Solidar Śląsko Dąbrow

Wiadomości o śmierci prasy nie są przesadzone

Z końcem listopada przestanie się ukazywać katowicki „Sport”. To był ostatni papierowy dziennik sportowy w Polsce, bo w styczniu 2023 roku konkurencyjny „Przegląd Sportowy” zmniejszył częstotliwość wydań z sześciu do dwóch w tygodniu. Koniec papierowych dzienników nie jest niczym zaskakującym, ale mimo wszystko ta wiadomość mocno mnie poruszyła.

W podstawówce i w średniej szkole lektura „Sportu” to był prawie codzienny rytuał, przy czym najważniejszy był poniedziałek, relacje z meczów, oceny, klasyfikacje. Drugą gazetą, która budziła wśród moich rówieśników spore emocje i wywoływała ostre dyskusje np. o wyższości hard rocka nad trash metalem lub odwrotnie, był „Rock’n’roll”. Tyle że to była efemeryda, zaledwie 20 numerów. W dodatku trzeba było często odwiedzić nawet kilkanaście kiosków, by w ostatnim „zdobyć” najnowszy numer tego miesięcznika. Prehistoria. „Rock’n’roll” umarł w 1992 roku, więc musiałem porzucić marzenia, że będę kiedyś pisał recenzje płyt i koncertów w tym periodyku. O „Sporcie” marzyłem dłużej. Ale też się to młodzieńcze marzenie nie spełniło. Może i dobrze.

„Sport” skończył zaledwie 78 lat. Pierwszy numer ukazał się w 1945 roku. Wśród gazet to raczej młodzieniaszek. Prawdziwy senior prasy dokonał żywota w czerwcu tego roku. Chodzi o najstarszy dziennik świata. To „Wiener Zeitung”, który ukazywał się od 1703 roku, czyli przez 320 lat. – 12 prezydentów, 10 cesarzy, 2 republiki i 1 gazeta – podsumowywała pożegnalna okładka. 75 proc. zespołu redakcyjnego musiało pożegnać się pracą. Pozostali skupili się na przygotowywaniu tekstów do portalu internetowego „Wiener Zeitung”. Dziennikarze „Wiener Zeitung” za upadek ich gazety winią dość powszechny trend, żeby było głośniej, głupiej, tabloidowo i rozrywkowo, filmiki, fake newsy i „tajemnice świata”. To nie jest jedyna przyczyna, niemniej z pewnością jedna z kluczowych.

Czy czytelnictwo papierowych gazet może się odrodzić? Nie spodziewam się. Może się stać chwilowo modne, tak jak było z płytami winylowymi. Chęć wyróżnienia się podszyta snobizmem. I przyczynek do dyskusji o wyższości winylu na CD, czy też wyższości papierowej gazety nad cyfrową. Zapach farby drukarskiej, szelest papieru, może nawet rozcinanie drewnianym nożem stronic czasopisma. Wszystkie te didaskalia dodające aury obcowania z czymś wyjątkowym. I tyle. A informacja będzie do nas płynąć innymi kanałami. I będzie to informacja znacznie niższej jakości. W zasadzie to już się dzieje, a agencje prasowe i tzw. poważne gazety, które jeszcze całkiem niedawno stanowiły punkt odniesienia pozwalający skonfrontować wiadomości z internetu z profesjonalną informacją, straciły swoje znaczenie, swoją pozycję.

Nie ma sensu obrażać się na rzeczywistość. Coś się kończy, coś zaczyna. Banał nad banały. A jednak trudno się z tym pogodzić. A swoją drogą, ciekawe, co sobie myśleli mnisi cierpliwie wykonujący kopie kolejnych świętych ksiąg, gdy usłyszeli o wynalazku Gutenberga? Że oto zastąpią ich maszyny? Sztuczny mnich kopista? Nawiasem mówiąc, choć Gutenberg jest uważany za ojca pierwszej przemysłowej metody druku na świecie, to pierwszą ruchomą czcionkę drukarską wynalazł kto? Chińczyk Bi Sheng. Naprawdę. Nie wierzycie? Sprawdźcie sobie.

Jeden z Drugą;)