Solidar Śląsko Dąbrow

Niemiecka gospodarka w kryzysie. Ludzie wyszli na ulice

Przez Niemcy przetacza się największa od lat fala protestów społecznych. Blokady dróg, strajki i demonstracje organizują m.in. rolnicy, kolejarze, pracownicy transportu drogowego, czy handlu. Niemiecka gospodarka znajduje się w kryzysie spowodowanym m.in. przez gigantyczne koszty polityki klimatycznej.

Protesty zorganizowane przez Niemieckie Stowarzyszenie Rolników (DBV) rozpoczęły się 8 stycznia i mają potrwać do końca tygodnia. Jak informują niemieckie media, życie w wielu regionach w kraju zamarło, po tym jak kolumny traktorów zablokowały główne drogi i autostrady. Rolnicze ciągniki zablokowały też centra największych niemieckich miast. Najwięcej, bo ok. 5,5 tys., było ich w Monachium. Kulminacją akcji protestacyjnej ma być wielka manifestacja w Berlinie zaplanowana na 15 stycznia.

Rolników wzburzyły cięcia, które rząd kanclerza Olafa Scholza zamierza wprowadzić, aby łatać dziurę budżetową. Chodzi przede wszystkim o likwidację ulg podatkowych na olej napędowy oraz zwolnienia z podatku maszyn rolniczych. Rolnicze protesty zostały wsparte przez Federalny Związek Transportu Drogowego, Logistyki i Utylizacji (BGL). Pracownicy branży transportowej protestują przeciwko rosnącym obciążeniom podatkowym związanym z emisją CO2.

W środę 10 stycznia strajk rozpoczęli również niemieccy kolejarze. Protest w Deutsche Bahn prowadzony przez związek zawodowy maszynistów GDL ma potrwać do godz. 18.00 12 stycznia. W ruchu dalekobieżnym odwołanych zostało ok. 80 proc. pociągów, wiele połączeń regionalnych również nie jest obsługiwanych. Kolejarze domagają się poprawy warunków pracy. Protesty zapowiadają też m.in. pracownicy handlu, których w Niemczech jest ponad 3 mln. Strajki ostrzegawcze przeprowadzono w tej branży już przed Bożym Narodzeniem m.in. w Bremie i w Dolnej Saksonii.

Akcje protestacyjne pracowników różnych branż w Niemczech mają jeden wspólny mianownik. Wszystkie mniej lub bardziej bezpośrednio są efektem coraz poważniejszych problemów gospodarczych RFN. Całościowe dane za ubiegły rok nie są jeszcze dostępne, ale w listopadzie niemiecki rząd prognozował spadek PKB w 2023 roku o 0,4 proc. Jako jedną z głównych przyczyn recesji wskazano wówczas wysokie ceny energii. Dane dotyczące niemieckiej energetyki demaskują mit o rzekomo „taniej zielonej energii”. Wg wyliczeń Instytutu Fraunhofera z odnawialnych źródeł pochodziło w zeszłym roku aż 59,7 proc. energii w Niemczech.

W 2023 roku w Niemczech spadła zarówno konsumpcja, jak i produkcja energii elektrycznej. Energetyka naszych zachodnich sąsiadów wygenerowała zaledwie 436 TWh energii. To wynik najgorszy już nawet nie od lat, ale od dekad. Więcej energii Niemcy produkowały nawet na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Pomimo tego RFN w 2023 roku była importerem energii netto, co z kolei potwierdza inną oczywistą prawdę dotyczącą „zielonej energii”. Mianowicie ogromnych rozmiarów sektor OZE w Niemczech nie tylko dostarcza bardzo drogą energię, ale również nie jest w stanie wyprodukować tej energii tyle, aby zaspokoić potrzeby gospodarki. Nawet wówczas, gdy znajduje się ona w recesji.

Łukasz Karczmarzyk
źródło foto: pixabay.com