Co rząd obiecał misiom?
Misie się zbiesiły. Zamiast słodko spać w gawrach człapią po lasach i górskich polanach, aby wrzucić coś na ząb. Wiele wskazuje na to, że przyczyną misiowej bezsenności jest wyjątkowo ciepła zima. Gdy w Tatrach spadł śnieg i zrobiło się chłodniej, tamtejsze misie poszły śnić o lepszych czasach. Natomiast w Bieszczadach, w Beskidzie Niskim czy na stokach Babiej Góry niedźwiedzie hucznie żegnały stary rok.
Jak już pisałem jakiś czas temu, premier obiecał trochę śniegu na święta i wszyscy widzieliście, jak było. Nie wiem, co szef rządu obiecał misiom, ale nie dziwię się ich zaniepokojeniu. A jeśli zdenerwowane misie łażą w styczniu po lasach, to co mają powiedzieć tzw. podatnicy czy też wyborcy? Taki niedźwiedź to sobie tkankę tłuszczową wyrobił, położy się w końcu w gawrze i te najgorsze miesiące prześpi. A taki podatnik to sobie kredytów narobił, 1 stycznia wszystko mu podwyższyli z wyjątkiem wypłaty i o spokojnym śnie nawet nie ma co marzyć. Gdy niedźwiedziowi źle, to sobie chociaż po górskich szlakach pograsuje, turystów postraszy. A podatnik czy też wyborca? W sumie też mógłby wyjść na ulice, rząd postraszyć. Ale najczęściej nie wychodzi. Woli posiedzieć w swojej gawrze i ponarzekać.
2012 rok zaczął się w polskiej polityce awanturą o nowe przepisy dotyczące refundacji leków. Rząd walczy z lekarzami, lekarze z rządem. Koncerny farmaceutyczne bronią swoich zysków. A ofiarami wojny są pacjenci, zwani podatnikami czy też wyborcami. Ich interes w tym sporze nie ma najmniejszego znaczenia. Jeśli tak mają wyglądać kolejne reformy, w kolejnych dziedzinach, to szykuje się mała apokalipsa. Kto by pomyślał, że panowie Majowie mogli przed setkami lat przewidzieć, co będzie się działo w Polsce w 2012 roku.
Ja mam jednak nadzieję, że sobie poradzimy, że misie w końcu zasną, a my pacjenci, czyli podatnicy, czyli wyborcy nie będziemy się hibernować. I na początek wyjdziemy z gawry złożyć podpis pod wnioskiem Solidarności o zorganizowanie referendum w sprawie emerytur. Mam nadzieję, że uświadomimy sobie w końcu, że ci, którzy zwracają się do nas per pacjent, podatnik czy wyborca, najchętniej powiedzieli by wprost: petent, żebrak, ciemny lud. Nie mówią tak, ale wiele wskazuje na to, że tak myślą. Mam nadzieję, że wreszcie pacjenci, czyli podatnicy, czyli wyborcy zobaczą, że się „oczko odlepiło temu misiu”.
Od niedźwiedzia się zaczęło, więc niech misiem się skończy. Sięgnę do Mickiewicza. Otóż dawno, dawno temu wieszcz ów popełnił wiersz pt. „Przyjaciele”. Utwór zaczynał się zdaniem: „Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie”. Kończył się morałem: „Powiedział mi – rzekł Mieszek – przysłowie niedźwiedzie: Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”. Gdyby napisał „w kryzysie”, to by się nie rymowało. Ale każde współczesne dziecko wie, że przysłowie niedźwiedzie to „przysłowie misie”.
Jeden z Drugą:)