Solidar Śląsko Dąbrow

Wolny jak internet

Się dzieci doczekały. Wreszcie spadł śnieg. Na chodnikach sanki z maluchami spragnionymi białego szaleństwa w granicach rozsądku. Zaroiło się od bałwanów. Tych nieszkodliwych. Ze śniegu. Powiew normalności. 
 
Pozostałe bałwany grasują bez względu na pogodę. Są wszędzie. Mówią, że opady śniegu to katastrofa. Lamentują, że trzeba się przedzierać przed 20-centymetrowe zaspy z klatki bloku do samochodu. Śnieg w połowie stycznia? Jak żyć? Najlepiej nie klikać durnych postów w sieci. 
 
Kiedy wszyscy zakładają kolejne swetry, polary i kurtki, innym spadają portki. Na przykład globalnym korporacjom, które jeszcze całkiem niedawno mówiły o wolności w globalnej pajęczynie. Się okazało, że wolność w sieci jest tylko dla swoich. Z nas dwóch prawdziwie wolny internet ma Podróżny, ale to nie dlatego, że jest kumplem Zuckerberga. Na wiosnę kupił dwa razy szybszy pakiet, a i tak co rusz przyjmuje reklamacje od swojej latorośli, że ping do niczego, że lagi, że grać się nie da, że wszystkim kolegom działa, a jemu ciągle zrywa. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
 
Premier Mateusz na fejsie ogłosił, że trzeba przyjrzeć się monopolistycznym i cenzorskim praktykom właścicieli fejsa oraz tłitera, bo to, co robią, przypomina praktyki Wielkiego Brata, który przez blisko pół wieku niewolił Polskę. Może i byłoby zabawne, że ogłasza to właśnie na cenzurowanym, jak się okazuje, fejsie, gdyby nie fakt, że wyraźnie wskazuje to na brak alternatywy wobec monopolistów. Wielki Brat to niestety idea wiecznie żywa. Jak Lenin. Tylko co jakiś czas zmienia miejsce zameldowania.
 
Ale żeby już nie smucić, przejdźmy do świata sportu. Tu, mimo pandemii, ciągle można znaleźć coś optymistycznego. Na przykład fakt, że nikt tak skutecznie jak nasi zachodni sąsiedzi nie jest wstanie wkurzyć Polaków, czego dowodem jest lanie, jakie nasze orły sprawiły innym orłom w turnieju Czterech Skoczni po próbie oszwabienia naszych w pierwszym konkursie turnieju. 
 
W internetowych doniesieniach ze świata sportu koneserzy mogą też śledzić serial, który ma już chyba więcej odcinków niż „Moda na sukces”. Chodzi oczywiście o tasiemiec z przejściem Milika do innego klubu. Nawet najbardziej wytrwali nie są w stanie bezbłędnie odpowiedzieć, kto go nie chciał i kto go jeszcze nie próbował kupić. Setki postów, miliony komentarzy. Gospodzki pozazdrościł i nawet wymyślił scenariusz tasiemca, w którym gra też rolę menadżera piłkarskiego, usiłującego sprzedać Podróżnego do Wieczystej Kraków. Ale ten okazuje się za wolny. Jak jego internet. 
 
Podróżny&Gospodzki
 

Dodaj komentarz