Solidar Śląsko Dąbrow

Tylko przemysł zapewni rozwój

Bez nowoczesnego przemysłu opartego na rodzimym kapitale i polskim potencjale naukowo-badawczym Polska jest skazana na rolę gospodarki poddostawcy konkurującej jedynie niskimi płacami. W ten sposób nigdy nie uda nam się dołączyć do grona państw wysokorozwiniętych.

Globalny kryzys gospodarczy dobitnie pokazał, jak bardzo błędna była promowana w całej Europie idea gospodarki opartej na usługach. Okazało się, że bez silnej tzw. realnej gospodarki, bez nowoczesnego przemysłu nie da się zbudować ani trwałego wzrostu gospodarczego, ani stabilnego rynku pracy. Już w 2012 roku unijny komisarz ds. przemysłu mówił o potrzebie reindustrializacji europejskiej gospodarki jako jedynym sposobie walki ze spowolnieniem gospodarczym. Zgodnie ze strategią przyjętą wówczas przez Komisję Europejską udział przemysłu w unijnym PKB ma wzrosnąć z poziomu 15,6 proc. w 2012 roku do 20 proc. w roku 2020. Owocem zmiany myślenia europejskich elit o przemyśle jest też Plan Inwestycyjny dla Europy, zwany potocznie Planem Junckera, czyli przygotowany przez Komisję Europejską i Europejski Bank Inwestycyjny program pobudzenia inwestycji w gospodarce europejskiej opiewający na 315 miliardów euro.

Lata zaniedbań
Również w naszym kraju potrzeba budowy nowoczesnego rodzimego przemysłu jest w ostatnim czasie odmieniana przez wszystkie przypadki, głównie za sprawą tzw. Planu Morawieckiego, czyli rządowego Programu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Reindustrializacja jest również jednym z głównych obszarów tzw. Kontraktu dla Województwa Śląskiego przygotowywanego pod auspicjami Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Katowicach z inicjatywy śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Zaległości do nadrobienia są ogromne. Przez ostatnie ćwierćwiecze kolejne rządy nie prowadziły kompletnie żadnej polityki przemysłowej lub koncentrowały się na likwidacji państwowych zakładów produkcyjnych bądź ich bezmyślnej prywatyzacji. Jak wskazuje raport Polskiego Lobby Przemysłowego pt. „Straty w potencjale polskiego przemysłu i jego ułomna transformacja po 1989 roku. Wizja nowoczesnej reindustrializacji Polski”, spośród 1525 nowych zakładów przemysłowych zbudowanych w PRL, po 1989 roku zlikwidowano co najmniej 424 z nich, czyli znacznie więcej niż w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej przechodzących transformację ustrojową podobną do naszej. W ciągu 12 lat od 1990 roku liczba polskich pracowników zatrudnionych w przemyśle skurczyła się o ponad 2 mln.

Specjalne Strefy Ekonomiczne
W zasadzie jedyną realną odpowiedzią na masową likwidację rodzimego przemysłu po 1989 roku było tworzenie Specjalnych Stref Ekonomicznych. Inwestorzy działający w strefach otrzymali szeroką pomoc publiczną w postaci zwolnień z podatków dochodowych i podatku od nieruchomości oraz inne przywileje. SSE zostały zdominowane przez kapitał zagraniczny. Według danych Ministerstwa Gospodarki, na koniec grudnia 2014 roku skumulowana wartość inwestycji w SSE wynosiła blisko 102 mld złotych, z czego polskie inwestycje stanowiły jedynie ok. 19 proc. Choć Strefy miały funkcjonować jako krótkotrwały instrument służący do przyciągania inwestycji zagranicznych, w 2013 roku ówczesny rząd podjął decyzję o przedłużeniu ich funkcjonowania do 2023 roku. Mimo niewątpliwych korzyści z powstania SSE, dzięki którym powstały dziesiątki tysięcy miejsc pracy, nie są one narzędziem umożliwiającym budowę silnego, innowacyjnego przemysłu.

Pułapka niskich płac
SSE konserwują sytuację, w której główną przewagą konkurencyjną polskiej gospodarki są niskie płace. Jak wynika z badań Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, niskie koszty pracy obok dostępu do wykwalifikowanej kadry stanowią główną zachętę do inwestowania w naszym kraju dla zagranicznych przedsiębiorców. Udział płac w polskim PKB wyniósł w Polsce w 2015 roku 46 proc., czyli zaraz po Litwie najmniej w Unii Europejskiej. Wśród krajów OECD wskaźnik ten jest niższy tylko w Meksyku.

Przemysł oparty na zagranicznych inwestycjach bezpośrednich nie sprzyja również innowacjom. Jak wskazują autorzy raportu Fundacji Kaleckiego „Kapitał zagraniczny: czy jesteśmy gospodarką poddostawcy?”, m.in. dzięki SSE specjalnością naszego kraju stały się montownie głównie komponentów samochodowych i sprzętu RTV AGD. Choć są to często produkty zaawansowane technologicznie, faza koncepcyjno-badawcza ich produkcji oraz sprzedaż znajduje się poza granicami naszego kraju. Innymi słowy, montując produkty opracowane w innych krajach, w żaden sposób nie rozwijamy rodzimego potencjału innowacyjnego.

Gospodarka poddostawcy
To sprawia również, że przyjmujemy na siebie rolę gospodarki poddostawcy uzależnionej od innych, silniejszych gospodarek, z których pochodzą firmy montujące u nas swoje produkty.  – Obecna struktura inwestycji zagranicznych konserwuje model rozwojowy oparty na niskich kosztach pracy, co może skutkować utrzymaniem peryferyjnej roli Polski w światowej gospodarce. Z pozycji poddostawcy taniej pracy i średniozaawansowanej produkcji może być trudno dołączyć do grona krajów wysokorozwiniętych – czytamy w raporcie Fundacji Kaleckiego.

Łukasz Karczmarzyk
źródło foto:commons.wikimedia.org/BMW Werk Leipzig

 

Dodaj komentarz