Solidar Śląsko Dąbrow

Zespół mózgu partyjnego

Tytuł mógłby wskazywać, że niniejszy felieton będzie poświęcony partyjnym strategom i ideologom. Tym, u których radzą się wodzowie, zasięgają opinii. To jednak nie ta ścieżka. Chodzi o zagadnienie z obszaru zdrowia psychicznego, a konkretnie o pewną jednostkę chorobową, czyli zespół mózgu partyjnego. To ciężka przypadłość, która bardzo intensywnie namnaża się w internetach, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. mediów społecznościowych.

Pacjent dotknięty tą chorobą postrzega rzeczywistość poprzez pryzmat partyjnej przynależności, partyjnych sympatii. Pisowskie jest dobre i wspaniałe, niepisowskie złe, oj bardzo złe. Albo pełowskie znakomite, niepełowskie do niczego. Krótko mówiąc, Kaczor dobry, Donald zły, albo na odwrót. Że nie ma miejsca na niuanse, odcienie, kompromisy, wspominać nie muszę. Idzie to w drugą stronę. Nieprzytomna agresja wobec każdego, kto śmie mieć inne poglądy, inne marzenia. Co więcej, nawet jak ktoś ma podobne marzenia, ale inny plan ich realizacji, to też wróg. Wróg śmiertelny.

Przerażające są skutki tej choroby. Mam czasami wrażenie, że dotknięci nią pacjenci już nie używają określeń typu dobre, niedobre, smaczne, niesmaczne, itp. Tylko np. pisowski był ten bigos, czyli smaczny, albo jakieś pełowska była ta zupa, znaczy niedobra, by nie powiedzieć za słona, bo to kojarzy się z przemocą.

Śląsko-dąbrowska „Solidarność”, jak to już wielokrotnie w przeszłości bywało, zainicjowała manifestację w Warszawie, aby zaprotestować przeciwko błędom rządzących, aby zmusić ich do zmiany postawy, do konkretnych działań. To jeden z niewielu instrumentów, jakimi dysponują związki zawodowe, aby móc próbować dyscyplinować polityków. I jaki wrzask na FB! Jakie pomyje w internetach! Jedne zamulone partyjną propagandą móżdżki wrzeszczą, że „S” tym protestem zamierza przywrócić władzę peło. Inni partyjni myśliciele twierdzą, że planowana manifestacja jest uzgodniona z rządem, że to ustawka. Kochani hejterzy z obu stron, czy nie przyszło Wam do główek, że zrzeszeni w „Solidarności” ludzie, którzy są przerażeni nadchodzącą zimą, cenami energii, inflacją i dramatycznie spadającym poziomem życia, chcą te obawy wykrzyczeć, chcą zamanifestować swój sprzeciw na ulicach stolicy? Tak po prostu. Tak, jak robią to mieszkańcy Francji, Hiszpanii czy z innych krajów Europy. Czy naprawdę wszystko musi się obracać wokół sporu dwóch partii?

Jak ktoś robi dobrze, należy pochwalić. Jak ktoś coś spieprzy, należy zganić. Jak ktoś coś chrzani uporczywie, nie dotrzymuje słowa i kłamie, należy ukarać surowiej, albo się z nim pożegnać. I tyle. I właśnie z tym prostym przekazem widzimy się 17 listopada w Warszawie.

Jeden z Drugą:)