Solidar Śląsko Dąbrow

Zarabiamy coraz mniej

W 2012 roku, po raz pierwszy od dwudziestu lat spadła wysokość realnych wynagrodzeń Polaków. W tym samym czasie pensje menedżerów największych spółek w naszym kraju wzrosły o niecałe 25 proc. Według opublikowanych 11 lutego danych Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętne wynagrodzenie brutto w 2012 roku wyniosło 3521,67 zł. Chociaż nominalnie średnia płaca w ubiegłym roku wzrosła w porównaniu do roku 2011 o 3,6 proc., czyli o 122 zł, to jej realna wartość spadła o 0,1 proc. Ostatni raz inflacja przewyższyła wzrost wynagrodzeń w 1993 roku. Jeszcze kilka lat temu nasze pensje rosły znacznie szybciej niż ceny. W 2007 roku wzrost ten osiągnął 6,3 proc., a rok później 6 proc.

Gospodarka się zwija
Mimo że obecny spadek realnych wynagrodzeń jest niewielki, stanowi on bardzo poważne zagrożenie nie tylko dla pracowników, ale także dla całej gospodarki. – To pokazuje po prostu, że gospodarka się zwija zamiast rozwijać. Nawet tak niewielki spadek wartości realnych wynagrodzeń ma katastrofalny wpływ na popyt wewnętrzny. A należy pamiętać, że w naszym kraju dwie trzecie wzrostu PKB zależy właśnie od popytu wewnętrznego – mówi dr Zbigniew Kuźmiuk, ekonomista z Politechniki Radomskiej oraz poseł PiS.

Oprócz topniejących wynagrodzeń, na nastroje konsumenckie negatywnie wpływa również coraz gorsza sytuacja na rynku pracy. Rośnie bezrobocie, a wraz z nim obawy pracowników dotyczące utraty zatrudnienia. W ostatnich miesiącach 2012 roku tzw. spożycie indywidualne spadło o ok. 1 proc. Ze spadkiem konsumpcji nie mieliśmy do czynienia od 1996 roku. – Politycy i ekonomiści namawiają ludzi, aby nie bali się kryzysu i dalej kupowali. Jednak ludzie widzą, co się dzieje wokół nich, a po drugie nie mają po prostu za co kupować. Polacy stają się też coraz mniej wiarygodni dla pożyczkodawców – podkreśla dr Kuźmiuk.

Biedni pracujący
Jak wynika z danych Eurostatu, wysokość średniego wynagrodzenia w Polsce należy do najniższych w UE. Mniej od nas zarabiają jedynie Łotysze, Litwini i Rumuni. Spadek realnych wynagrodzeń, choć zróżnicowany w różnych grupach zawodowych odczuli niemal wszyscy. – Coraz trudniej jest związać koniec z końcem. Kiedy mam w portfelu 50 zł wystarczy, że kupię chleb, nabiał i jakieś warzywa, żeby nie starczyło na nic innego. Widzę po swojej rodzinie, że stać nas na coraz mniej. Z jedzenia zrezygnować się nie da, ale na wyjście z dzieckiem do kina czy na basen coraz rzadziej możemy sobie pozwolić – mówi pani Wioletta pracownica jednej z sieci hipermarketów.

Pod względem liczby tzw. biednych pracujących, zajmujemy trzecie miejsce w Unii Europejskiej. Przed nami jest tylko Rumunia i Grecja. Aż 10 proc. polskich pracowników zatrudnionych na pełen etat ma problemy z zaspokojeniem podstawowych potrzeb. – To naprawdę ohydne uczucie, gdy choć oboje z mężem uczciwie pracujemy, musimy liczyć każdy grosz. Mamy dwójkę dzieci i wiadomo, że chcemy, żeby niczego im nie brakowało. Często jest tak, że muszę sobie czegoś odmówić, z czegoś zrezygnować, żeby móc kupić coś dziecku – skarży się pani Wioletta.

Pan Michał jest sekretarzem sądowym. Po 13 latach pracy na jednym z najwyższych stanowisk urzędniczych w sądzie, zarabia z dodatkami stażowymi 1900 zł netto. Płace w budżetówce są zamrożone od pięciu lat, więc pan Michał z roku na rok dostaje coraz mniej. – Niedawno minister Rostowski zapowiedział, że nasze wynagrodzenia będą zamrożone do 2015 roku. Kiedyś było mnie stać na opłacenie dwóch rat kredytu. Dzisiaj spłaciłem już kredyty, a mój poziom życia w zasadzie się nie zmienił. Nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek większy wydatek, nie mogę kupić niczego na raty, bo po prostu nie będę ich miał z czego spłać – mówi.

Jak w Ameryce Łacińskiej
Są jednak grupy zawodowe, które obniżki wynagrodzeń omijają szerokim łukiem. Jak wyliczyli eksperci firmy doradczej Hay Group menedżerowie wysokiego szczebla 302 wiodących firm w Polsce zarobili w ubiegłym roku średnio o 24,5 proc. więcej niż rok wcześniej. – Od wielu lat w Polsce mamy małą grupkę zamożnych i ciągle bogacących się ludzi i coraz większą grupę tych, którzy żyją poniżej minimum egzystencji Dzisiaj takich osób jest już 2,6 mln. Wskaźnik zróżnicowania dochodowego w naszym kraju od lat należy do najwyższych w Unii. Pod tym względem coraz bardziej oddalamy się od Europy, a zbliżamy do Ameryki Łacińskiej – konkluduje dr Zbigniew Kuźmiuk.

Łukasz Karczmarzyk

Dodaj komentarz