Zalety braku wyrazistych poglądów


Nie mam wyrazistych poglądów. Lubię pomidorową i kapuśniak, ale zjem też krupnik czy grochówkę. Mogę też zjeść tylko drugie danie. Jestem elastyczny, co nie znaczy, że nie posiadam kręgosłupa kulinarnego. Co to, to nie. Zimnej zupy się nie tknę, musi być gorąca. Zimną wtedy tylko, gdybym był tak głodny, że nawet nie umiem sobie wyobrazić, jak bardzo. Albo spragniony, a nic innego nie byłoby do picia. To wtedy kręgosłup bym nagiął. Są granice niezłomności. Każdy ma.
Mój brak wyrazistości poglądów sprawia, że nie wiadomo, do którego plemienia mnie przypisać. Ani nie wyśpiewuję hymnów pochwalnych dla dobrej zmiany, ale też nie bronię lasów przed szyszkami. W dodatku w piwnicy trzymam piłę łańcuchową. Używaną. Przeze mnie. I razem z piłą ucieszyliśmy się na wieść, że możemy na swojej działce ściąć drzewo bez zezwolenia Baby Ali z gminy i jej 40 urzędników. Wiem też jednak, że ustawodawca oddając mi zabraną wcześniej część wolności, czyli elementarne prawo do decydowania o swojej własności, równocześnie otworzył szeroko furtkę dla kombinatorów i geszefciarzy, którzy są w stanie wyciąć w pień każdy zagajnik w celach handlowych, biznesowych i deweloperskich. Tak to już u nas jest. Tu się polepszy, tam się popieprzy. I tak już od lat, bez względu na to, które plemię rządzi i jak bardzo chce rządzić absolutnie.
Moje wciąż nieskrystalizowane poglądy powodują, że nie wiem jak się zachować przy okazji Dnia Kobiet i Walentynek. Jedni, głusi na argumenty, że Walentynki to importowane święto, wykreowane przez marketingowców na potrzeby zwiększenia sprzedaży serduszkowego badziewia, wręczają 14 lutego ukochanym kwiaty i prezenciki. Drudzy puszczają mimo uszy gadaninę, że Dzień Kobiet to peerelowski przeżytek i 8 marca obdarowują kobiety kwiatami.
Jest też spora liczba ludzi, którzy do obu okazji podchodzą bez uprzedzeń, świętując zarówno 14 lutego, jak i 8 marca. Ja nie tylko nie umiem, ale tak naprawdę nie chcę się zdecydować.
I na wszelki wypadek wręczam żonie kwiaty w innych dniach, jak to się określa, bez okazji. Choć muszę przyznać, że bez okazji najczęściej wypada wtedy, gdy gdzieś na kwiatki jest promocja. Jedni powiedzą, że straszny ze mnie konformista i materialista. Inni, że zawsze usiłuję pokazać, że idę pod prąd, w poprzek czy na przełaj. Może tak, może nie, niemniej jestem przekonany, że są ludzie, którzy myślą i robią podobnie jak ja. Brak wyrazistych poglądów to powinna być norma, a nie margines. Wolę ludzi, którzy nie mają ostatecznie wyrobionej opinii od tych, którzy mają własne zdanie na każdy temat, ale sami się z nim w duchu nie zgadzają.
Jeden z Drugą;)