50 lat temu
Ani się człowiek obejrzał i już. 50 plus. Nie 500, 800 lub 900 plus jak Adam, Matuzalem, czy Noe, ale zaledwie 50. W porównaniu do starotestamentowych patriarchów junior. Dla współczesnych młodych prawie dziadek, dla współczesnych starych „eee, jeszcze młody”. Nijaki taki.
Urodziłem się w czasach, które jedni określają jako ciekawe, inni jako nieciekawe, choć bywa, że mają to samo na myśli. Z punktu widzenia historii polskiej motoryzacji to był ważny rok. W Bielsku-Białej rozpoczęto produkcję fiata 126p. Popularne „maluchy” można spotkać na drogach do dziś i to nie tylko w kawalkadach miłośników zabytków motoryzacyjnych. Na terenach naszej Ojczyzny stosunkowo często występują w charakterze przydomowych pługów śnieżnych. Trzeba koniecznie dodać, że 50 lat temu w Starachowicach rozpoczęto seryjną produkcję kultowej terenowej ciężarówki star 266. Historia tego polskiego auta to rzecz na odrębną opowieść. Dość powiedzieć, że star 266 przejechał od startu do mety wyścig Paryż-Dakar. Cóż, był to z pewnością czas umiarkowanych sukcesów, ale bieda z nędzą też nie próżnowały. Obie u nas mają się zawsze dobrze. W wielu dziedzinach.
Warto dodać, że 1973 to był wręcz znakomity rok dla rodzimego futbolu. W Chorzowie 2:0 z Anglikami, 3:0 z Walią, a następnie pamiętny remis w październiku na Wembley i awans na Mistrzostwa Świata w Niemczech. I potem, w 1974 roku, trzecie miejsce. W całym turnieju, a nie w grupie. Czy dzieci dobrze mnie słyszą??? Ale to było dawno, dawno temu. Teraz polscy piłkarze mają inne marzenia, inne priorytety, niż jakieś tam sukcesy reprezentacyjne.
Dużo się zmieniło przez ostatnie półwiecze? I tak, i nie. To zależy, z której strony spojrzeć i co nas interesuje. Polska nie zmieniła swojego położenia geograficznego, a więc wciąż pozostaje w rusko-niemieckich kleszczach, co determinuje naszą sytuację gospodarczą, a tym samym to, jak nam się żyje. Po prostu. Tu nie ma co rozwijać. To jest jak z porami roku. Przychodzą, odchodzą, a my próbujemy sobie z tym radzić. A na świecie? Jest podobnie. Zmienia się i nie zmienia zarazem. W 1973 roku też była wojna. Izrael toczył ją z koalicją Egiptu i Syrii, choć w gruncie rzeczy była to wojna Amerykanów z Ruskimi. Różnica jest taka, że teraz mamy dwie wojny. Jedną na Ukrainie, a drugą w Strefie Gazy. I tak jak 50 lat temu biją się Amerykanie z Ruskimi. Czy zakończy się to takim kryzysem gospodarczym, jak pół wieku temu? Nawet nie chcę o tym myśleć. Oby tylko gospodarczym.
I jeszcze parę innych 50. rocznic chciałbym wskazać. Właśnie w 1973 roku odbył się premierowy pokaz filmu „Wejście smoka”. Wyemitowano też ostatni odcinek serialu „Bonanza”. Swój pierwszy koncert zagrała grupa AC/DC. Pink Floyd nagrał płytę „Dark Side of the Moon”. Otwarto kompleks World Trade Center w Nowym Jorku, w tym słynne Twin Towers, rozwalone z hukiem przez wiadomo kogo w 2001 roku. Jak to się wszystko dziwnie układa…Taki to był rok. Ciekawy, obfitujący w wydarzenia przełomowe. Aż korci człowieka, żeby napisać, że sam sobie taki wybrał, że to był znak. Ale bądźmy poważni. Co roku są podobne wydarzenia, ważne, przełomowe i nieważne. Jest też jasne, że o tym wszystkim, co wydarzyło się w 1973 roku, dowiedziałem się wiele, wiele lat później. Z gazet, z internetu. Dzieckiem w kołysce będąc, czytać nie umiałem, a mama mi o tym nie opowiadała, miała ważniejsze sprawy na głowie. Najważniejsze.
Jeden z Drugą;)