Solidar Śląsko Dąbrow

Mści się strategia nicnierobienia

Rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie miał pomysł na to, jak wyciągnąć górnictwo z tego poważnego kryzysu?
– Przygotowujemy się obecnie na kilka wariantów kryzysowych. Poczynając od tego, że nie ma pieniędzy już na starcie, a kończąc na tym, iż starczy ich na zaledwie kilka miesięcy, bo chyba nikt nie wierzy, że rząd Ewy Kopacz na odchodnym trwale uzdrowi branżę górniczą. Chcielibyśmy rzecz jasna, żeby sprawdził się ten najbardziej optymistyczny wariant. Mielibyśmy czas na zapoznanie się z faktyczną sytuacją sektora węglowego. Rząd udaje, że dopiero dzisiaj dowiedział się o konieczności akceptacji pomocy publicznej dla Nowej Kompanii Węglowej. To jest próba zrzucenia odpowiedzialności za nieudolność i brak działania PO na Brukselę i szukanie ratunku przed gniewem wyborców. Środki na rozpoczęcie działalności NKW, to jedno. Drugie to pytanie, czym jest biznesplan NKW, na jakich przesłankach został zbudowany? Według mnie, na przesłankach bardzo mało wiarygodnych. Bo niby skąd przyjęto założenie, że spółka zbilansuje swoją działalność z końcem 2016 roku, skoro nie wiadomo, jakie będą ceny węgla i koszty jego wydobycia? Obawiam się, że jest to przedsięwzięcie stojące na glinianych nogach. A w tej sytuacji 1,5 miliarda złotych, którymi NKW zostanie dofinansowana, wyda się zapewne na płace, podobnie jak to było ze środkami pozyskanymi w wyniku sprzedaży KWK Knurów-Szczygłowice. Proste dosypywanie pieniędzy do górnictwa nie ma sensu, skoro różnica między ceną sprzedaży a kosztem wydobycia wynosi średnio ponad 100 zł na każdej tonie.

No właśnie, mają państwo pomysł na to, jak tę przepaść zakopać raz na zawsze?
– Problem należy rozwiązać strukturalnie, a nie doraźnie. Musimy zapewnić trwały zbyt węglowi energetycznemu na co najmniej 30-40 lat, czyli dokładnie na tyle, ile wynosi żywotność nowego bloku energetycznego opartego na węglu kamiennym. Jesteśmy zdeterminowani, żeby ruszyć z poważnym programem inwestycyjnym dla polskiej elektroenergetyki, w którym stare bloki węglowe będą zastępowane przez nowoczesne jednostki węglowe – choćby takie, jak te budowane obecnie w Kozienicach i Opolu. Przypomnę tutaj tylko, że blok nadkrytyczny o sprawności sięgającej 46 proc. obniża emisję CO2 o około 30 procent, co wytrąca argumenty przeciwnikom węgla w kontekście polityki klimatycznej.

Pięknie, ale skąd pozyskać pieniądze na to wszystko, skoro dziś sektor finansowy mówi „nie” inwestycjom węglowym, bojąc się konsekwencji finansowych wynikających z ograniczeń w emisji CO2?

– Musimy – użyję kolokwialnego stwierdzenia – stworzyć związek funkcjonalny między energetyką a górnictwem węglowym. Może to być rozwiązanie takie, jak to przyjęte w Tauronie, gdzie obowiązują relacje handlowe pomiędzy jednostkami grupy, co sprawia, że węgiel nadal pozostaje towarem rynkowym. Możemy jednak przyjąć rozwiązania obowiązujące przy węglu brunatnym. Mówiąc w dużym uproszczeniu – wyposażymy elektrownie w niektóre kopalnie. Między jednostkami nie będzie wówczas relacji handlowych, a zatem ta część węgla, która będzie wykorzystywana w elektrowniach, zostanie „wyjęta” z rynku.

Ale te rozwiązania nie wyeliminują importu rosyjskiego węgla, który trafia głównie na rynek detaliczny i do małego przemysłu, czyli tej części rynku, na którą państwo nie ma wpływu.
– Nie możemy dać sobie rady z importem węgla, ponieważ działa ogromny lobbing na rzecz importerów z Rosji – i to nie na arenie krajowej, ale europejskiej. Ta część handlu z Rosją nie została objęta żadnymi sankcjami. Ten problem trzeba będzie poruszyć w rozmowach z Brukselą. Nie możemy sobie pozwolić na to, by po rosyjskiej stronie trwała blokada naszych produktów rolnych, a do nas wjeżdżał bez żadnych ograniczeń ich węgiel.

Kolejny poważny problem to polityka klimatyczna UE…
– Owszem, jest to poważny problem, który między innymi sprowadza się do kwestii pierwszeństwa dla OZE w kolejce do przyłączania źródeł do sieci. Bloki węglowe nie są odpowiednio wykorzystane w systemie, gdyż są ostatnie w kolejce do przyłączenia, a wynika to właśnie z szaleństwa klimatycznego. To jeden z najważniejszych problemów do rozwiązania w przyszłych rozmowach z parterami w UE. Będziemy żądać tego, by uznano naszą specyfikę, czyli będziemy żądać specjalnych regulacji dla polskiej gospodarki. Jeśli będziemy w sposób dobrze udokumentowany, twardo i konsekwentnie bronić swojego stanowiska, wówczas będziemy mieli szanse na sukces. My z obrony polskich interesów nie zrezygnujemy.

Z Piotrem Naimskim, posłem PiS rozmawiali Krzysztof Leśniowski i Jacek Srokowski
Wywiad pochodzi z najnowszego numeru Solidarności Górniczej

 

Dodaj komentarz