Solidar Śląsko Dąbrow

Gdzie rząd ma polską kolej?

W ciągu ostatnich 25 lat w Polsce zbudowano 2 km nowych torów kolejowych. Przez ten czas zlikwidowano za to setki kilometrów połączeń. Infrastruktura kolejowa znajduje się w katastrofalnym stanie, a kolejarze tracą pracę.

W czerwcu z wielką pompą oddano do użytku 2-kilometrową linię kolejową łączącą warszawskie lotnisko im. Fryderyka Chopina z centrum miasta. Jest to pierwsza nowa linia kolejowa w naszym kraju od 1987 roku. Od upadku PRL zlikwidowano jedną czwartą kolejowych tras. Co więcej, z 19,6 tys. km linii, które pozostały, do codziennego ruchu pasażerskiego, wykorzystywanych jest jedynie 13,3 tys. km.

Na początku października do mediów wyciekły informacje, z których wynika, że Ministerstwo Transportu wspólnie z PKP planują kolejne cięcia. Z mapy Polski miałaby zniknąć blisko jedna czwarta linii kolejowych. Pociągi miałyby przestać jeździć na wschodzie kraju, na Dolnym Śląsku, czy Pomorzu. Kilka dni przed przeciekiem wiceminister transportu Andrzej Massel w jednym z wywiadów zapowiedział że PKP chce zostawić sobie tylko 14-15 tys. km torów. Resztę miałoby czekać zamknięcie chyba, że przejęłyby je samorządy lub prywatne firmy. Powód tak drastycznych cięć jest jeden – szukanie oszczędności za wszelką cenę.

Kolej od czasów transformacji boryka się z chronicznym brakiem pieniędzy, który uniemożliwia nie tylko rozwój, ale nawet utrzymanie obecnego stanu posiadania. – Największym problemem mającym istotny wpływ na rozwój polskiego transportu kolejowego jest niezadowalający stan infrastruktury, będący wynikiem wieloletniego niedofinansowania, co w konsekwencji doprowadziło do znaczącej marginalizacji zarówno przewozów pasażerskich, jak i towarowych względem pozostałych gałęzi transportu – stwierdził Urząd Transportu Kolejowego w opublikowanym w październiku raporcie „Funkcjonowanie rynku transportu kolejowego w 2011 roku”. – Ponadto brak odpowiednich inwestycji taborowych i pogarszający się stan techniczny używanych pojazdów powoduje, że jakość oferowanych usług znacznie odbiega od standardów europejskich. Kolej nie jest w stanie sprawnie konkurować i w większości przypadków przegrywa walkę o klienta. Należy podkreślić, że pomimo nieznacznej poprawy jakości infrastruktury w 2011 roku, w dalszym ciągu 60 proc. linii kolejowych wymaga przeprowadzenia bieżących napraw lub kompleksowej modernizacji – stwierdzono w raporcie.

Transport kolejowy jest traktowany po macoszemu przez kolejne ekipy rządzące. Choć dzięki funduszom z Unii Europejskiej wydatki na infrastrukturę transportową znacząco wzrosły, to jednak zdecydowana większość pieniędzy trafia na drogi. W 2011 roku nakłady na infrastrukturę drogową wyniosły 26 mld zł, na kolej zaledwie 3,7 mld. Warto tutaj zaznaczyć, że jak wynika z raportu PKP PLK z 2010 roku, roczne nakłady tylko na utrzymanie linii kolejowych powinny wynosić prawie 7 mld zł. – Kraje zachodniej Europy inwestują w kolej, bo to najtańszy, najbezpieczniejszy i najbardziej ekologiczny środek transportu. W Polsce nie wykorzystuje się nawet funduszy unijnych, bo aby z nich skorzystać, trzeba mieć te 20-30 proc. wkładu własnego, a rządzący wszystkie pieniądze przeznaczają na drogi – mówi Henryk Grymel, przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ Solidarność.

Jak przekonuje Grymel, w Polsce brakuje jakiejkolwiek polityki transportowej. – Pomysł rządu na kolej jest tylko jeden: sprywatyzować, wyprzedać co się da, a resztę polikwidować i powyrzucać ludzi na bruk – podkreśla przewodniczący. Przykładem tego, jak kończy się prywatyzacja spółek kolejowych w wykonaniu obecnej ekipy rządzącej, jest należąca do niedawna do grupy PKP spółka Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury. W sierpniu 2011 roku PKP sprzedała 100 proc. udziałów w spółce firmie Budimex S.A. Nieco ponad rok później 13 września 2012 roku warszawski Sąd Rejonowy Praga-Północ ogłosił upadłość spółki. – 500 pracowników firmy otrzymało wypowiedzenia w marcu, niedługo zwolnieni zostaną pewnie pozostali pracownicy, czyli ok. 1000 osób – zaznacza szef SKK.

Już za kilka tygodni pracę straci również ok. 1000 pracowników likwidowanego Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, po tym jak zarząd województwa śląskiego podjął decyzję o przekazaniu całości regionalnych przewozów pasażerskich spółce Koleje Śląskie. – W 2005 roku podobne zmiany zachodziły na Mazowszu. Jednak tam odbyło się to w sposób cywilizowany. Marszałek przejął wszystkich pracowników na podstawie artykułu 231 Kodeksu pracy, spisaliśmy pakiet socjalny z pięcioletnimi gwarancjami zatrudnienia. Na Śląsku zwalnia się tysiąc kolejarzy, a Koleje Śląskie zatrudniają pracowników poprzez agencje pracy tymczasowej. Nikogo nie interesuje, co stanie się z tymi ludźmi i ich rodzinami – mówi Henryk Grymel.

Łukasz Karczmarzyk

Dodaj komentarz