Solidar Śląsko Dąbrow

Zarzynanie cargo w Pyrzowicach

Jeszcze do niedawna Międzynarodowy Port Lotniczy Katowice w Pyrzowicach zajmował drugie miejsce na polskim rynku pod względem liczby przewiezionych ładunków. Dzisiaj przez niezrozumiałe decyzje urzędników sytuacja jest zupełnie inna, na czym tracą zarówno firmy spedycyjne i ich klienci, jak i pracownicy pyrzowickiego lotniska. W 2010 roku Międzynarodowy Port Lotniczy Katowice obsłużył 11 195 ton ładunku cargo. Rok później było jeszcze lepiej. Przez lotnisko przewinęło się 12 138 tys. ton przesyłek. W 2012 roku nastąpiło jednak załamanie i ruch cargo w Pyrzowicach spadł o niemal 20 proc.

We wrześniu 2012 roku samoloty all-cargo operujące na jedynym połączeniu frachtowym między Polską i Stanami Zjednoczonymi zostały przeniesione przez LOT z Katowic do Warszawy. Straty pyrzowickiego lotniska związane z utratą tych połączeń mogłaby zrekompensować obsługa transportu drogowego, która z powodzeniem funkcjonuje w innych polskich portach lotniczych.

Jak wskazuje Paweł Gałka, przewodniczący Solidarności w podkatowickim porcie, lotnisko w Pyrzowicach jest idealnym miejscem do rozwoju tej właśnie branży. – Jesteśmy uprzemysłowionym regionem. W porównaniu do reszty kraju mamy dobrą infrastrukturę drogową, a nasze lotnisko posiada świetne połączenia z głównymi traktami komunikacyjnymi – mówi szef Solidarności pracowników GTL LOT.

Drogowy ruch cargo funkcjonował w Porcie Lotniczym Katowice do 2009 roku. Niestety w październiku tego roku minister finansów wydał rozporządzenie, na mocy którego funkcjonujący w Pyrzowicach urząd celny może dokonywać odpraw wyłącznie przesyłek w ruchu lotniczym. – W ten sposób utraciliśmy możliwość obsługi kołowego ruchu cargo, co znacznie ogranicza potencjał tego lotniska. W naszej branży chodzi o to, żeby jak najszybciej dostarczyć towar do odbiorcy, więc szybkie załatwienie formalności związanych z odprawą celną ma ogromne znaczenie. Urząd celny w Pyrzowicach działa 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, ale skoro nie ma możliwości dokonywania odpraw celnych przesyłek przewożonych w transporcie drogowym, klienci przenoszą się po prostu na inne polskie lotniska, gdzie taka możliwość jest lub do innych krajów – mówi Leszek Garczarczyk z firmy spedycyjnej Airtrans.

Odpływ klientów z firm spedycyjnych i agencji celnych działających przy pyrzowickim lotnisku oznacza również coraz większe kłopoty samego portu i jego pracowników. – Jeżeli oni nie mają klientów, również my nie mamy pracy. W lutym pracodawca w związku z trudną sytuacją firmy obniżył nam wynagrodzenia od 6 do 8 proc. W ubiegłym roku kilkudziesięciu pracownikom nie zostały przedłużone umowy o pracę. Szeregowy pracownik w naszej firmie zarabia ok. 1800 zł brutto. Trzeba naprawdę być pasjonatem lotnictwa, żeby pracować za takie pieniądze – mówi Paweł Gałka.

Trudno jest wytłumaczyć, dlaczego minister finansów pozbawił śląskie lotnisko możliwości obsługi drogowego transportu towarowego, a tym samym w znacznym stopniu zahamował rozwój portu i firm działających na jego terenie. W odpowiedzi na zeszłoroczną interpelację jednego ze śląskich posłów w tej sprawie, Jacek Kapica, podsekretarz stanu w resorcie finansów odpowiedział, że na tę decyzję ministra wpływ miał brak odpowiedniej infrastruktury drogowej i magazynowej w Porcie Lotniczym Katowice. – To kompletne bzdura. Lotnisko w Pyrzowicach dysponuje wspaniałym placem parkingowym, doskonałym zapleczem technicznym, dużą powierzchnią magazynową, a jeśli chodzi o infrastrukturę drogową i dojazd do lotniska, to pod tym względem nasz port jest jednym z najlepszych w kraju – podkreśla Garczarczyk. – Zależy nam na przywróceniu odpraw celnych w ruchu drogowym, gdyż firmy obsługiwane przez nas zgłaszają takie zapotrzebowanie.

Do 2015 roku w Międzynarodowym Porcie Lotniczym Katowice ma powstać nowa baza cargo. Może się jednak okazać, że gdy inwestycja zostanie ukończona, w Pyrzowicach nie będzie już czego wozić. – Rok czy dwa to w branży transportowej bardzo długi okres. Tutaj liczy się każdy miesiąc. Klienci odpływają od nas i rozwijają współpracę z innymi lotniskami np. w Łodzi, Wrocławiu czy Hamburgu. U nas wszystko stoi w miejscu i nie robi się nic, żeby to zmienić. Obawiam się, że ta nowa baza cargo okaże się musztardą po obiedzie – dodaje Garczarczyk.

Łukasz Karczmarzyk,
współpraca: Sebastian  Kołodziej

Dodaj komentarz