Chiny ośmieszają unijną politykę klimatyczną
W ubiegłym roku Chiny zatwierdziły budowę nowych elektrowni węglowych o łącznej mocy 106 GW. Z kolei wydobycie węgla w tym kraju osiągnęło poziom 4,5 mld ton rocznie. Chińczycy mówią wprost: nie chcemy być jak Europa.
5 marca Narodowa Komisja Rozwoju i Reform, czyli główny chiński organ planistyczny podkreślił zamiar rozwoju górnictwa i energetyki węglowej w rocznym raporcie przedstawianym Ogólnochińskiemu Zgromadzeniu Przedstawicieli Ludowych, czyli tamtejszemu parlamentowi. – Wzmocnimy podstawową rolę węgla i podejmiemy uporządkowane działania w celu zwiększenia zaawansowanej produkcji węgla przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa – napisano w raporcie cytowanym przez agencję Reuters.
Do wzmocnienia krajowego sektora węglowego skłoniły władze w Pekinie ogromny wzrost cen energii i surowców energetycznych na świecie oraz fakt, że energetyka odnawialna, która jest uzależniona od warunków pogodowych, nie jest w stanie zapewnić stabilnych i nieprzerwanych dostaw energii gospodarce. Władze w Pekinie chcą rozwijać sektor węglowego, aby móc zapewnić stabilność i bezpieczeństwo systemu energetycznego.
86 nowych elektrowni
Zapowiedzi planistów są potwierdzeniem tego, co w chińskiej gospodarce dzieje się od dłuższego czasu. Jak wynika z danych opublikowanych 27 lutego przez Center for Research on Energy and Clean Air (CREA) oraz Global Energy Monitor (GEM), w ubiegłym roku władze w Pekinie zatwierdzały budowę 86 nowych elektrowni węglowych o łącznej mocy 106 GW. W stosunku do roku 2021 liczba pozwoleń na budowę nowych bloków węglowych wzrosła czterokrotnie. Chiny stawiają 6 razy więcej elektrowni zasilanych węglem niż wszystkie pozostałe kraje świata razem wzięte.
Budowie nowych mocy wytwórczych elektrowni konwencjonalnych towarzyszy wzrost wydobycia węgla. Tylko w latach 2020-2022 produkcja tego surowca w Chinach wzrosła o ponad 800 mln ton rocznie, osiągając poziom 4,5 mld ton. Dla porównania polskie kopalnie wydobyły w ubiegłym roku ok. 53 mln ton węgla.
A co z klimatem?
Chiny z jednej strony rozbudowują sektor wydobywczy i energetykę węglową, stale zwiększając emisje gazów cieplarnianych, a z drugiej są sygnatariuszem Porozumienia Paryskiego, którego celem jest walka z dwutlenkiem węgla. Co ciekawe, nie ma w tym żadnej sprzeczności. Aby to zrozumieć, wystarczy sprawdzić, co Pekin tak naprawdę zadeklarował w Porozumieniu Paryskim. Otóż Chiny bynajmniej nie zapisały w tym dokumencie jakiegokolwiek konkretnego celu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Zobowiązały się jedynie, że szczyt emisji osiągną w 2030 roku, a później być może zaczną ograniczać ilość CO2 wypuszczanego do atmosfery, by w 2060 roku osiągnąć tzw. neutralność klimatyczną. Z uwagi na bardzo odległą perspektywę czasową oraz na fakt, że mowa tu o totalitarnym reżimie, który na każdym kroku łamie wszelkie standardy cywilizowanego świata, raczej trudno poważnie traktować te deklaracje.
Polityka UE nie ma sensu
– Nie chcemy być jak Europa i zmieniać się kosztem bezpieczeństwa energetycznego – powiedział w listopadzie ubiegłego roku Li Zheng, chiński specjalista ds. zmian klimatycznych i energii na Uniwersytecie Tsinghua, pytany przez agencję Bloomberg o wzrost produkcji węgla w kontekście polityki klimatycznej. ChRL nie ma najmniejszego zamiaru wzorem Unii Europejskiej realizować klimatycznych utopii za cenę zarzynania własnej energetyki i przemysłu. Z kolei bez Chin, europejska polityka klimatyczna jest kompletnie pozbawiona sensu. Nawet gdyby Polska spełniła marzenie Komisji Europejskiej i jutro zalała wszystkie kopalnie oraz wyłączyła co do jednej elektrownie węglowe, nie będzie to miało zauważalnego wpływu na światowy poziom emisji CO2. Wystarczy powiedzieć, że roczny poziom wydobycia polskiego górnictwa chińskie kopalnie osiągają w niecałe cztery i pół dnia.
łk
źródło foto: flickr.com/Philip Jägenstedt / commons.wikimedia.org/Peabody Energy