Solidar Śląsko Dąbrow

Abraham i na zasiłek

Po 50-tce bezrobocie i wegetacja aż do emerytury, o ile do emerytury dożyjesz. Ten czarny scenariusz dotyka coraz większej liczby osób.

Liczba bezrobotnych 50-latków rośnie. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że jest ich o 15,6 proc. więcej niż rok temu. – Bezrobotnych powyżej 50 roku życia jest około 500 tysięcy, co stanowi niecałe 23 proc. ogółu osób bezrobotnych. Trzeba zauważyć, że odsetek bezrobotnych w niższych wiekowo grupach wzrasta znacznie wolniej niż w grupie 50+ – mówi dr Arkadiusz Przybyłka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Liczy się wyłącznie metryka
Zwraca uwagę, że stosunkowo często są to osoby o formalnie najniższym wykształceniu – zawodowym czy nawet podstawowym. Ale warto tu podkreślić, że 30 lat temu, gdy ci ludzie zaczynali pracę, odsetek Polaków z wyższym czy nawet średnim wykształceniem był bardzo niski. Większość po prostu uczyła się zawodu i w wieku 18-19 lat zaczynała pracę. Ich umiejętności i doświadczenie mogłyby być z powodzeniem wykorzystane przez pracodawcę, ale niestety dla części ludzi zarządzających przedsiębiorstwami najważniejsza jest metryka i to często bez względu na praktyczne, ale i formalne wykształcenie. – Osoby po 50-tce z wykształceniem bardzo często nie są traktowane jako te, które mogą przekazać swoje doświadczenie, kompetencje, wiedzę. W innych krajach doświadczeni pracownicy często zostają „mentorami”, trenerami nowych pracowników. Stają się swoistymi autorytetami, które mogą pewne rzeczy związane z funkcjonowaniem danego zakładu przekazać nowym osobom. W Polsce jest to dość sporadyczne – podkreśla dr Przybyłka.

Bezsilność i depresja
Dla większości jest to traumatyczne przeżycie, po 25-30 latach pracy zostać zwolnionym. Odbija się to zarówno na zdrowiu, jak i psychice. – Ponad 55 proc. osób powyżej 50 roku życia, które straciły pracę, cierpi na depresję. Jest to ponad dwa razy więcej niż wśród osób pracujących. Poza tym stan zdrowia osób długotrwale bezrobotnych, których jest najwięcej w grupie wiekowej 50+, jest zdecydowanie gorszy niż w pozostałej części społeczeństwa – wylicza dr Przybyłka.

Dużo się mówi o tym, że ludziom po 50-tce brakuje wiary w siebie, że popadają w apatię, ale trudno im się dziwić skoro dla nich znalezienie pracy faktycznie graniczy z cudem. – Ukończyłam studia wyższe, jednak pozostawanie od dłuższego czasu bezrobotną odbiera chęć i zapał, marginalizuje mnie i moją córkę. Wciąż poszukuję pracy, lecz usłyszałam nawet w urzędzie pracy, że mam nikłe szanse, ponieważ jest dużo młodych ludzi, którzy mają ukończone dwa kierunki, różne specjalizacje. Po tylu latach pracy, na co mogę liczyć? Jałmużnę „zusowską” dla tych, którzy jeszcze nie mają do 67 na karku – mówi 58-letnia pani Bożena.

Liczy się tylko zysk
Pracodawcy są bezwzględni przy zwalnianiu. Przekonało się o tym wielu pracowników Szpitala nr 1 w Bytomiu. – Dostałam wypowiedzenie. Mam 53 lata i przed sobą poszukiwanie pracy. Zostało mi jeszcze kilka miesięcy w szpitalu, ale już się boję, co będzie, gdy ten czas się skończy. Zdrowie straciłam w tym szpitalu. Przy podnoszeniu pacjenta uszkodziłam sobie kręgosłup. Jestem po operacji wycinania guza. Sama zajmuje się moją chorą matką i do tego wszystkiego utrata pracy. Nie wiem, jak z tym sobie poradzę – mówi wieloletnia pracownica szpitala.

Wśród pracodawców nie widać chęci rozwiązania problemu, wsparcia starszych pracowników. To nie ta mentalność. – W Polsce koncepcja społecznie odpowiedzialnego biznesu nadal nie funkcjonuje tak jak w innych krajach. Przedsiębiorstwa w naszym kraju raczej nie są społecznie odpowiedzialne, tylko dążą do maksymalnej redukcji kosztów i maksymalizacji swojego zysku.Czyli pracownik praktycznie się nie liczy, tylko zysk – ocenia dr Arkadiusz Przybyłka.

A gdzie państwo?
W jego ocenie instrumenty, które polepszą sytuację pracowników 50+ na rynku pracy, powinien skonstruować i wdrożyć rząd. – Wydaje mi się, iż więcej środków powinno być przeznaczonych na działania aktywizujące te osoby. Można by było zastosować ulgi wobec przedsiębiorstw tytułem zatrudniania osób w wieku 50+ – proponuje. Pozostaje pytanie, czy rząd, który bez konsultacji, bez uwzględnienia rzeczywistej sytuacji na rynku pracy i marnego poziomu opieki zdrowotnej podwyższył wiek emerytalny do 67 roku życia, jest w stanie zająć się problemem bezrobotnych po 50-tce? Raczej nikt w to nie wierzy.

Kinga Muca

Dodaj komentarz