt wiele wspólnego ani z wolnym rynkiem, ani z uczciwą konkurencją – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.

Wypieranie z rynku
Z czasem niekontrolowana ekspansja zachodnich sieci, a w szczególności ogromny wzrost liczby dyskontów spożywczych stopniowo zaczęły powodować wypieranie z rynku drobnych, rodzimych placówek handlowych. Jak wynika z danych opublikowanych przez Polską Izbę Handlu, o ile liczba hipermarketów funkcjonujących na polskim rynku ustabilizowała się w ciągu ostatnich lat na stałym poziomie, to liczba supermarketów, a zwłaszcza dyskontów spożywczych stale rośnie. Od 2008 do 2014 roku ich udział w ogólnej liczbie placówek handlowych w Polsce uległ podwojeniu. W tym samym czasie udział małych, rodzimych sklepów na rynku spadł o 13 proc.

Najwięksi gracze
Absolutnym potentatem w sektorze dyskontów na polskim rynku jest należąca do portugalskiego koncernu Jeronimo Martins Biedronka posiadająca ok. 2650 sklepów i zatrudniająca 55 tys. pracowników. Tylko w 2014 roku sieć zanotowała przychody na poziomie niespełna 36 mld zł i otworzyła 211 nowych dyskontów.

Właścicielem franczyzowych sieci supermarketów Delikatesy Centrum, Lewiatan, Euro Sklep, Groszek czy ABC jest Grupa Eurocash należąca do 2003 roku do Jeronimo Martins. Obecnie największe udziały sięgające ponad 40 proc. w Eurocash znajdują się w posiadaniu Luisa Amarala, byłego pracownika portugalskiego koncernu i współtwórcy potęgi Biedronki w naszym kraju.

Do niemieckiego kapitału należą obecne na polskim rynku marki Lidl (520 dyskontów w Polsce), Kaufland (ok. 190 placówek w naszym kraju) i Aldi (ok. 100 sklepów w Polsce). Z Francji pochodzą m.in. Auchan, Carrefour i sieć franczyzowych marketów Intermarche. Auchan po przejęciu funkcjonujących w naszym kraju marketów Real jest obecnie największą siecią hipermarketów w Polsce posiadającą 57 wielkopowierzchniowych placówek handlowych. Carrefour posiada w Polsce ok. 800 sklepów w różnych formatach. Intermarche ma ponad 220 sklepów w naszym kraju.

Brytyjskie Tesco jest właścicielem 400 różnej wielkości sklepów w Polsce, w których zatrudnia blisko 30 tys. pracowników. Dyskontów duńskiej marki Netto funkcjonuje w naszym kraju ok. 350. Z kolei sieć Żabka, pod której marką funkcjonuje ponad 3000 sklepów, należy do międzynarodowego funduszu inwestycyjnego Mid Europa. Warto zaznaczyć, że w powyższym zestawieniu ujęte zostały wyłącznie największe sieci prowadzące handel niewyspecjalizowany. Nie obejmuje ono sieci marketów budowlanych czy meblowych, które również w zdecydowanej większości należą do zagranicznych właścicieli.

Lista sieci handlowych z polskim kapitałem nie wygląda imponująco na tle zagranicznych konkurentów. Spośród liczących się na rynku marek należy wymienić posiadający ok. 280 sklepów Polomarket, Stokrotkę z ok. 250 placówkami oraz sieć Piotr i Paweł będącą właścicielem ok. 100 supermarketów na terenie kraju. Aby oddać skalę dysproporcji pomiędzy rodzimym i zagranicznym kapitałem w handlu detalicznym, wystarczy powiedzieć, że łączna liczba sklepów tych trzech polskich sieci jest równa jednej piątej placówek należących do Biedronki.

Kosztem dostawców i pracowników
Z powodu dominacji zagranicznych gigantów w polskim handlu cierpią nie tylko wypierani z rynku właściciele małych sklepów i producenci żywności, którym zachodnie sieci narzucają ceny na granicy opłacalności. Tracą również pracownicy najemni z branży handlowej. Jak wskazuje przewodniczący handlowej Solidarności, zagraniczne markety tworzą co prawda nowe miejsca pracy, ale jednocześnie zabierają znacznie większą liczbę etatów w rodzimym, lokalnym handlu. – Jedno miejsce pracy w dużym markecie powoduje likwidację od 6 do 8 miejsc pracy w lokalnym handlu. Trzeba również zwrócić uwagę, że znaczna cześć pracowników dużych sieci handlowych jest zatrudniana w niepełnym wymiarze godzin lub co gorsza za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej – podkreśla przewodniczący.

Łukasz Karczmarzyk
źródło foto:flickr.com/Nate Grigg

 

Dodaj komentarz