Solidar Śląsko Dąbrow

Premier obiecał śnieg

Przez całą Barbórkę, w imieniny Krystyny i pół mikołajek myślałem z mozołem o tym, czym Szanownych Czytelników TŚD zaskoczyć. Jaki ciąg skojarzeń pod Waszą refleksję podać. Jak sprawić, aby chociaż tak wątły jak stan budżetu państwa cień na Waszych strapionych obliczach się pojawił. I nic. Biała kartka. A właściwie pusty dokument tekstowy. Już w desperacji chciałem Was zaskoczyć brakiem felietonu w tym numerze. Z pewnością część czytelników, która tej rubryki nie lubi, uśmiechnęłaby się z zadowoleniem.  Ale zdarzył się cud, natchnienie prawdziwe, licentia poetica autora depeszy agencyjnej o posiedzeniu  Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.

Zwykle o tej porze roku jesteśmy już po medialnym apogeum narzekania na zaspanych drogowców, a zerwane linie energetyczne i sieci trakcji są już wyłącznie przedmiotem statystycznych wyliczanek, a nie  osią dramatycznych materiałów otwierających telewizyjne dzienniki. W tym roku, jak mawiają niektórzy pedagodzy, zima się spaźnia i Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego z całą odpowiedzialnością i dumą może się pochwalić, że dmucha na zimne. Jak oświadczył premier, „spotkanie miało charakter profilaktyczny”. Zapewnił, że „odpowiednie służby są lepiej przygotowane niż przed rokiem do typowych działań zimowych, np. łamania lodu na rzekach”.  A na koniec depeszy – perełka.  Chylę czoła z zazdrością. Oto ona: „Na pytanie, czy na Święta spadnie śnieg, premier odparł: Moi współpracownicy, reprezentujący Instytut Meteorologii, obiecali, że trochę śniegu na Święta będzie.”  No bo kto to widział, żeby święta bez śniegu były. Premier załatwi. A jeśli tak się zdarzy, że nic nie poprószy, to premier się wścieknie, oj wścieknie się i wyciągnie konsekwencje wobec niesłownych współpracowników z Instytutu Meteorologii.

Śnieg musi być. I już mniejsza o dziecięce marzenia i świąteczne sentymenty. Ważna jest m.in. tzw. nieuchronność kary, nie wysokość, ale nieuchronność właśnie. A wieść gminna niesie, że tzw. leśnym dziadkom z PZPN została wymierzona kara za zamieszanie z koszulkami reprezentacji. Podobno każdy z nich musi na murawie wybranego stadionu na Euro 2012 wykonać sto „orzełków”. Małe dziecko wie, że bez śniegu się nie da. Lato wykonujący (wykonujące?) „orzełki” na Baltic Arena – mistrzostwo Europy w przekładaniu wajchy.  Nikt nie mówiłby o expose, emeryturach, strefie euro, kryzysie i tym podobnych nieistotnych tematach.

Ale wracając do posiedzenia Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, premier przytomnie nie wypowiedział się na temat ciśnienia atmosferycznego, ani w hektopaskalach, ani w milimetrach słupa rtęci. Przemilczał też taktycznie  kwestię warunków biometeorologicznych. Wie, że Polacy lubią o ból głowy obwiniać ciśnienie, albo owe warunki. Niełatwo jest rządzić narodem meteopatów, dlatego pewnych tematów trzeba unikać, podobnie jak bezpośrednich spotkań z ludźmi, którzy zadają nieuzgodnione wcześniej pytania. Ale od czego jest internet.   Na przykład ostatnio mieli święto ci, którzy mają niewyparzone gęby, są narażeni na ustawiczne przeciągi, ciągłe zmiany temperatury oraz  ból głowy po długich i głośnych przemówieniach żon pt. „I to jest cało wypłata?”. Premier o nich nie zapomniał. Złożył im życzenia. Przez internet. Podejrzewał, że jeszcze nie każdy górnik dodał do ulubionych stronę www.premier.gov.pl, dlatego też na wszelki wypadek życzenia pokazały telewizje. Przed tym, na co wszyscy co wieczór czekają, czyli przed sportem i przed  prognozą pogody. 

Jak mówi znane przysłowie: Barbórka po wodzie, Boże Narodzenie po lodzie. I tu jest nadzieja współpracowników premiera z Instytutu Meteorologii. Trochę w Barbórkę pokropiło.  A jeśli się nie sprawdzi? I tak punkt dla rządzących. Nie przez przypadek mówi się, że przysłowia są mądrością narodu.

Jeden z Drugą:)

Dodaj komentarz