Solidar Śląsko Dąbrow

Choroby zagrażają pszczołom

W województwie śląskim z roku na rok jest coraz więcej pszczół. Niestety są one coraz mniej odporne na wirusy. Jednym ze sposobów walki z chorobami pszczół jest wymiana starych uli. W tym roku dzięki wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach w naszym województwie stanęło aż 750 nowych uli.
 
W październiku zmniejsza się aktywność pszczół. Jest to także miesiąc, w którym pszczelarze wykonują ostatnie przeglądy w pasiekach i zabezpieczają ule na zimę. To także czas na podsumowanie kończącego się sezonu. W ocenie Zbigniewa Binko, prezesa Śląskiego Związku Pszczelarzy, tego roku nie można zaliczyć do udanych, a problemy zaczęły się już na początku maja, czyli wtedy, kiedy zakwitł rzepak. – Przez pierwsze dwa tygodnie maja padało i było zimno. Niektórzy pszczelarze w ogóle z rzepaku nie pozyskali miodu. Z kolei w czerwcu i lipcu, w okresie kwitnienia akacji i lipy, słupek rtęci przekraczał 30oC w cieniu. Przy takiej temperaturze nektar zanika, więc pszczoła nie może go zebrać. Natomiast w górach nie wystąpiła spadź, na którą głównie liczą tamtejsi pszczelarze. To był raczej średni rok – mówi.
 
Wiele zagrożeń
Tyle tylko, że mniejsze zbiory będące efektem zawirowań pogodowych, nie są największym problemem pszczelarzy, choć oczywiście mogą się przełożyć na wzrost cen miodu. Zagrażają one przede wszystkim życiu pszczół. Niebezpieczeństwo pojawia się już wówczas, gdy w styczniu temperatura osiągnie 10oC. – Przy takiej temperaturze pszczoły wylatują z ula i giną – mówi Binko. Jak wyjaśnia, zimą pszczoły najlepiej znoszą temperatury wynoszące – 5, – 10oC. Znajdują się wówczas w letargu i pobierają minimalne ilości pokarmu.
 
Pszczelarze muszą się również mierzyć z chorobami atakującymi pszczoły. Głównym problemem w pasiekach jest pasożyt warroa destruktor, który żeruje na pszczołach, a jednocześnie przenosi wirusy wywołujące różne choroby u pszczół. – Warroa destruktor dotarła do Polski z Kaukazu na początku lat 80-tych ubiegłego wieku. Na wiele chorób nie ma obecnie żadnego skutecznego leku. Upadki pszczół są również spowodowane zatruciami różnego rodzaju środkami ochrony roślin. Mogą one pochodzić z zaprawianych nasion lub oprysków rosnących roślin. Niestety żyjemy obecnie w czasach, w których bez chemii rolnikom trudno jest osiągnąć dobre wyniki – mówi Zbigniew Binko.
 
750 nowych uli
W Śląskim Związku Pszczelarzy zrzeszonych jest 2,5 tys. osób i zarejestrowanych blisko 40 tys. uli. Zdarza się, że w ciągu okresu zimowego pszczelarz traci nawet połowę swoich rodzin pszczelich. – Pszczoły giną przez anomalie pogodowe w okresie zimowli, choroby, zły pokarm. Powodów jest wiele – dodaje prezes Śląskiego Związku Pszczelarzy. Jak zaznacza, po każdym okresie zimowym rodziny pszczele są odtwarzane. Z tych, które przetrwały trzeba zrobić tzw. odkłady. – W tym celu w zdezynfekowanym ulu umieszcza się ramki z pszczołami, czerwiem i pokarmem, pobrane z innego ula oraz poddaje się matkę. Rodzinę pszczelą udaje się odbudować, ale w danym roku miodu już z niej nie będzie – mówi Zbigniew Binko. 
 
Częsta dezynfekcja tego samego, zwłaszcza starego ula, jest coraz mniej skuteczna. Pszczelarze, którzy mają więcej niż 10 uli, o środki na ich wymianę mogą się starać z programu „Wsparcie rynku produktów pszczelich”. Niestety, osoby posiadające mniej uli, nie zostały tym programem objęte. Dlatego Śląski Związek Pszczelarzy zwrócił się o pomoc do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W maju tego roku zapadła decyzja o przyznaniu śląskim pszczelarzom 200 tys. zł. – Z tych środków udało się wymienić ok. 750 uli. Do każdego zakupionego przez pszczelarza ula Fundusz dopłacał połowę – podkreśla Zbigniew Binko.
 
Szary, smutny świat
Dzięki staraniom i ciężkiej pracy pszczelarzy pszczół w województwie śląskim nie ubywa, jest ich nawet coraz więcej. Niestety są coraz mniej odporne. Dlatego wspieranie pszczelarzy jest tak bardzo ważne. – Ludzie często mówią, że skoro pszczelarz sprzedaje miód, to niech sobie kupi nowe ule. Po co mu pomoc? A tu przecież chodzi o coś więcej. Pszczoła jest jedną z podstawowych więzi ekosystemu. 75 proc. roślin na świecie to rośliny owadopylne. Wybitny fizyk i laureat Nagrody Nobla Albert Einstein powiedział, że jeśli wyginą pszczoły, to człowiek nie przetrwa dłużej niż 4 lata. Dzisiaj najprawdopodobniej bylibyśmy w stanie funkcjonować dłużej, jedząc sztuczną, zmodyfikowaną żywność, ale musielibyśmy oglądać szary, smutny świat – podkreśla prezes Śląskiego Związku Pszczelarzy.

Agnieszka Konieczny
źródło foto: Jan Wiśniowski/ŚZP

 
 
 

Dodaj komentarz