Solidar Śląsko Dąbrow

Jak żyć za minimalną?

Płaca minimalna w Polsce wynosi 1600 zł brutto, czyli niewiele ponad 1180 zł na rękę. W Luksemburgu minimalne zarobki to ponad 7 tys. zł. Zróżnicowanie najniższego wynagrodzenia w Europie jest ogromne. Polska znajduje się niemal na końcu tej  stawki.

O tym, jak wygląda życie za najniższą krajową, wie Elżbieta Wojtkowiak, salowa z 28-letnim stażem zatrudniona w dąbrowskim szpitalu przez firmę „Naprzód”. – Skończyłam 56 lat, wychowałam trójkę dzieci i cały czas żyję w długach – mówi. Podkreśla, że dzieci nie są w stanie jej pomóc. Pracę ma tylko syn, ale założył już własną rodzinę. Żeby nie stracić mieszkania i nie trafić na ulicę, pani Elżbieta w pierwszej kolejności stara się zapłacić rachunki za czynsz i media. – Mieszkanie, woda, prąd są bardzo drogie. Jak zrobię opłaty, to zostaje mi 100, czasem 60 zł. Kto dzisiaj jest w stanie przeżyć za takie pieniądze? – pyta. Nikt. Dlatego pani Elżbiecie pozostaje ciągłe zapożyczanie się u znajomych i rodziny oraz ograniczanie wydatków do podstawowych produktów, takich jak chleb, masło i mleko. – Bardzo trudno jest mi pogodzić się z tym, że nie mogę kupić tego, czego naprawdę potrzebuję – mówi. I dodaje, że chociaż ma problemy z kręgosłupem i nadciśnieniem, nie zawsze może sobie pozwolić na wykupienie lekarstw.

Poniżej minimalnej
Liliana Mitula-Chrostek za pracę na 3/4 etatu w jednym ze śląskich hipermarketów dostaje 900 zł na rękę. Te pieniądze i renta rodzinna muszą jej wystarczyć na utrzymanie siebie i dwójki dzieci. Podobnie jak pani Elżbieta najpierw stara się opłacić rachunki, ale jak sama mówi, nie zawsze jest to możliwe. – Ciągle na coś zabraknie i potem trzeba wyrównywać zaległości. Tak jest od dziewięciu lat, więc zdążyłam się przyzwyczaić – podkreśla. Pani Liliana odzież kupuje w sklepach second hand, a żywność i produkty przemysłowe po przecenach w markecie, w którym jest zatrudniona. – Na produkty z górnej półki nawet nie patrzę, żeby się nie denerwować – dodaje.

Niewiele ponad minimalną
Zarobki w Polsce są kilkakrotnie niższe od płac w innych krajach Unii Europejskiej. W dodatku rozpiętości w płacach Polaków cały czas rosną, a firm proponujących wynagrodzenie niewiele wyższe od najniższej krajowej, jest coraz więcej.
Pan Piotr, podobnie jak Liliana Mitula-Chrostek pracuje w jednej z dużych sieci handlowych, gdzie zarabia ok. 1,6 tys. zł. Z tych pieniędzy przez kilka ostatnich lat utrzymywał czteroosobową rodzinę. Do tej pory żona pana Piotra zajmowała się domem i dziećmi. Do pracy wróciła niedawno. – Kilka lat temu, kiedy ceny były niższe, lepiej sobie radziliśmy. Teraz, kiedy wszystko podrożało jest bardzo trudno. Na wiele rzeczy nie możemy sobie pozwolić. Wciąż musimy oszczędzać. Najpierw kupujemy to, co jest potrzebne dzieciom – mówi. Najpoważniejszym wydatkiem na liście opłat jest odstępne za wynajem mieszkania. Mimo to pan Piotr nawet nie stara się o kredyt hipoteczny na zakup własnego M. – Wcześniej takiego kredytu nie dostalibyśmy, bo pracowałem tylko ja. A teraz boimy się, że nawet gdybyśmy go dostali, to nie będzie nas stać, żeby spłacać wysokie raty przez następnych kilkadziesiąt lat – mówi.

Bez alternatywy
Pan Piotr podkreśla, że najbardziej denerwuje go brak alternatywy. Nawet gdyby zmienił pracę, to i tak nie dostanie lepszych pieniędzy, bo większość firm w okolicy proponuje podobne, a nawet niższe wynagrodzenia. – Pracodawcy wykorzystują wysokie bezrobocie i nie muszą konkurować o pracowników. Człowiek znalazł się w sytuacji bez wyjścia, nie ma żadnego wyboru. A ja chciałbym za ciężką pracę dostawać uczciwe wynagrodzenie. Takie, które pozwoliłoby na spokojne życie – dodaje.

Agnieszka Konieczny

Dodaj komentarz