Solidar Śląsko Dąbrow

Rewolucja wymaga ofiar?

Kobalt jest materiałem niezbędnym do produkcji akumulatorów, również tych zasilających smartfony i laptopy młodych aktywistów klimatycznych. 60 proc. produkowanego na świecie kobaltu pochodzi z południowo-wschodnich prowincji Demokratycznej Republiki Kongo, jednego z najbiedniejszych krajów świata. W dużej części kongijski kobalt jest wydobywany w biedaszybach rękoma dzieci, nierzadko nawet pięcioletnich.

31 października rozpoczął się szczyt klimatyczny w Glasgow. Mniej wtajemniczonym wyjaśnię krótko, że to taki globalny spęd, na który możni tego świata zlatują się prywatnymi odrzutowcami (emitującymi mnóstwo gazów cieplarnianych), aby debatować nad tym, jak podatkami, zakazami i nakazami zmusić maluczkich do rezygnacji z normalnego życia w imię walki ze zmianami klimatu. Oczywiście owa walka musi przebiegać w sposób umożliwiający możnym jak największy zysk, czy to finansowy, czy polityczny.

Od kilku lat za sprawą pewnej nastoletniej Szwedki na klimatyczne spędy przyjeżdżają także młodzieżowi aktywiści z różnych, jednak wyłącznie bogatych części świata. Nieletni rewolucjoniści domagają się natychmiastowej rezygnacji z paliw kopalnych i wytwarzania energii wyłącznie ze źródeł odnawialnych, czyli wiatraków i paneli słonecznych.

Grupka młodocianych bojowników o nowy, wspaniały świat wyruszyła do Glasgow również z naszego kraju, poprzedzając to konferencją prasową przed dworcem centralnym w Warszawie. W czasie konferencji kilka dziewcząt wyjaśniło, czego żądają od wszystkich innych mieszkańców naszej planety oraz dlaczego ich żądania mają zostać zrealizowane natychmiast. Wskazały również powody, dla których to właśnie one wiedzą najlepiej, jak należy świat poukładać. Młode aktywistki dla podkreślenia ogromu własnego poświęcenia zaznaczyły, że do Szkocji jadą pociągiem i choć podróż będzie długa i męcząca, są gotowe dzielnie znosić wszelkie niewygody dla dobra sprawy.

Spójrzmy zatem, co trzeba by zrobić, żeby tę ich „sprawę” urzeczywistnić. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii z wiatru i słońca produkuje się obecnie 2,2 proc. całej energii wytwarzanej na świecie. Z paliw kopalnych, czyli węgla, ropy i gazu ponad 80 proc. Pomińmy fakt, że oparcie całego systemu energetycznego na źródłach odnawialnych jest niewykonalne. Nawet gdyby takie nie było, to pełne zastąpienie paliw kopalnych OZE wymagałoby miliardów nowych turbin wiatrowych, paneli słonecznych i akumulatorów.  To z kolei oznaczałoby konieczność ogromnego wzrostu wydobycia litu, kobaltu, miedzi, żelaza, aluminium i wielu innych surowców, w tym metali ziem rzadkich na całym świecie.

Tak się niestety składa, że większość tych surowców wydobywa się głównie w biednych rejonach świata: w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. Skupmy się tylko na jednym surowcu, mianowicie na kobalcie, materiale niezbędnym do produkcji akumulatorów, również tych zasilających smartfony i laptopy młodych aktywistów klimatycznych. 60 proc. wydobywanego na świecie kobaltu pochodzi z południowo-wschodnich prowincji Demokratycznej Republiki Kongo, jednego z najbiedniejszych krajów świata. W dużej części kongijski kobalt jest wydobywany w biedaszybach rękoma dzieci, nierzadko nawet pięcioletnich.

W sieci bez trudu można znaleźć wstrząsające relacje opisujące małych chłopców, którzy w takich biedaszybach spędzają po kilkanaście godzin dziennie w ciemnościach, bez żadnych zabezpieczeń. Prymitywnymi narzędziami wydobywają drogocenny metal. Za dzień pracy dostają 2 dolary lub po prostu jedzenie i dach nad głową. Harują tak dzień w dzień, modląc się, żeby chodnik się nie zawalił i nie pogrzebał ich żywcem. Takie wypadki to niemal codzienność. Można też przeczytać o dziewczynkach, które całymi dniami sortują urobek na powierzchni, przy okazji wdychając toksyczny pył.

UNICEF szacuje, że w 2014 roku tylko w kongijskiej prowincji Katanga w kopalniach pracowało 40 tys. dzieci. Na całym świecie dzieci-górników jest ok. milion. Ile ich będzie, jeśli popyt na kobalt, lit i metale ziem rzadkich wzrośnie kilkadziesiąt razy? 10 mln? 20? Jeśli mielibyśmy na serio przestawić się wyłącznie na OZE, to taki scenariusz jest nieunikniony. Czy na pewno takiej rewolucji chcemy?

Młodość ma swoje prawa. Nastoletnie aktywistki rozsypujące mądrości na konferencji przed dworcem centralnym w Warszawie mają prawo być naiwne i przekonane o własnej nieomylności. Mają prawo myśleć, że świat jest czarno-biały i bez trudu można w nim odróżnić dobro od zła.

Warto jednak czasem przeczytać na swoim smartfonie coś więcej, niż tylko tweety Grety Thunberg. Np. historie małych Kongijczyków. Warto, tym bardziej że ów smartfon działa być może właśnie dzięki ich niewolniczej pracy w biedaszybach. Innymi słowy warto mieć w sobie odrobinę pokory. Bo bez niej młodzieńczy idealizm okazuje się być zwykłym gówniarstwem.

Trzeci z Czwartą
Źródło foto: flickr.com/ Image Journeys Sasha Lezhnev