Solidar Śląsko Dąbrow

Czuliśmy się wtedy wolni

20 czerwca 1983 roku, podczas swojej drugiej pielgrzymki do Ojczyzny, Jan Paweł II przyleciał do Katowic. Z mieszkańcami Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego Ojciec Święty spotkał się na lotnisku Muchowiec oraz w Archikatedrze Chrystusa Króla. Właśnie mija 40 lat od tych wydarzeń.

Początkowo planowano, że papież odwiedzi sanktuarium maryjne w Piekarach Śląskich, ale ostatecznie władze komunistyczne wybrały katowickie lotnisko. Argumentowano, że jest to miejsce, na którym może się zmieścić więcej ludzi. Jednak tłumu, który się tam wówczas zgromadził, raczej nikt się nie spodziewał. Mimo niesprzyjającej aury lotnisko wypełniało się pielgrzymami od samego rana. By dotrzeć do swoich sektorów ludzie brnęli przez błoto. Wiedzieli, że Ojciec Święty przyleci dopiero wieczorem, ale nie miało to żadnego znaczenia. Czas oczekiwania został wypełniony modlitwą i śpiewem. Tuż przed przylotem papieża nad Muchowcem rozpętała się ogromna ulewa. Ustała, gdy zaczęły nadlatywać helikoptery.

Ku rozczarowaniu wiwatującego tłumu w pierwszym helikopterze Ojca Świętego nie było. Przyleciał dopiero trzecim, ok. godz. 17.40. Jak się później okazało, poprosił pilota o przelot nad kopalnią „Wujek”. – Atmosfera na Muchowcu była wspaniała, poczułem się wolny. Chyba nigdy w życiu nie czułem takiej wolności w sobie, jak wówczas – wspomina Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. W 1983 roku miał 18 lat i był uczniem szkoły średniej. By wziąć udział w spotkaniu z papieżem wraz z kolegami z klasy uciekł ze szkoły. – W pociągu wyciągnęliśmy biało-czerwoną flagę, na której narysowaliśmy „solidarycę” – dodaje.

Na Muchowcu był także Bronisław Skoczek, przewodniczący Regionalnej Sekcji Emerytów i Rencistów NSZZ „Solidarność” w Katowicach. Pracował wtedy w kopalni Czeczott, gdzie został zatrudniony po tym, jak stracił pracę inżyniera w Zakładach Chemicznych w Oświęcimiu. Zwolniono go, bo stanął po stronie robotników protestujących po wprowadzeniu stanu wojennego. – Te tłumy ludzi na Muchowcu pozwalały wierzyć, że nie damy się pokonać. Najbardziej się wzruszyłem, gdy zobaczyłem transparenty z napisem „Solidarność żyje”. Ludzie śpiewali też „Boże coś Polskę”. Nie baliśmy się, chociaż byliśmy przekonani, że za udział w pielgrzymce będziemy represjonowani – dodaje.

Słowa wypowiedziane przez Ojca Świętego w homilii wygłoszonej wówczas na Muchowcu, dzisiaj są nazywane „Ewangelią Pracy”. Papież podkreślił, że godność pracy powinna być uszanowana, bez względu na to, jaką pracę człowiek wykonuje. – Człowiek nie jest bowiem w stanie pracować, gdy nie widzi sensu swojej pracy, gdy sens ten przestaje być dla niego przejrzysty. Praca ludzka stoi pośrodku całego życia społecznego, poprzez nią kształtuje się sprawiedliwość i miłość społeczna – mówił Ojciec Święty. Nawiązał także do prawa pracowników do zrzeszania się, podkreślając, że nie jest ono nadane przez kogoś, ale wrodzone. Zgromadzony na Muchowcu tłum chłonął każde słowo, odpowiadając papieżowi brawami.

Z lotniska Jan Paweł II pojechał do katowickiej katedry, by spotkać się z chorymi, niepełnosprawnymi i ofiarami wypadków przy pracy, głównie górnikami i hutnikami. Stamtąd wrócił na Muchowiec, gdzie pobłogosławił tłum, który wciąż na niego czekał.

Podczas swojej drugiej pielgrzymki do kraju Ojciec Święty odwiedził także Warszawę, Niepokalanów, Częstochowę, Poznań, Wrocław, Górę Świętej Anny, Kraków i Zakopane. W sumie w spotkaniach z Janem Pawłem II wzięło udział ok. 7 mln ludzi. Polacy rozbici tragicznymi wydarzeniami 1981 roku poczuli się wspólnotą. Miesiąc po papieskiej wizycie komunistyczne władze zniosły stan wojenny.

Agnieszka Konieczny
źródło foto: materiały IPN