Solidar Śląsko Dąbrow

Solidarność miała rację

Mimo powrotu do wcześniejszego wieku emerytalnego, do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wpływa najwięcej pieniędzy od 2006 roku. To pokazuje, że Solidarność nie myliła się, walcząc o zmiany w systemie emerytalnym.

W 2017 roku do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wpłynęło blisko 261 miliardów złotych. To o 4 miliardy więcej niż planowano – poinformował Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wyższe wpływy do ZUS nie potwierdziły prognoz części ekonomistów i polityków, którzy zapowiadali krach systemu w związku z przywróceniem wcześniejszego wieku emerytalnego. Zmiany weszły w życie 1 października ubiegłego roku. Zgodnie z nimi kobiety mają prawo do przejścia na emeryturę w wieku 60 lat, mężczyźni 65 lat. – Jak widać, wydłużanie wieku emerytalnego nie jest receptą na rozwiązywanie wszelkich problemów ZUS.

Dla systemu emerytalnego istotne znaczenie mają dwa wskaźniki: liczba osób zatrudnionych i odprowadzających składki na ubezpieczenie społeczne oraz poziom wynagrodzeń – mówi Henryk Nakonieczny, członek Prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność odpowiedzialny za dialog społeczny i negocjacje.

PO nie słuchała Polaków
Na te same kwestie już kilka lat temu w Sejmie zwracał uwagę przewodniczący Solidarności Piotr Duda. 29 marca 2012 lider „S” wziął udział w debacie sejmowej dotyczącej referendum w sprawie wieku emerytalnego. Rządząca wówczas koalicja PO-PSL zapowiedziała podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Te zapowiedzi spotkały się z ogromnym oburzeniem społecznym, dlatego Solidarność domagała się zorganizowania referendum, w którym Polacy mogliby się wypowiedzieć w tej sprawie. Pod wnioskiem o referendum zebrano ponad 2 miliony podpisów. W trakcie swojego przemówienia Piotr Duda przedstawił zastrzeżenia wobec rządowego projektu wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego oraz przedstawił propozycje Solidarności mające doprowadzić do poprawy kondycji systemu emerytalnego. Przewodniczący podkreślił, że rząd zamierza z jednej strony mechanicznie wydłużyć wiek emerytalny, a z drugiej konserwuje obecny nielogiczny i niesprawiedliwy system różnego obciążenia składką ubezpieczonych. Zaznaczył, że należy dążyć w pierwszej kolejności do zwiększenia przychodów ZUS, poprzez likwidację negatywnych zjawisk na rynku pracy takich, jak rosnący odsetek osób świadczących pracę w ramach tzw. samozatrudnienia oraz na podstawie umów cywilnoprawnych, czy też zatrudnianych na czarno. Jednak koalicja PO-PSL nie słuchała tych argumentów. Wniosek o zwołanie referendum w sprawie wieku emerytalnego, został odrzucony, a reforma emerytalna weszła w życie 1 stycznia 2013 roku.

Przemyślane działania
Mimo to Solidarność prowadziła konsekwentne działania, których celem była naprawa systemu emerytalnego i zwiększenie wpływów ze składek. Do tej pory udało się doprowadzić do oskładkowania wynagrodzeń członków rad nadzorczych, wprowadzenia obowiązku odprowadzania składek na ubezpieczenie społeczne do wysokości płacy minimalnej od umów zleceń oraz wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej dla osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych. Zmiany wchodziły w życie sukcesywnie od 2015 roku. – Spodziewaliśmy się, że te rozwiązania doprowadzą do zwiększenia wpływów do FUS. Możemy tylko powiedzieć, że mieliśmy rację, a nasze działania są przemyślane i okazują się skuteczne
– dodaje Henryk Nakonieczny.

Są składki, są wpływy
Jak wynika ze sprawozdania ZUS, zeszłoroczne wpływy były najwyższe od 2006 roku. To pozwoliło Zakładowi na rezygnację z 5,6 mld zł dotacji z budżetu państwa. Taki trend utrzymywał się także na początku 2018 roku. Tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy ZUS zrezygnował z przeszło 2 miliardów zł dotacji z budżetu państwa. Henryk Nakonieczny podkreśla, że wyższe wpływy do FUS to wynik m.in. spadku stopy bezrobocia, która od wielu miesięcy nie przekracza 7 proc. Wraz ze wzrostem liczby pracujących rosną składki na ubezpieczenie społeczne. Na wysokość składek przekłada się także systematyczny wzrost wynagrodzeń. Tylko w 2017 roku płaca minimalna wzrosła o 150 zł brutto. Natomiast przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw pod koniec ubiegłego roku wynosiło ponad 4970 zł brutto i było wyższe o ponad 7 proc. w porównaniu z końcem roku 2016.

Sprawiedliwe oskładkowanie
Zdaniem Nakoniecznego jedynym sposobem na dalszą poprawę sytuacji ZUS jest uczciwe opodatkowanie wszystkich form pracy. – Liczymy na to, że jeszcze w tym roku uda się doprowadzić do oskładkowania umów zleceń do pełnej wysokości oraz pozostałych umów cywilnoprawnych – dodaje. Zaznacza, że same osoby zatrudnione na podstawie umów o pracę nie są w stanie utrzymać systemu ubezpieczeń społecznych. – Trzeba rozpocząć działania na rzecz proporcjonalnego oskładkowania np. dochodów osiąganych z pozarolniczej działalności gospodarczej – mówi członek Prezydium Komisji Krajowej „S”. – Osoby prowadzące pozarolniczą działalność gospodarczą mają zryczałtowaną składkę. Minimalna podstawa wymiaru takiej składki to 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. W naszej ocenie takie osoby powinny płacić składkę na ubezpieczenie społeczne w wysokości proporcjonalnej do uzyskiwanych przez siebie dochodów. Tak jak to się dzieje w przypadku pracowników. Jeżeli pracownik płaci składkę, która jest proporcjonalna do jego pełnych dochodów, to dlaczego inne grupy społeczne mają być traktowane inaczej? – pyta Henryk Nakonieczny.

Agnieszka Konieczny

Dodaj komentarz