Solidar Śląsko Dąbrow

Zostawcie nam węgiel w spokoju

Pomysł wprowadzenia zakazu palenia węglem w przydomowych piecach wzbudził falę krytyki zarówno ze strony związków zawodowych, jak i organizacji zrzeszających producentów oraz firmy handlujące węglem. Podobnie reagują zwykli ludzie, którzy węglem ogrzewają swoje mieszkania, a takich gospodarstw domowych jest w naszym kraju ok. 1,5 mln.

W ubiegłym tygodniu górnicza Solidarność zaapelowała do premiera Donalda Tuska o wycofanie się z zapowiedzianego przez polityków koalicji rządzącej „programu antysmogowego”, który miałby zakładać m.in. wyeliminowanie stosowania węgla kamiennego przez gospodarstwa domowe do 2020 roku. 7 października podobny list wystosowali wspólnie Związek Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego oraz Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa.

Jednym głosem
Środowisko górnicze mówi w tej sprawie jednym głosem, bo zakaz palenia węglem w przydomowych piecach oznacza de facto koniec polskiego górnictwa węgla kamiennego. Ze sprzedaży węgla na potrzeby ogrzewnictwa indywidualnego pochodzi ponad 25 proc. przychodów krajowych producentów węgla. Dodatkowo to najbardziej rentowny segment rynku. Upadek górnictwa to również śmierć dla firm handlujących węglem kamiennym. Z danych Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla wynika, że tego typu działalnością zajmuje się w naszym kraju ponad 10 tys. firm. – 90 proc. z nich to małe, rodzinne składy węglowe. Łącznie firmy z naszej branży zatrudniają co najmniej kilkadziesiąt tys. pracowników, często na terenach wiejskich i w małych miejscowościach, gdzie panuje wysokie bezrobocie – mówi Adam Gorszanów, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.

Atak na węgiel
O pracach nad przygotowaniem „programu antysmogowego” poinformowano podczas wrześniowych obrad Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Celem opracowywanego programu jest obniżenie poziomu zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju. Jednak jak wskazuje wielu ekspertów, problem tzw. niskiej emisji nie jest spowodowany wyłącznie przez spalanie węgla w przydomowych piecach, zwłaszcza w kontekście rozwoju nowoczesnych automatycznych kotłów węglowych, spełniających rygorystyczne normy ekologiczne.

– Niska emisja to w przynajmniej 50 proc. transport samochodowy. Nieprzypadkowo problem przekroczeń narzuconych przez Unię Europejską norm jakości powietrza występuje przede wszystkim w dużych aglomeracjach. Po drugie jest to konsekwencja wieloletnich zaniedbań gmin w tym zakresie. Programy ograniczania niskiej emisji w polskich miastach idą bardzo opornie. Chodzi tu m.in. o zastępowanie starych pieców nowoczesnymi instalacjami posiadającymi certyfikaty ekologiczne, termomodernizacje budynków czy podłączanie ich do sieci ciepłowniczych. Takie działania przyniosłyby bardzo pozytywne efekty, ale samorządom brakuje środków finansowych na ich realizację. Dlatego politycy przyjęli założenie, że dużo łatwiej będzie uderzyć w coś, co i tak nie ma najlepszej prasy wśród unijnych biurokratów, czyli w węgiel – podkreśla Adam Gorszanów.

Społeczne skutki zakazu
Oprócz konsekwencji gospodarczych zakaz stosowania węgla przez gospodarstwa domowe spowodowałby również katastrofalne skutki społeczne. Ogrzewanie mieszkań węglem kamiennym jest blisko dwukrotnie tańsze niż ogrzewanie gazem ziemnym i blisko trzykrotnie tańsze niż olejem opałowym. – Szacujemy, że liczba gospodarstw domowych ogrzewających mieszkania za pomocą pieców węglowych w naszym kraju wynosi nawet 1,5 mln. Zakaz palenia węglem drastycznie pogorszyłby warunki życiowe tych osób. Usiłuje się u nas wprowadzić standardy obowiązujące w najbogatszych państwach UE, zapominając przy tym, że wynagrodzenia w tych krajach są kilkakrotnie wyższe niż u nas – dodaje prezes IGSPW.

Rachunek jest prosty
Zamiany węgla na inny rodzaj opału nie wyobraża sobie Pani Krystyna, emerytka z Jaworzna, która na ogrzewanie swojego domu wydaje rocznie ok. 4 tys. zł. – Co roku muszę brać kredyt, który spłacam przez wiele miesięcy. Na mojej ulicy mieszkają prawie sami emeryci i wszyscy palimy węglem. Kilkanaście lat temu kupiliśmy z mężem piec na gaz, ale kiedy przyszedł pierwszy rachunek bardzo szybko wróciliśmy do węgla – mówi pani Krystyna.

Pani Helena z Rudy Śląskiej kilka lat temu dzięki dofinansowaniu z urzędu miasta zamieniła stary piec na nowoczesny kocioł na ekogroszek. – Ciekawi mnie, co miałabym teraz zrobić z tym kotłem, który kosztował przeszło osiem tysięcy złotych. Oddać na złom? Dla przeciętnego Kowalskiego nie ma alternatywy dla węgla. Ogrzewanie na gaz czy prąd to koszty, na które nie stać szczególnie właścicieli starych, nieocieplonych budynków – zaznacza pani Helena.

Suchej nitki na pomyśle rządzących nie zostawia też Dawid Rusinowski z Zabrza, przewodniczący Solidarności w DHL Express. Pan Dawid węglem ogrzewa swoje mieszkanie w kamienicy wybudowanej pod koniec XIX wieku. – Tu na Śląsku mieszkamy na węglu, więc nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy rezygnować z tej najtańszej metody ogrzewania. Gdyby w mojej kamienicy wszyscy zamontowali grzejniki na prąd, nie wytrzymałaby tego instalacja elektryczna. Nie mamy również doprowadzonego gazu, ani nitki z ciepłowni. Jeżeli zakaz palenia węglem rzeczywiście wejdzie w życie, chyba będziemy musieli po prostu marznąć. Politycy, którzy to wymyślili, kompletnie oderwali się od rzeczywistości i nie wiedzą, w jakich realiach żyją ludzie w Polsce – zaznacza Rusinowski.

Łukasz Karczmarzyk

Dodaj komentarz