Solidar Śląsko Dąbrow

W święta muszą iść do pracy

24 grudnia nie wszyscy spędzać będą Wigilię ze swoimi rodzinami.  – Aby inni mogli spokojnie świętować, niektórzy muszą pracować – podkreślają ci, którzy w wigilijny wieczór pójdą do pracy. Dla Grażyny Marek, pielęgniarki z 30-letnim stażem, zatrudnionej na Izbie Przyjęć w Szpitalu Powiatowym nr 1 w Zawierciu, praca w Wigilię to nie pierwszyzna. W tym wyjątkowym dniu pełni dyżur średnio raz na cztery lata. – W tym roku rozpoczynam pracę o godz. 19.00, dlatego w moim domu kolacja zaplanowana została na godz.16.30. Chciałabym chociaż półtorej godzinki posiedzieć przy wigilijnym stole ze swoimi dziećmi i wnukami – mówi pani Grażyna. Ale z drugiej strony cieszy się, że wigilijny wieczór spędzi w pracy nie sama, ale ze swoimi ulubionymi koleżankami. Wszystkie z nich pół życia przebywają w szpitalu i traktują to miejsce jak drugi dom. W wolnej chwili podzielą się opłatkiem i zjedzą wspólnie potrawy przyniesione z wigilijnych stołów.- Jaki będzie ten dyżur, tego nigdy nie można przewidzieć. Pamiętam, że w Wigilię często zdarzali się nam pacjenci, którzy zakrztusili się ośćmi z karpia. Oby w tym roku było w miarę spokojnie – mówi Grażyna Marek.

Po raz pierwszy wigilijny wieczór spędzi w pracy pani Teresa Pasierbek z Solidarności z Zakładów Energetyki Cieplnej w Katowicach Kostuchnie, zatrudniona przy obsłudze turbogeneratora. Wprawdzie kolację wigilijną zje w domu z rodziną, ale musi wyjść do pracy do pracy na godz. 22.00. – Moja rodzina nie jest z tego powodu zadowolona, ale pracujemy w ruchu ciągłym i część z nas musi być w pracy, żeby inni mogli w cieple świętować. To przecież zrozumiałe, że te same osoby nie mogą pracować w Wigilię w każdym roku – mówi Teresa Pasierbek. W ZEC nie będzie jednak czasu na zjedzenie symbolicznej kolacji. Tam pracownicy nie mogą opuszczać swoich stanowisk. – Przy wykonywaniu pracy wszyscy musimy zachować czujność. Ale zanim rozpoczniemy zmianę, to na pewno podzielimy się opłatkiem – zapewnia pani Teresa.

W Wigilię dyżury w pracy pełnią też m.in. pracownicy miejskich wodociągów. W rybnickim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji od godz. 18.00 dyżurować będzie Marek Frelich, przewodniczący zakładowej Solidarności. On również po raz pierwszy spędzi wigilijny wieczór poza domem. Już około godz. 16.00 wraz z rodziną zasiądzie do kolacji.
– Nasz zakład musi pracować 24 godz. na dobę. Oprócz mnie dyżurować będzie jeszcze dwóch kolegów. Razem będzie raźniej. Awarii wodociągów nie można przewidzieć, ale mam nadzieję, że to dla nas będzie spokojna noc – mówi Marek Frelich.

Pan Jerzy Wszołek, mistrz zmianowy w Hucie Katowice, w ciągu 38 lat pracy zawodowej przyzwyczaił się do spędzania Wigilii w zakładzie. – Nie możemy opuszczać swoich stanowisk i w tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, przed rozpoczęciem nocnej zmiany złożymy sobie tylko świąteczne życzenia. Teraz i tak wypadła mi nie najgorsza dniówka, ale najbardziej przykro w Wigilię pracuje się od godz. 14.00. Wtedy do kolacji z rodziną zasiada się dopiero po godz. 22.00 – mówi Jerzy Wszołek.

Wprawdzie o normalnej porze Wigilia zaplanowana została w domu Macieja Wojaka, górnika-metaniarza z kopalni Jas-Mos w Jastrzębiu-Zdroju, ale zaraz po kolacji pan Maciej będzie musiał iść na nocną szychtę. – Takich Wigilii miałem już kilkanaście. Nasza praca obwarowana jest przepisami i musimy swoje obowiązki wykonywać, tak jak należy. Z czegoś trzeba żyć, a praca w święta oznacza również dodatek do wypłaty. Metaniarze nie zarabiają dużych pieniędzy i dlatego wypłatę nadganiamy pracą w święta. Jesteśmy katolikami, ale niestety ekonomia zmusza nas do tego, by iść w tych dniach do roboty – mówi pan Maciej. Na szychcie z pewnością będzie opłatek. Każdy z kolegów przyniesie coś z domowej wieczerzy. – Po skończonej pracy siądziemy na dole w jednym miejscu, razem pośpiewamy kolędy. Na pewno będzie miło, ale nie tak jak w domu – przyznaje pan Maciej.

Beata Gajdziszewska

Dodaj komentarz