Solidar Śląsko Dąbrow

Inflacja? Manewry rusko-białoruskie przy polskiej granicy? Galopujące przez zieloną szajbę ceny energii??? To wszystko nudy nad nudami i jeszcze raz nudy. Co innego publikę interesuje, inne są gorące tematy. Większość okraszona tytułami: „Pokazała prawie wszystko”, „Wstała z kolan i zapozowała” ewentualnie „Jechała pijana za kierownicą”. Wychodzi na to, że ubrana i trzeźwa celebrytka, to za przeproszeniem panie dzieju, jakiś margines.

Na początek skandal na styku modelingu i polityki. Otóż pani Marianna Schreiber, prywatnie żona Łukasza, pewnego ważnego ministra rządu Zjednoczonej Prawicy postanowiła zdekonstruować pojęcie „cnót niewieścich” i zademonstrować publicznie swoje wdzięki. Jak to się kiedyś pisało, „pikanterii sprawie dodaje fakt”, że owa demonstracja ma związek z tym, iż pani Marianna spełniła swoje marzenie i wystąpi w programie Top Model (Tap Madl – jak mawia Dżoana Krupa). Żeby tego było mało, to nie jest show, który będzie emitowany w jedynie słusznej telewizji. Wręcz przeciwnie. Urodę pani Marianny będzie można ocenić na antenie liderki listy telewizji najbardziej niesłusznych. No, i niech ktoś teraz zarzuci Zjednoczonej Prawicy, że tam nie ma pluralizmu. Jest i to jeszcze jaki!

W przeciwieństwie do Marianny piosenkarka Beata Kozidrak nie jest celebrytką od wczoraj, ale od kilkudziesięciu lat. I zasłynęła nie negliżem, ale śpiewaniem, a niedawno stanem nietrzeźwości, który kazał jej wsiąść za kierownicę BMW i jeździć slalomem po Warszawie. Dało to internautom asumpt do naigrywania się z piosenkarki memami z fragmentami jej utworów typu „Między szklanki brzegiem a dnem”. Myśmy mieli inne skojarzenia, takie bardziej archiwalne. Otóż wydaje nam się, że „Nie ma, nie ma wody na pustyni” to nie jest tekst o kacu gigancie, ale o braku przyczyny kaca, tylko kreseczkę nad literą o chochlik skradł.

A na koniec musimy słówko szepnąć o doniesieniach mediów na temat pewnego konserwatywnego dziennikarza Salonu24, określającego się mianem dziennikarza śledczego. Otóż pani zawodowo lekkich obyczajów o pseudonimie „Medroxy” opublikowała korespondencję, jaką prowadziła na Twittera z owym panem. Nie musimy dodawać, że to się nie nadaje publikacji, ale oględnie mówiąc, erotyczne fantazje, w których opisuje co, jak i z której strony może w tym obszarze zrobić, prowadzą do wniosku, że jeśli on jest konserwatystą, to „Medroxy” jest ambasadorką promocji cnót niewieścich. Skompromitowany przez ambasadorkę dziennikarz twierdzi rzecz jasna, że to fejk. W czasach mniej lekkich obyczajów wrzeszczało się, że to prowokacja.

Podróżny&Gospodzki