Solidar Śląsko Dąbrow

Leczyć, czy pilnować kontraktu?

Każdego roku szpitale z województwa śląskiego wydają miliony złotych na leczenie pacjentów ponad limity wyznaczone przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Choć problem jest powszechnie znany ani resort zdrowia, ani NFZ nie mają pomysłu na jego rozwiązanie.

Chodzi o tzw. nadwykonania, czyli świadczenia medyczne zrealizowane ponad limity określone w kontraktach podpisanych z NFZ. Do tej pory 5 szpitali podległych marszałkowi województwa śląskiego nie podpisało ugód z Narodowym Funduszem Zdrowia, dotyczących zwrotu środków za leczenie pacjentów w 2017 roku. Dyrektorzy tych placówek domagają się w sumie 7,5 mln zł. Są to pieniądze wydane na leczenie pacjentów w ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku. 1 października 2017 roku uruchomiona została sieć szpitali i zmienione zostały zasady finansowania ochrony zdrowia. Szpitale, które znalazły się w sieci otrzymały ryczałty i nie mają prawa do zwrotu pieniędzy za nadwykonania. To nie oznacza, że nie brakuje im środków. – Szpital nie może odmówić przyjęcia pacjenta, niezależnie od tego czy posiada pieniądze, czy nie – powiedziała Iwona Łobejko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu podczas konferencji prasowej zorganizowanej 20 lutego w Katowicach, poświęconej problemowi nadwykonań. Wzięli w niej udział dyrektorzy pięciu szpitali, które nie podpisały ugód z NFZ oraz wicemarszałek województwa śląskiego Michał Gramatyka.

Jak poinformowała Iwona Łobejko, strata sosnowieckiego szpitala związana z nadwykonaniami za trzy kwartały ubiegłego roku wynosi przeszło 3 mln zł. W podobnej sytuacji znajduje się Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu Zdroju. – W zakresie leczenia szpitalnego zrealizowaliśmy nadwykonania na kwotę ponad 8 mln zł. NFZ w ugodzie zaproponował zapłatę za nie, wynoszącą 5 mln zł. Kwota sporna to ponad 3 mln zł – podkreśliła Grażyna Kuczera, dyrektor jastrzębskiego szpitala.

Negocjacje lub sąd
Ugód z NFZ do tej pory nie podpisały także: Szpital Specjalistyczny w Chorzowie, Szpital Wojewódzki w Bielsku Białej oraz Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Bystrej. – Nasze nadwykonania za rok 2017 wyniosły 1,585 mln zł. NFZ chce zapłacić 1,064 mln. Na minusie mam 500 tys. zł – powiedziała Urszula Kuc, dyrektor szpitala w Bystrej. W przypadku bielskiego szpitala kwota sporna z NFZ wynosi przeszło 2 mln zł, natomiast chorzowskiego – 200 tys. zł.

Jak poinformował wicemarszałek Michał Gramatyka, wszystkie szpitale podległe urzędowi marszałkowskiemu wykonały w zeszłym roku nadwykonania na kwotę 95 mln zł. Jednak większość placówek podpisała ugody z NFZ. – Szpitalom tym zaproponowano zwroty za leczenie pacjentów ponad limity, wynoszące od 70 do ponad 90 proc. poniesionych kosztów. W przypadku pięciu szpitali, które odmówiły podpisania ugód, było to mniej niż 70 proc. – zaznaczył wicemarszałek.

Problem polega na tym, że podpisanie przez dyrekcję szpitala ugody z NFZ w sprawie zapłaty za nadwykonania jest jednoznaczne z tym, że placówka zrzeka się pozostałych roszczeń związanych z leczeniem pacjentów ponad limity. W ten sposób w każdej z tych placówek powstają straty i zaczyna brakować pieniędzy na bieżącą działalność.

W tej chwili szpitale, które nie doszły do porozumienia z NFZ, mogą albo zdecydować się na podpisanie ugód i stracić w sumie 7,5 mln zł, albo w sądzie domagać się zapłaty za leczenie pacjentów. W ocenie dyrektorów tych szpitali najlepszym rozwiązaniem byłyby dalsze rozmowy z NFZ i przekonanie płatnika do zwrotu pieniędzy za nadwykonania.

Błędne analizy
Zdaniem Haliny Cierpiał, przewodniczącej Regionalnego Sekretariatu Służby Zdrowia NSZZ Solidarność w Katowicach oraz szefowej związku w Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju, problemy z nadwykonaniami są wynikiem błędnych analiz NFZ w zakresie rzeczywistych potrzeb pacjentów. – Zdecydowana większość szpitali otrzymała zbyt niskie kontrakty, w których potem nie była w stanie się zmieścić. Dyrektorzy mieli niewielki wpływ na wysokość tych kontraktów. Zazwyczaj były one narzucone przez Fundusz – mówi przewodnicząca Solidarności służby zdrowia w regionie śląsko-dąbrowskim.

Problem nie zniknął
Jak informują dyrektorzy placówek medycznych, uruchomienie od 1 października sieci szpitali nie rozwiązało problemu przyjmowania pacjentów poza wyznaczone limity. W styczniu jastrzębski szpital stracił z tego powodu niespełna 400 tys. zł. Szpital w Sosnowcu tylko w ciągu siedmiu ostatnich dni ubiegłego roku przekroczył ryczałt o 4,5 proc. – To się stało nie z naszej winy, my po prostu przyjmowaliśmy chorych pacjentów, którzy potrzebowali naszej pomocy. Za styczeń już mamy stratę wynoszącą 1,2 mln zł – podkreśla Iwona Łobejko. W jej ocenie pod koniec roku w budżecie szpitala zabraknie kilkunastu mln zł. Są to pieniądze, które powinny zostać przeznaczone m.in. na opłacenie rachunków za prąd, wodę i inne usługi. – Szpital ma podpisane umowy z ok. 8 tys. dostawców – zaznacza dyrektor jednej z największych placówek ochrony zdrowia w województwie śląskim.

Rozwiązania nie widać
W ciągu ostatnich 10 lat sosnowiecki szpital dwa razy sądził się z NFZ o zapłatę za leczenie pacjentów ponad wyznaczone limity i dwa razy sprawę wygrał. W efekcie placówka otrzymała więcej pieniędzy, niż NFZ zaproponował w ugodach. – Nie może tak być, że w nieskończoność będziemy się upominać o należne nam pieniądze – mówi Iwona Łobejko.

Związkowcy z Solidarności od lat zwracają uwagę na kwestię nadwykonań kolejnym szefom resortu zdrowia. Podkreślają, że niedostosowanie planów finansowych NFZ do rzeczywistych potrzeb pacjentów wymaga systemowych, a nie doraźnych rozwiązań. Powtarzająca się co roku sytuacja, w której szpitale muszą walczyć o pieniądze za zrealizowane świadczenia, generuje niepotrzebne koszty oraz negatywnie wpływa na funkcjonowanie tych placówek. Jednak jak dotąd ani resort zdrowia, ani NFZ nie podjął próby rozwiązania tego problemu.

Agnieszka Konieczny
źródło foto: pixabay.com/CC0

Dodaj komentarz