Solidar Śląsko Dąbrow

Zbyt wcześnie posłani do szkoły mają gorsze wyniki w nauce

Uczniowie urodzeni w drugiej połowie roku gorzej radzą sobie z obowiązkami szkolnymi i w większym stopniu są narażeni na niepowodzenia edukacyjne w porównaniu z dziećmi, które przyszły na świat między styczniem a lipcem – mówi Lesław Ordon, przewodniczący Regionalnego Sekretariatu Nauki i Oświaty NSZZ Solidarność.

Wyniki tegorocznego egzaminu uczniów klas szóstych potwierdziły, że pedagodzy i psychologowie, którzy od kilku lat zwracają uwagę na ten problem, nie mylą się. Jak ujawniła Centralna Komisja Egzaminacyjna, szóstoklasiści urodzeni w drugiej połowie roku napisali test gorzej od swoich rówieśników z pierwszego i drugiego kwartału. W przypadku uczniów, którzy rozpoczęli naukę w wieku 7 lat, różnice wynosiły średnio 2 pkt. procentowe w każdej z trzech części egzaminu: języka polskiego, matematyki i języka angielskiego. Wśród dzieci, które poszły do szkoły w wieku 6 lat, różnice były jeszcze bardziej widoczne. Dzieci urodzone w pierwszej połowie roku test z języka polskiego napisały o 2 pkt. procentowe lepiej, a z matematyki i języka angielskiego uzyskały wynik wyższy o 3 pkt. procentowe. Lesław Ordon podkreśla, że wśród uczniów klas szóstych są już dzieci, które zostały wepchnięte do szkół jako sześciolatki w ramach rządowej reformy oświaty, zakładającej obniżenie wieku szkolnego. – Część rodziców już wówczas uległa presji polityków i posłała swoje dziecko wcześniej do szkoły – mówi przewodniczący oświatowej Solidarności w naszym regionie.

Nie ma dowodów
Wynikami egzaminu szóstoklasistów nie są zaskoczeni reprezentanci Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, walczący o stworzenie rodzicom możliwości decydowania o tym, w którym roku życia ich dziecko rozpocznie edukację szkolną, Zdaniem Małgorzaty Lusar, jednej z przedstawicielek Stowarzyszenia, nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że wcześniejsze posłanie dziecka do szkoły przełoży się na lepsze wyniki w nauce i będzie miało jakiekolwiek pozytywne konsekwencje. – Są natomiast wyniki badań, które potwierdzają negatywny skutek zbyt wczesnego rozpoczęcia edukacji szkolnej. Wskazują one na zaburzenia emocjonalne oraz stres. Nawet jeśli na początku nauki rodzice nie dostrzegają tego problemu, muszą się z nim zmierzyć w kolejnych latach edukacji, szczególnie w IV klasie, gdzie program w ogóle nie został dostosowany do możliwości młodszych dzieci –  podkreśla Małgorzata Lusar.

Lepiej później niż zbyt wcześnie
Już w 2011 roku prof. Krzysztof Konarzewski z podległemu resortowi edukacji Instytutu Badań Edukacyjnych sugerował, że obowiązkiem szkolnym powinny zostać objęte tylko te sześciolatki, które urodziły się w pierwszej połowie roku. Ekspert przyjrzał się wówczas wynikom ponad 100 tys. dziesięciolatków z 25 państw UE w Międzynarodowym Badaniu Wyników Nauczania Matematyki i Nauk Przyrodniczych, tzw.  TIMSS (Trends in International Mathematics and Science Study ) i doszedł do wniosku, że z przedmiotów przyrodniczych lepsze wyniki uzyskali starsi uczniowie. – Prof. Konarzewski stwierdził też, że im później dzieci rozpoczynają naukę, tym różnice w wynikach edukacyjnych są mniejsze – przypomina Małgorzata Lusar.

Inny ekspert, który przekonuje, że zbyt wczesne rozpoczynanie edukacji jest szkodliwe dla dzieci, to prof. David Whitebread, specjalista ds. nauczania dzieci z Uniwersytetu w Cambridge. Jego zdaniem większość dzieci jest gotowa do rozpoczęcia nauki w szkole dopiero w wieku 7 lat, wcześniej powinny zdobywać wiedzę poprzez zabawę.

Wprowadzani w błąd
Forsując reformę systemu oświaty i obniżając wiek szkolny, kolejne szefowe Ministerstwa Edukacji Narodowej nie tylko nie słuchały rodziców i własnych specjalistów, ale także wprowadzały opinię publiczną w błąd, podkreślając, że posyłanie sześciolatków do szkół jest normą w innych państwach Unii Europejskiej. To nie jest prawda. W Szwecji, Danii, Bułgarii, Finlandii, na Litwie i Łotwie dzieci rozpoczynają naukę szkolną w wieku 7 lat. W wielu państwach UE warunkiem pójścia do pierwszej klasy jest ukończenie przez dziecko 6 lat przed rozpoczęciem roku szkolnego, czyli funkcjonują podobne rozwiązania, jakie chciał wprowadzić prof. Konarzewski. Tak jest m.in. na Węgrzech, w Austrii, Niemczech, Czechach i na Słowacji.

Agnieszka Konieczny
źródło foto: pixabay.com/sharpemtbr

 

Dodaj komentarz