Solidar Śląsko Dąbrow

Jeśli możesz komuś pomóc, zrób to!

Wiele instytucji zwraca się do Pana z prośbą o pomoc, bardzo często bierze Pan udział w koncertach, z których dochód przeznaczany jest na cele charytatywne, takie jak zakup karetki dla pogotowia, protez dla osoby, która straciła nogi czy wyjazd na wakacje dzieci z rodzin zagrożonych wykluczeniem. Wśród inicjatyw wspieranych przez Pana jest także krwiodawstwo. Dlaczego?
– Działalność charytatywna to jeden z najważniejszych celów w moim życiu. Moja śp. mamusia zawsze mówiła: jeśli możesz komuś pomóc, rób to i specjalnie tego nie rozgłaszaj. Dlatego o wszystkim, co powiem, musi Pani napisać…małą czcionką! (śmiech). Zadzwonił do mnie Mieciu Barański, były honorowy Konsul Słowenii, którego znam chyba ze 100 lat, i powiedział, że Fundacja Kropla Życia im. Agaty Mróz poprosi mnie o wsparcie, to jako posiadacz złotej odznaki honorowego krwiodawcy, nie mogłem odmówić. W czasach młodzieńczych regularnie oddawałem krew, ale robiłem to nie dlatego, żeby mieć wolne w szkole, czy w pracy. Ja przecież mam taką pracę, w której nie mogę dostarczyć widzom L4.
 
Jak oddawało się krew w PRL-u?
– To było w czasach, gdy czekolada była tylko w… Peweksie, a w sklepach pojawiał się jedynie wyrób czekoladopodobny, który nazywałem „podobno czekoladą”. Jeśli jeszcze dostawało się białą, świeżuteńką bułkę i gruby plaster szynki, to było wydarzenie…
 
W jaki sposób powinniśmy przekonywać innych, że warto dzielić się krwią i należy to robić?
– W najprostszy. Mówiąc: aby tobie krew nigdy nie była potrzebna, a także tłumacząc, że oddawanie krwi jest szalenie proste. Nie potrzeba wielkiego zachodu, nie trzeba nigdzie jeździć. Specjalnie przystosowane busy regularnie pojawiają się na rynkach wielu miast. Podczas spaceru chłopak może powiedzieć dziewczynie: zaczekaj na mnie lub chodźmy razem. Ona od razu będzie wiedziała, że on ma dobre serce! Dosłownie i w przenośni. Jeżeli ktoś się boi ukłucia, niech zamknie oczy. Satysfakcji z tego, że można komuś pomóc, oddając mu swoją krew, nie da się przeliczyć na żadne honoraria.
 
W naszym kraju zarejestrowanych jest niespełna 3 miliony honorowych krwiodawców, ale krew systematycznie oddaje ok. 25 proc. z nich. To dużo, czy mało?
– Dużo, ale chciałbym, żeby w ciągu najbliższych 10 lat ta liczba podwoiła się. Żeby nigdy nie doszło do sytuacji, w której ktoś mógł przeżyć, ale mu się nie udało, bo krew dotarła zbyt późno.
 
Co jeszcze można zrobić, by promować oddawanie krwi?
– Gadać o tym w nieskończoność. Materiały pokazujące, w jaki sposób krwiodawstwo pomogło w ratowaniu ludzkiego życia, powinny być publikowane w radiu i w telewizji najczęściej, jak to możliwe.
 
Podczas Memoriału im. Agaty Mróz-Olszewskiej przedstawiciele Fundacji Kropla Życia będą zachęcać kibiców siatkówki, by zapisywali się do bazy dawców szpiku kostnego. To równie ważna inicjatywa, ale zdecydowanie mniej się o niej mówi niż o akcjach krwiodawstwa…
– Podzielenie się szpikiem kostnym posiada jeszcze bardziej unikatowy wymiar. Chory, który otrzymał szpik ma możliwość spotkania się ze swoim dawcą, czyli osobą dzięki której żyje. Z drugiej strony dawca może mieć taką satysfakcję, jakby 40 razy zdobył Mount Everest.
 
Oddawanie szpiku kostnego także nie jest trudne, ale rodzi wiele obaw…
– Niepokój związany jest z tym, że taki zabieg trzeba przeprowadzić w szpitalu, a to w naszej świadomości może oznaczać, że pojawią się jakieś komplikacje. Tymczasem to prosta akcja, która nie trwa dłużej niż wizyta u dentysty.
 
Czy takie memoriały, jak ten, który odbędzie się na początku października w Dąbrowie Górniczej są potrzebne?
– Każdy memoriał przypomina młodym ludziom fantastyczne osoby, które dzięki swoim wynikom sprawiały satysfakcję całej Polsce.
 
Takie jak Agata Mróz-Olszewska. Które cechy charakteru najbardziej Pan cenił w tej siatkarce?
– Nie miałem okazji poznać tej wspaniałej zawodniczki. Szkoda, bo bardzo cenię skromnych ludzi, a ona właśnie taka była. Równocześnie posiadała niezwykle silną wolę i jasno określony cel, chciała być najlepsza i ciężko trenowała, by dwukrotnie zdobyć tytuł mistrzowski. W ciągu ostatnich miesięcy swojego życia udowodniła, że warto myśleć o innych. Pokazała, że nawet w tak bardzo kryzysowej sytuacji, jaką jest choroba, człowiek tak wiele może z siebie dać.
 
Z Marcinem Dańcem, jednym z najbardziej znanych polskich artystów kabaretowych oraz ambasadorem Fundacji Kropla Życia im. Agaty Mróz-Olszewskiej rozmawiała Agnieszka Konieczny
 

Dodaj komentarz