Solidar Śląsko Dąbrow

Warszawka a rzeczywistość

Powiedzieć, że tzw. elyty oderwały się od rzeczywistości, to nic nie powiedzieć. Stwierdzić, że dla różnych ważniaków kreujących nasze tzw. życie publiczne Polska kończy się już nawet nie na rogatkach Warszawy, ale na wysokich płotach ich luksusowych strzeżonych osiedli, to także nic nowego, ani odkrywczego. Gdy w Warszawie spadnie 30 cm śniegu, mamy klęskę żywiołową. Kiedy w Katowicach, Zielonej Górze czy Kielcach śniegu nawali 2 metry media ogłaszają dobre warunki narciarskie. Dowcip stary, ale z każdym rokiem coraz bardziej prawdziwy i aktualny.

Przyzwyczaiłem się już, że w wieczornych dziennikach informacje o remoncie jakiejś tam ulicy czy podwyżce cen biletów autobusowych w stolycy są przedstawiane jako nius dnia, a tysiąc razy ważniejsze wydarzenie dziejące się na tzw. prowincji puszczają od wielkiego dzwonu na samym końcu serwisu tuż przed tzw. michałkami, sportem i prognozą pogody. Zaakceptowałem, że politycy np. o liczbie miejsc w stołecznych żłobkach potrafią młócić bez opamiętania przez długie tygodnie, a o likwidacji kolejnych linii kolejowych, posterunków policji, szkół, urzędów pocztowych, itd., itp. w innych częściach Polski większość z nich nawet się nie zająknie. Cóż, każdy Bantustan, czy to afrykański, czy europejski prędzej czy później przybiera ten sam kształt – metropolii otoczonej pustynią. Taka można powiedzieć jest naturalna kolej rzeczy.

Czasem jednak elyty przegną pałę i mój trenowany od lat spokój szlag trafia. Tak było np. gdy usłyszałem od pewnej pani z rządzącej partii, że dzieci chodzą głodne, bo nie znają kultury jedzenia śniadań lub gdy pewien paniczyk z telewizji stwierdził, że praca w korpo jest tak samo ciężka jak robota na dole w kopalni i on nie życzy sobie, żeby jacyś brudni, okropni górnicy przyjeżdżali protestować do jego Warszawy. Po raz kolejny mój ćwiczony mozolnie spokój poszedł się bujać kilka dni temu, gdy zobaczyłem telewizyjny spot, będący częścią kampanii społecznej mającej rzekomo skłonić Polki do rodzenia dzieci.

W owym spocie elegancka, młoda kobieta przechadza się po swojej ogromnej, luksusowej willi i stwierdza, że zdążyła zrobić karierę, zwiedzić świat, kupić dom, ale zabrakło jej czasu, by zostać mamą. Następnie kamera pokazuje smutną twarz młodej, bezdzietnej milionerki i filmik się kończy. A szkoda. Jego autorzy powinni dodać jeszcze, że wózek dziecięcy nie bardzo mieści się w bagażniku ferrari, niemowlaki ciężko kąpie się w jacuzzi, a służba domowa notorycznie podjada kaszki dla niemowląt. Przecież to właśnie dlatego młodzi Polacy odkładają decyzję o posiadaniu potomstwa, prawda?

Nie mają dzieci, bo wolą liczyć miliony na kontach i podróżować po świecie. Niektórzy w jedną stronę, ale przecież emigracja to szansa, a nie dramat. Wie to każda kasjerka w markecie, każdy pracownik na taśmie w montowni i każdy gastarbeiter na zmywaku w Londynie. Brak stałej pracy, wynagrodzenia pozwalającego utrzymać rodzinę, szans na własne mieszkanie oraz perspektyw na jakąkolwiek namiastkę życiowej stabilizacji nie mają tu nic do rzeczy. Każdy przecież może zmienić pracę i wziąć kredyt. A jeśli tej pracy znaleźć nie potrafi, to zawsze może założyć fundację i robić kampanie społeczne o problemach młodych milionerów, których w naszym Bantustanie mamy przecież na pęczki.

Trzeci z Czwartą;)
źródło foto:demotywatory.pl

 

Dodaj komentarz