Solidar Śląsko Dąbrow

Wolę być nazywany pajacem, niż być szejnfeldem

Ten felieton piszę dla was pajace. Tak, właśnie nazwałem was pajacami. Ale zanim przyjedziecie do redakcji obić mi gębę, uprzedzam, że pajacem jestem też ja. Wszyscy jesteśmy pajacami. Tak przynajmniej myśli o nas banda rządząca naszym krajem. Myśli i mówi, już całkiem otwarcie, bez żadnych ogródek. 

Pajacami nazwał górniczych związkowców paniczyk ze stolycy w modnych okularkach, który przyjechał na Śląsk powiedzieć górnikom, że trzeba zamknąć kopalnie i wyrzucić kilka tysięcy ludzi na bruk. Pajacami są górnicy, którzy pod ziemią walczą o byt swoich rodzin i przyszłość swoich dzieci. Pajacują mieszkańcy śląskich miast, którzy wiedzą, że jak zabraknie kopalń, ich małe Ojczyzny zamienią się w pustynie, gdzie nie ma nic oprócz biedy bezrobocia i beznadziei. Pajacami są młodzi ludzie, którzy skrzykują się na portalach społecznościowych i organizują w tych miastach manifestacje poparcia dla górników. Pajacują, bo nie chcą wyjechać do Londynu na zmywak. Chcą zostać u siebie w swoim mieście i w swoim kraju. Tu pracować i zakładać rodziny. Pajacami są ludzie modlący się na mszach w kopalnianych cechowniach. Pajacami są dzieci górników, które na tych mszach płaczą, bo choć nie rozumieją, co się dzieje, czują, że coś jest nie tak i się boją.

A kto jest po drugiej stronie? Kto nie pajacuje? Jest paniczyk z rządu w modnych okularkach, któremu bardziej cwani koledzy nie powiedzieli, że nie można mówić wprost tego, co oni wszyscy o nas myślą. Jest jego kolega z delegacji rządowej, który wie, że trzeba zamknąć kopalnie, ale nie wie, że spółka do której one należą, to Kompania, a nie Kampania Węglowa. Jest telewizyjny ekspert od gospodarki niejaki szejnfeld, który z gospodarką ma tyle wspólnego, co słoń ze słoniną. To jednak nie przeszkadza mu bredzić, że podatnicy dopłacają miliardy do górnictwa. Niejaki szejnfeld pajacem nie jest, więc nie wie, że bez 200 mld zł, które górnictwo wpłaciło do państwowej kasy w III RP, on i jego koledzy nie mieliby ani na ośmiorniczki, ani na carrpacio z matiasa holenderskiego.

On i jego koledzy pajacami nie są. Oni z pajaców żyją. Najpierw przez wiele lat żyli z dojenia kopalń i górników. Żyli dostatnio i wygodnie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz chcą żyć jeszcze lepiej. A w III RP, jak wiadomo, najlepiej zarobić można na likwidacji dużych zakładów przemysłowych. W przeszłości przekonali się o tym zwalniani stoczniowcy, hutnicy i wielu, wielu innych. Poza tym oni wiedzą, że jak zniszczą kopalnie, to rozwalą jedną z ostatnich zorganizowanych grup społecznych, która patrzy im na ręce. Jak zniszczą kopalnie, górnicy nie przyjadą już manifestować pod Sejm, nie będą dopominać się od władzy przestrzegania jakichkolwiek standardów.

A wtedy nie będzie już żadnej społecznej kontroli. Pan prezydent będzie sadził dęby smalone, a pani premier będzie zachwalać białą kiełbasę serwowaną w Pendolino.

Trzeci z Czwartą:)

 

 

Dodaj komentarz